W nocy nie
udaje mi się zasnąć. Nie wiem czy wynikiem tego są wydarzenia z przed kilku
godzin czy może słowa Lucasa, które nieustannie odbijają się w mojej głowie,
jak jakaś cholerna mantra. Mam wręcz wrażenie, że mogę je zobaczyć za każdym
razem, kiedy tylko zamknę oczy i pozwolę sobie zapomnieć, że moje życie wcale
nie przypomina bajki, która skończy się słowami "I żyli długo i
szczęśliwie".
O w pół do
szóstej wreszcie się poddaje.
Ostrożnie
wygrzebuję się z ciepłej pościeli i przechodzę do łazienki, gdzie zamieniam za dużą koszulkę Lucasa na parę wygodnych dresów. Włosy spinam w koński ogon, a na
twarz nakładam niewielką ilość kremu nawilżającego. Kiedy zabieram się za mycie
zębów mój telefon wydaje charakterystyczny dźwięk.
Chris (6.04)
Chyba właśnie udało mi się rozłożyć żagle.
Black (nareszcie) zaakceptował mój projekt wieżowca, mała!
A jak tam u ciebie? Mam nadzieję, że miesiąc
miodowy idzie równie dobrze :))
Uśmiecham się
delikatnie, żałując, że nie mogę uściskać Chrisa i zabrać go do klubu na porządne
świętowanie. Po półrocznej walce z innymi kandydatami zdecydowanie zasługuję na
coś więcej niż jedynie głupia rozmowa przez telefon czy sms.
Biorąc jednak
pod uwagę sytuacje, nie mam chyba zbyt wielu możliwości.
Sky (6.09)
Nawet nie wiesz jak bardzo jestem z ciebie dumna, Chris! Nie ma jednak
czemu się dziwić - rozmawiam z najlepszym architektem w Nowym Jorku ;)
Mój Tytanic chyba właśnie idzie na dno, a stacja Lucas nie wydaje się
odbierać sygnałów ratowniczych :(
Wciskam Wyślij i rzucam szybkie spojrzenie w stronę sypialni.
To wszystko zaczyna mnie powoli
przytłaczać i w niektórych momentach naprawdę ubolewam nad faktem, że Christian nie jest
schowany w jednej z moich walizek. Jego poczucie humoru, optymistyczne
spojrzenie na świat i dobre rady zdecydowanie ułatwiłyby mi to wszystko.
Chris (6.13)
Przykro mi to słyszeć, Sky. Mam jednak nadzieję, że stacja Lucas odbierze
sygnał zanim będzie za późno. Nie chcemy przecież, żeby bomba Christian musiała
na nią spaść ;D
A tak na poważnie... Bądź ostrożna, maluszku. Nie ma mnie tam, żeby Cię
chronić, a ostatnie, czego chce to żeby jakiś dupek po raz kolejny złamał twoje
serduszko.
Pamiętaj też, że czasami lepiej zrobić krok do tyłu i zobaczyć wszystko
z większej perspektywy niż tkwić ciągle w środku tego wszystkiego :))
Na mojej twarzy po raz kolejny pojawia się uśmiech, kiedy kilkukrotnie czytam wiadomość. Dla innych może bowiem tylko kilka, krótkich zdań, ale mi właśnie tego było teraz trzeba. I dokładnie to mam zamiar zrobić.
Sky (6.15)
Ja też żałuję, że Cię tu nie ma, wielkoludzie. Naprawdę żałuję.
Ściągam z wieszaka parę
zwiewnych sukienek, składam w kostkę, a następnie wkładam do torby, która podczas
podróży pełniła rolę bagażu podręcznego. Następnie dopakowuje najpotrzebniejsze
kosmetyki, nie zapominając o maszynce oraz piance do golenia i piżamę wraz z
ciepłymi skarpetkami.
Kiedy kończę, dochodzi piąta nad
ranem, a mój organizm powoli zaczyna odczuwać skutki całkowitego braku snu.
