czwartek, 12 marca 2015

Third Day


Beta: Alicja 

Ostatnio moją głowę zaprząta tylko jedno pytanie – jak mam Cię zabić? Rozważałam już uduszenie, utopienie, a nawet wynajęcie seryjnego mordercy, ale jak na razie wciąż nie mogę się zdecydować. Masz może jakieś pomysły? A może życzenia? Wiesz – jako, że to twoje ostatnie dni pozwolę Ci wybrać kolor kwiatów na twój pogrzeb. ;)
Przygryzam wargę i zastanawiam się, co powinnam napisać dalej. Ostatecznie postanowiłam wysłać mojemu przyjacielowi e–mail zamiast pozostać przy standardowym Esemesie.
I nie przejmuj się – spakuję Ci taką czerwoną walizeczkę na drogę, żebyś nawet w zaświatach nie mógł się nudzić... Nawet, jeżeli Twoim najlepszym przyjacielem stanie się twoja ręka – tak na serio, naprawdę przyda Ci się jakiś odwyk, a Ja bardzo chętnie Ci go zafunduję. Bo uwierz Mi, kochanie, kiedy wrócę – długo nie zaznasz tego rodzaju przyjemności.
Uch !... Nawet nie wiesz, jak jestem na Ciebie wściekła! Nigdy nie było mi tak głupio, jak w momencie, kiedy Lucas zobaczył te wszystkie sztuczne członki, kajdanki i resztę rzeczy, które powkładałeś do tej przeklętej walizeczki. Miałam ochotę zakopać się pod kołdrą i płakać... Cóż prawie to zrobiłam – nie udało Mi się tylko dotrzeć do łóżka.
W pokoju po raz trzeci rozbrzmiewa charakterystyczny dla iPhona dzwonek. Nie wiem, komu tak bardzo zależy na skontaktowaniu się z moim mężem, ale naprawdę zaczyna mnie to już denerwować.
Lucas postanowił pobiegać, a jako że najdroższy i najlepszy Christian nie spakował mi żadnych dresów, nie miałam jak mu towarzyszyć. Obiecałam jednak, że odbijemy to sobie wieczorem, a jutro znajdziemy mi jakieś ubrania. Postanowiłam, więc wykorzystać wolny poranek na przygotowania i nadrobienie zaległości.
Zdążyłam już wziąć długą kąpiel z bąbelkami, ogolić wszystkie miejsca, które tego wymagały oraz przygotować kilka różnych stroi w zależności od tego, co Lucas,  zaplanował. Ułożyłam również włosy i zrobiłam delikatny makijaż, ograniczając się jedynie do podkładu, pudru i mojego ulubionego tuszu. Kropką nad „i” miał być e–mail do Christiana, jednak najwyraźniej ktoś bardzo nie chce, bym go skończyła.
Spoglądam na wibrujący obok mojej lewej dłoni telefon i przysięgam, gdyby wzrok mógł zabijać, to urządzenie nie zagrałoby już ani jednego dźwięku. Na moje nieszczęście jest to niemożliwe, a moja cierpliwość powoli zaczyna się kończyć.
Mimo wszystko naprawdę za tobą tęsknię. Za twoim wsparciem, ciepłymi słowami, a nawet kiepskimi żartami... Czasami czuję się taka zagubiona. Lucas jest słodki i wiem, że się stara, ale potrafi być również porywczy, tajemniczy i strasznie mylący, przez co często nie wiem, w którą stronę zmierza jego humor. Jest to stresujące, bo nigdy nie mam pojęcia, jak powinnam się zachować. Mam wrażenie, że stoimy w miejscu. Kontakty damsko–męskie to może nie moja specjalność, ale chciałabym, żeby to coś między nami ruszyło, chociaż troszkę do przodu... My nawet
Wzdycham z frustracji czując, że zaraz się przeleję niczym kanister  z benzyną i po prostu wybuchnę. Srebrny mechanizm ponownie daje o sobie znać, a ja pierwszy raz w życiu żałuję rozwoju techniki. Wiem, że nie wytrzymam ani chwili dłużej – kiedy nadchodzą czerwone dni, mój brzuch żyje własnym życiem, dostarczając mi bólu, jakiego nie czułam nigdy wcześniej. Staję się niespokojna, a wszystko doprowadza mnie do białej gorączki.