Korzystam, więc z dostępnego w pokoju ekspresu, by zrobić kawę. Patrząc jak się
zaparza, w mojej głowie budzi się świadomość, że trochę denerwuję się reakcją
Lucasa. Nie chce, bowiem, żeby źle odczytał moje działania - to ma naprawić
nasze relacje, a nie zniszczyć je jeszcze bardziej.
- Sky?
Aż podskakuję na głos Lucasa,
praktycznie wylewając kawę na moją jasną koszulkę.
- Boże, przestraszyłeś mnie - Teatralnie
kładę rękę na lewej piersi, kiedy odwracam się w jego stronę - I dzień dobry.
- Dzień dobry - powtarza Lucas,
delikatnie się uśmiechając - Co robisz tak wcześnie na nogach? Zazwyczaj
przewracasz się na drugi bok, kiedy wychodzę biegać.
Przewracam oczami, jednak nie
komentuje jego uwagi.
- Nie mogłam jakoś zasnąć -
przyznaje, przesuwając palcami po filiżance - Wczorajsze wydarzenia chyba
wywarły na mnie większe wrażenie niż mi się wydawało.
Lucas kiwa jedynie głową. Przez
chwilę mam nawet wrażenie, że to jedyna reakcja, jaką od niego otrzymam. On
jednak w kilku krokach pokonuję dzielącą nas przestrzeń i bierze mnie w swoje
ramiona, by następnie szepnąć:
- Wszystko będzie dobrze -
delikatnie przebiega dłonią po moich plecach - Obiecuję, że od teraz nie
pozwolę ci samej wsiąść do jakiejkolwiek windy.
Prycham na jego słowa, ale
oddaje uścisk.
- Myślę, że wystarczy zacząć
korzystać częściej ze schodów. Nie
musisz podążać za mną jak cień.
- Szkoda - wzdycha - Myślałem,
że będziemy jak Christian i Ana.
Krztuszę się, prawie dławiąc się
własną śliną i brudząc koszulkę Luca.
- Chyba muszę zablokować ci
możliwość wypożyczania tego filmu.
- Nigdy tak właściwie go nie
widziałem - przyznaje, a ja z zaskoczenia podnoszę wysoko brwi - Wszystko, co
wiem pochodzi z opowiadań Clary i Christiana... Mówiąc o nim, dzwonił wczoraj
do mnie i prosił żebyś się z nim skontaktowała.
Nie wiem czy bardziej martwi
mnie fakt, że Chris i Lucas nawiązali jakąś dziwaczną więź, która może
spowodować, że mój najlepszy przyjaciel wyjawi mu tysiące tajemnic na mój temat,
czy może dziewczyna o imieniu Clary? Może odrobinę przesadzam, ale Luc nigdy o
niej nie wspomniał, a przed chwilą wypowiedział jej imię, jakby było dla niego
codziennością.
- Rozmawiałam już z nim rano -
rzucam, postanawiając jak na razie siedzieć cicho - Ale dziękuje.
- Nie ma problemu... A tak właściwie to, po co ci torba podróżna?
Idziesz na siłownie czy coś?
Tak - wszystko, co dobre kiedyś
się kończy. Moje serce odrobinę przyśpiesza, a ręce zaczynają się pocić. Przez
chwilę mam nawet wrażenie, że ponownie znajduję się w salonie moich rodziców z
zamiarem oznajmienia im, że mam zamiar wziąć ślub z nieznajomym mężczyzną.
- Chyba musimy porozmawiać,
Lucas.
Chłopak patrzy na mnie
ostrożnie.
- Żadna rozmowa na świecie
zaczynająca się od tych słów, nie zakończyła się jeszcze dobrze - stwierdza z
całkowitą powagą - Chyba powinniśmy usiąść.
Siadam na kanapie, a Lucas
przysuwa fotel, dzięki czemu możemy siedzieć twarzami do siebie. Przechodzę od
razu do rzeczy:
- Chcę się wyprowadzić.
Chłopak marszy brwi, a ja myślę
jak mogłabym załagodzić sytuację, którą się zaraz rozegra.
On jednak całkowicie mnie zaskakuję.
- Myślę, że masz racje.
- Mam?