Tym razem jest to telefon mojego męża, a raczej osoba, która tak zawzięcie stara się z nim skontaktować. Mam naprawdę wielką ochotę wytłumaczyć jej, że Lucas jest tymczasowo niedostępny i oddzwoni, kiedy będzie miał czas. A z resztą – to mój mąż. Dlaczego miałbym tego nie zrobić?
Wciskam zieloną słuchawkę i przykładam urządzenie do ucha.
– Lucas, kurwa, nareszcie odebrałeś! – Szorstki głos Nathana sprawia, że odruchowo podskakuję, wypuszczając myszkę spomiędzy palców.
Nagły wybuch chłopaka całkowicie mnie zaskakuje i przez chwilę całkowicie zapominam o umiejętności mowy. Nie spodziewałam się czegoś takiego i nie wiem, czy jest to tylko standardowe powitanie, czy może relacja barci jest w gorszym stanie niż przypuszczałam.
– Tutaj Sky – zaczynam, przełykając głośno ślinę. – Luc wyszedł pobiegać i zapomniał telefonu. Jeżeli to coś ważnego, to mogę go poszukać tylko musiałbyś dać mi chwilkę... Nie do końca jeszcze odnalazłam się w tym wielkim mieście.
– Sky? – szepcze zaskoczony.
Przygryzam wargę czekając na dalszą część wypowiedzi i zaczynam stukać palcami o blat toaletki.
– Przepraszam. Nie powinien tak na ciebie naskakiwać. Twój mąż doprowadza mnie po prostu do szału i nie zawsze udaje mi się opanować – tłumaczy się, na co mimowolnie się uśmiecham. Cóż po części trudno nie zgodzić się z jego słowami. Lucas potrafi być bardzo denerwujący – Jak tam ci mija miesiąc miodowy?
– Jest naprawdę... interesująco – odpowiadam szczerze, pomijając jednak szczegóły.
– Jeżeli spędzasz go sama, to na pewno musi tak być – rzuca cierpko, w ogóle się nie hamując. – Przepraszam za mojego brata. Tylko idiota nie doceniłby tak pięknej kobiety jak ty – dodaje, na co mimowolnie się rumienię.
Wiem jednak, że jak bardzo miłe to było, tak samo bardzo wolałabym tego nie usłyszeć.
– Lucas nie robi nic złego – mówię, czując obowiązek stanięcia w obronie mojego męża. – Jest naprawdę wyjątkową osobą. Masz szczęście, że nazywasz go swoim bratem.
Możliwe, że posunęłam się o kilka centymetrów za daleko, ale każde słowo było prawdą i nie zmieniłabym ich nawet gdybym mogła. Mam też cichą nadzieję, że pomoże mi to dowiedzieć się czegoś o ich dziwnym zachowaniu.
– Cieszę się, że jesteś szczęśliwa, Sky – wzdycha Nate. – Ale i tak wiem, że Luc potrafi być naprawdę denerwujący.
Zaczynam chichotać, nie wiedząc, co innego mogłabym zrobić w tej dziwnej sytuacji. Nie mogę zaprzeczyć jego słowom, jednak nie potrafię ich również potwierdzić, a nie mogę przecież śmiać się w nieskończoność... Jeszcze pomyśli, że jego brat poślubił wariatkę.
– Co jest takie zabawne?
Na dźwięk jego głosu niczym zaczarowana podnoszę głowę i zachłystuję się powietrzem.
Lucas swobodnie opiera się o framugę drzwi z czarną koszulką przewieszoną przez ramię. Jest nagi od pasa w górę, a to całkowicie mnie dekoncentruje i ledwo słyszę Nate’a, który stara się zwrócić moją uwagę – jestem zbyt skupiona na pożeraniu wzrokiem ciała mojego męża.
Nogi ma silne i wysportowane, idealnie zharmonizowane z biodrami i talią. Na widok jego ramion robi mi sie słabo. Bicepsy są doskonale wyrzeźbione, a przedramiona poprzecinane nitkami ciemnych żyłek, co wygląda seksownie jak diabli. Włosy opadają mu na twarz, a na czole widnieje kilka kropelek potu.
– Sky? Wszystko w porządku? – pyta Luc, powoli podchodząc w moją stronę.
Wiem, że muszę zacząć się komunikować, ale jego tors strasznie mnie dekoncentruje.
– T–tak – jąkam. – Wszystko w p–porządku. Twój brat dzwoni.
Wyciągam w telefon w jego stronę i poprawiam króciutki szlafroczek. Luc wydaje się jednak w ogóle niezainteresowany rozmową – nie podnosi urządzenia, jedynie patrzy w moje oczy i mam wrażenie, że coś jest nie tak.
– Lucas – szepczę, chcąc wybadać sytuację.
Niepewnie sięgam dłonią do jego twarzy i odgarniam opadający na oczy kosmyk włosów. Nie wiem, co wywołało w nim taką reakcję, ale wolę zatrzymać to, zanim rozwinie się w coś niebezpiecznego. Boję się tylko, że może być już za późno.
– Dlaczego z nim rozmawiałaś? – pyta, zaciskając mocno usta.
Marszczę brwi, nie rozumiejąc sensu jego pytania.
– Nate cały czas dzwonił, a ja nie miałam już siły. To było tak bardzo denerwujące – wzdycham. – Przepraszam. Zamieniliśmy tylko kilka zdań... Nie będę już ruszać twojego telefonu. Obiecuję.
– Masz z nim nie rozmawiać rozumiesz? – warczy. – Nie rozmawiaj z Nathanem! Najlepiej trzymaj się od niego z daleka!
Jego nagły wybuch zaskakuje mnie i powoduje ciarki na ciele. Zdążyłam się już zorientować, że to co pomiędzy nimi zaszło, nie jest tylko chwilowym problemem. Nie spodziewałam się czegoś takiego.
Nie to boli mnie jednak najbardziej.
– Nie będziesz mi mówić, co mogę, a czego nie – mówię dobitnie, chcąc uświadomić mu, że nie pozwolę sobie rozkazywać.
– Nie będziesz się z nim spotykać Sky – praktycznie wypluwa te słowa.
Jest wściekły, a jego wręcz czarne oczy tylko mnie o tym upewniają. Mój humor również ulega zmianie.
– Będę. Żebyś wiedział, że będę! – krzyczę i nie czekając na odpowiedź wbiegam do łazienki głośno trzaskając drzwiami.


Możesz zapomnieć o wszystkim, o czym mówiłam, ponieważ mam wrażenie, że właśnie zrobiliśmy dwa kroki w tył. Och to takie frustrujące! Jeszcze godzinę temu nie poznawałam siebie. Naprawdę zrobiłabym wszystko, żeby tylko go pocałować, a teraz chcę jedynie naruszyć tą jego piękną twarz. –_–
Co mam robić? Masz jakiś pomysł na rozładowanie negatywnym emocji między początkującym małżeństwem? 
Pomocy!
Sky 
Na odpowiedź nie muszę długo czekać.

Sky ,
Nie skomentuję Twoich  jakże okropnych słów skierowanych w Moją stronę, ponieważ dobrze wiem, że żartujesz.... Przemawia przez Ciebie po prostu zachwyt, tylko nie chcesz tego przyznać. Bo oboje wiemy, że kochasz Moją czerwoną walizeczkę i tak samo pokochasz wszystkie rzeczy, które są w środku, kiedy tylko Lucas pokaże Ci, jakie cuda potrafią one działać. :)
Ktoś tutaj stał się niewyżyty – co bardzo mi się podoba. Potrzebne były dwadzieścia dwa lata i Lucas Scott, by Moja mała księżniczka poznała prawdziwą namiętność. Czyż to nie jest cudowne, kiedy Twój oddech staje za każdym razem, gdy tylko go widzisz? Jest to pierwsza i najprostsza rzecz, a reszta przyjdzie z czasem. Oczywiście możesz Je przyśpieszyć, ale nie rób nic przeciwko Sobie. Jeżeli poczujesz chociaż jedną, najmniejszą wątpliwość, to uciekaj gdzie pieprz rośnie, Sky! Najpierw musisz mu zaufać... Bez tego nic nie będzie mieć znaczenia, którego tak bardzo pragniesz.