- Pewnie - mówi z entuzjazmem -
Przecież to oczywiste, że nie uda nam się spędzić razem dużo czasu, kiedy ty
będziesz mieszkać ze swoimi rodzicami, a ja w moim mieszkaniu - ujmuje
delikatnie moją dłoń i zaczyna bawić się palcami - Jak na razie moglibyśmy
zamieszkać u mnie. Mieszkanie nie jest może wielkie, ale myślę, że ci się
spodoba.
Rozchylam delikatnie usta i
zwilżał wargi językiem. Boże, jak bardzo bym chciała, żeby to wszystko było
prostsze, a ja mogłabym się po prostu cieszyć propozycją chłopaka. Niestety nie
jest.
- To bardzo miłe Luc - szepcze, uśmiechając się smutno - Chodziło mi jednak o to, że ja chce się wyprowadzić teraz. Do innego pokoju. Sama.
- To bardzo miłe Luc - szepcze, uśmiechając się smutno - Chodziło mi jednak o to, że ja chce się wyprowadzić teraz. Do innego pokoju. Sama.
Blondyn marszczy czoło.
- Dlaczego?
Sama długo się nad tym
zastanawiałam. Myślałam o tym całą noc, praktycznie do momentu, kiedy Lucas
wszedł do salonu.
Wczorajsze wydarzenia otworzyły jednak
moje oczy i po raz kolejny uświadomiły jak niewiele wiem o mężczyźnie, z którym
od kilku dni dzielę nie tylko łóżko, ale również i życie. Jeszcze gorszy jest
jednak fakt, że ten mężczyzna nie pozwala mi się poznać i nie widzę żadnej nadziei
by to się zmieniło. Przynajmniej na razie.
Dlatego też postanowiłam
natychmiastowo podjąć działania i dać Lucowi wolną rękę. Bo może oboje po
prostu potrzebujemy odrobinę przestrzeni? Tego świeżego oddechu i samotności,
która najczęściej towarzyszy ludziom, kiedy poznają osobę, którą są wyraźnie
zaintrygowani.
- Mam wrażenie, że stoimy w
miejscu, Luc... I to już od dłuższego czasu - przyznaję, starając się być
całkowicie szczera - Poznaliśmy się i co dalej? Bo jak na razie udajemy, że
wszystkie jest w porządku, kiedy w rzeczywistości robimy krok do przodu, a następnie
dwa do tyłu - rzucam, zastanawiając się, co ja tak naprawdę chce mu powiedzieć
- Nadszedł, więc chyba najwyższy czas byśmy oboje przyznali, że jak na razie
idzie nam do dupy. Śmiejemy się, wygłupiamy, ale nic po za tym. Dni natomiast
lecą i za niedługo będziemy musieli podjąć jakąś decyzje... tylko na podstawie,
czego? Bo jak na razie to ja nic o tobie nie wiem.
- Chcesz, więc rozwiązać ten
problem poprzez ucieczkę od niego?
Zasysam dolną wargę i spuszczam
wzrok. Spodziewałam się, że Luc może być wściekły, jednak nigdy nie
przypuszczałam, że w jego oczach zobaczę zawód... A to jest tysiąc razy gorsze.
- Oczywiście, że nie! -
Zaprzeczam i sięgam po jego dłoń, którą chłopak wcześniej wyrwał - Nie wiem po
prostu jak poradzić sobie z tym wszystkim, a ty nie koniecznie pomagasz, będąc
tą niedostępną, tajemniczą wyspą i...
- A więc teraz to moja wina?! - Bardziej
stwierdza niż pyta, gwałtownie podnosząc się na nogi.
Robię to samo, nie chcąc
rozmawiać z nim, kiedy mierzy mnie ciętym spojrzeniem z góry.
- Wiesz, że wcale nie to mam na
myśli.
Lucas wzdycha, ściąga czapkę, w
której zawsze biega, przeczesuję włosy palcami i znów ją wkłada.