Staram się Chris. Ja naprawdę się staram, ale to wszystko co dzieję się pomiędzy nim, a jego brate... Nie rozumiem tego, a on nie chce mi wytłumaczyć. Przecież mimo wszystko jesteśmy małżeństwem - może nie najlepszym, ale ciągle małżeństwem.  
Chociaż może właśnie tak jest? Może ten jeden, jedyny raz masz rację i naprawdę przesadziłam...
Sky

Sky ,
Naprawdę chciałbym być tam teraz przy tobie.
Posłuchaj – wydaje mi się, że sama się już w tym wszystkim pogubiłaś... Przemyśl to i słuchaj serca (gadam jak moja własna matka i babka i pewnie prababka też ;/), a wtedy znajdziesz idealne rozwiązanie.
I nie waż mi się płakać! To twój miesiąc miodowy, do cholery!


Wzdycham cichutko i zaczynam stukać czarnymi szpilkami o siebie. Jest dokładnie siódma pięćdziesiąt cztery, co oznacza, że Lucas spóźnia się już praktycznie kwadrans, a ja dalej wyczekuję przed hotelem, jak naiwna dziewczyna, która nigdy nie doczeka się swojej randki. I szczerze, może właśnie tak jest.
Nie rozmawiałam z zielonookim od porannego incydentu i możliwe, że nasza kolacja już dawno została odwołana. A bardzo bym tego nie chciała zwłaszcza, że i tak zżera mnie już poczucie winy. Christian miał rację – zaatakowałam tam, gdzie nie powinnam, robiąc więcej szkód niż miałam w zamiarze. Ich relacja jest najwyraźniej wystarczająco skomplikowana, a ja dodałam tylko oliwy do ognia i wcisnęłam to pomiędzy nas, niosąc całkowite zniszczenie wszystkiemu, co udało nam się stworzyć.
Bardzo chcę to naprawić.
Wzdrygam się, kiedy zimne powietrze prześlizguje się po moich nagich barkach. Odruchowo obejmuję się ramionami i zaczynam pocierać skórę, starając się uzyskać, chociaż troszkę ciepła. Wiem, że zaraz nie wytrzymam i jeżeli nie wrócę do pokoju, najprawdopodobniej zamarznę w tej jakże dziwnej pozie, w której się znajduję. Najgorsze jest jednak to, że nie będę miała szansy powiedzieć nawet głupiego „Przepraszam”.
– Niech pani wejdzie do środka. Przeziębi się pani – rzuca młody chłopak, który najprawdopodobniej dorabia sobie jako boj hotelowy. – Powiadomię panią, kiedy ktoś przyjdzie.
– N–nie – mówię szybko i posyłam mu lekki uśmiech w nadziei, że uwolni mnie to od jego współczującego spojrzenia.
Nie mogę się poddać. To tak jakbym zrobiła to samo z nami, a na to nie jestem jeszcze gotowa... Oczywiście, jeżeli Lucas postanowi zakończyć naszą historię – która nawet się jeszcze nie zaczęła – to będę musiała się z tym pogodzić i ruszyć na przód. Znam go zaledwie trzy dni i jestem nim fizycznie zainteresowana, może nawet zauroczona, jednak jest to dużo za wcześniej by mówić o jakimkolwiek głębszym uczuciu. Dopóki jednak nie da mi do zrozumienia, że nie ma już „nas”, spróbuję naprawić to, co zepsułam.
– On ma rację, Sky. – Podskakuję zaskoczona, jednocześnie zastanawiając się, jak to możliwe, że udało mu się mnie podejść dwukrotnie podczas jednego dnia. Cieszę się jednak, że Luc tutaj jest. – Właź do środka. To nie jest prośba.