- Dokładnie to masz na myśli -
mówi, po dłuższym zastanowieniu - Gdyby tak nie było, nawet byś o tym nie wspomniała - prycha, wyrzucając
prawą rękę w powietrze - I pomyśleć, że czułem się źle, po tym jak zareagowałaś
na fakt, że wziąłem w tym udział dla pieniędzy. Najwyraźniej jednak
niepotrzebnie, bo z twoim planem rozwalenia wszystkiego, co udało nam się
osiągnąć przez ostanie dziesięć dni, właśnie w taki sposób skończy się nasze
małżeństwo!
Szczęka mi opada. Staram się
powstrzymać gniew i rozczarowanie, jakie wywołują jego słowa, jednak tym razem
jest tego za dużo, bym mogła udawać, że nic się nie stało.
Odczekuje kilka sekund, chcąc
się uspokoić i zaciskam palce na materiale mojej koszulki. Poradzę sobie.
- Nie spodziewałam się, że
przyjmiesz mój pomysł z radością, ale oskarżanie mnie o sabotowanie naszej
relacji to już lekka przesada, Lucas - rzucam, ukrywając grymas smutku i
zniesmaczenia - Zwłaszcza, że od samego początku toleruję fakt, że zbudowałeś wokół
siebie ten gruby mur, kiedy ja po kolei wyjawiam ci coraz więcej szczegółów o
moim życiu - blondyn chce mi przerwać, ale ja jeszcze nie skończyłam - I nawet
nie próbuj wmówić mi, że jesteś nieśmiały, bo taka osoba zdecydowanie nie wzięłaby
mnie na basen i rzucała na prawo i lewo tak jednoznacznymi komentarzami.
Biorę głęboki wdech i wypuszczam
powietrze przez usta.
- Rozumiem, że masz problemy ze
swoim bratem i nie chcesz o tym mówić - sama trzymam kilka sekretów zamkniętych
pod kluczem - ale jest jeszcze wiele innych rzeczy, które mógłbyś mi o sobie
powiedzieć... Ja nawet nie wiem, kiedy są twoje urodziny czy jaki jest twój
ulubiony kolor.
Mój głos powoli słabnie i mam wrażenie,
że zaraz się rozpłacze. Musze stąd wyjść. Teraz.
To wszystko zaczyna za bardzo
przypominać mój ostatni związek, a jest to jedna z tych rzeczy, które
chciałabym wymazać ze swojej pamięci bez możliwości przywrócenia. Dlaczego więc
nie potrafię odpuścić i chce dać nam jeszcze jedną szansę na nowy początek?
Boże, jestem taka żałosna.
- Znamy się dziesięć dni, Skylar...
Ignoruję go i podchodzę po
przygotowaną wcześniej torbę.
- Dokąd się wybierasz?
- Nie dam rady przechodzić przez
to ponownie, Luc.
Odwracam głowę i ocieram policzek, po którym zdążyła potoczyć się samotna łza, a następnie po prostu wychodzę.
Odwracam głowę i ocieram policzek, po którym zdążyła potoczyć się samotna łza, a następnie po prostu wychodzę.
Od autorki: Nie wiem czy mogę inaczej zacząć niż od słów "Przepraszam". Przepraszam, że tak po prostu zniknęłam, przepraszam że nie było mnie tutaj od pięciu miesięcy i przepraszam, że nie dałam wam znać co się dzieje. Będąc jednak całkowicie szczerą przez to wszystko nie tylko, nie miałam czasu pisać, ale również ochoty. Wtedy bowiem wszystko zeszło na drugi plan.
Na całe szczęście wszystko zakończyło się na naprawdę dobrze, a moje życie powoli wraca na normalne tory. A co za tym idzie wracam do was i obiecuje wynagrodzić pięciomiesięczną przerwę. Mam już nawet pomysł jak :))
Dziękuje wszystkim osobom, które ciągle dopytywały kiedy wracam - nawet nie wiecie jak dużo znaczy dla mnie fakt, że ktoś czeka i dalej chce czytać to opowiadanie.
Zaczęłam już nadrabiać zaległości na waszych blogach, dlatego spodziewajcie się w najbliższym czasie komentarzy! Gdybym jednak o kimś zapomniała ( za co z góry bardzo przepraszam) to proszę niech prześle mi linka w zakładce "Nowości u was"
Kocham! :*