Otwieram usta, chcąc wykrztusić z siebie jakieś przeprosiny, jednak żadne słowo z nich nie wychodzi. Mam wrażenie, że w moim gardle znajduję się wielka gula, której za nic nie umiem przełknąć. Robię, więc jedyną rzecz jaka przychodzi mi do głowy.
Rzucam się na niego, oplatam niczym bluszcz i nie zamierzam puścić.
– Przepraszam – szepczę, z nosem wciśniętym w jego klatkę piersiową – Tak cię przepraszam, Lucas....
Wzdycha głośno, jednak mnie nie odpycha, co znaczy dla mnie więcej niż wszystko inne. Daje mi spokój i to nasionko nadziei, którego tak bardzo potrzebowałam.
– Nie powinnam była się wtrącać i mówić tych wszystkich rzeczy. Byłam po prostu zdenerwowana, a ty stałeś tam bez koszulki, cały boski i ociekający potem, co wcale nie pomogło mi się skupić nad tym, co wychodzi z mojej buzi – mówię szybko, spoglądając z dołu na jego twarz – Chciałam ci tylko powiedzieć, że zasłużyłam na wszystko co najgorsze i nie będę się tego wypierać, ale wiedz tylko, że wcale tak nie myślę i naprawdę zrobię wszystko, żebyś mnie nie znienawidził.
Nie wiem nawet, w którym momencie moje oczy wypełniają się łzami, a strach przejmuje kontrolę nad moim sercem. Utrata Lucasa to jedno, a możliwość stania się największym błędem w jego życiu jest prawie równa śmierci.
– Sky – zaczyna Luc, sięgając dłońmi do mojej twarzy i przeciera kciukami mokre policzki. Pośpiesznie mu jednak przerywam chcąc powiedzieć, jeszcze jedną rzecz.
– Zanim coś powiesz, chcę żebyś wiedział, że naprawdę jest mi przykro i jeżeli przynajmniej bierzesz pod uwagę danie nam drugiej szansy...
Scott przykłada dłoń do moich ust, jednocześnie skutecznie ucinając moją wypowiedź.
– Zdecydowanie za dużo gadasz... Nawet, jeżeli mam na sobie koszulkę – mówi, uśmiechając się delikatnie, co powoduje, że mój oddech przyśpiesza. – Nie potrafiłbym cię znienawidzić, Sky. – Poważnieje. – Nie ważne jak będę się zachowywać, pamiętaj, że nigdy nie będę cię nienawidził. Jestem dość gwałtowny i często robię, a potem myślę. Ja i mój brat to dość trudny temat i – nie zrozum mnie źle – jak na razie nie chcę ci mówić, dlaczego tak jest. Nie poruszajmy tego tematu. Proszę.
Pośpiesznie kiwam głową, nie chcąc mu przerywać.
– Przepraszam, że rano zachowałem się w taki sposób. Poniosło mnie i to ja powinienem prosić o wybaczenie, a nie ty – dodaje. – A teraz właź  do środka.
Uśmiecham się szeroko i ponownie wtulam w jego klatkę piersiową. Całe emocje, które buzowały we mnie od samego rana nagle znikają pozostawiając mnie lekką i spokojną, niczym liść na ostrym wietrze. Czuję się szczęśliwa i pierwszy raz od dawna mam wrażenie, że mężczyzna, który stoi przede mną jest warty mojego czasu .
– Czyli nie idziemy na naszą kolację? – pytam, niepewnie całując jego szyję.
– A masz na nią jeszcze ochotę?
– Tak szczerze, to miałam nadzieję na gorącą czekoladę – przyznaję.
Lucas śmieje się krótko i zdejmuje z barków skórzaną kurtkę, którą następnie zarzuca na moje ramiona.
– W takim razie, w drogę!
Dziękuję mu cichutko za ciepłe okrycie i wtulam w jego bok, kiedy obejmuje moje ciało ramieniem. Tym razem jestem pewniejsza, dzięki czemu moja twarz nie przypomina już czerwonego pomidora, za co jestem ogromnie wdzięczna tej osobie na górze. Zaróżowione policzki to jedna z tych rzeczy, która po dłuższym czasie przestaje być słodka czy urocza.
– Wiesz, że mamy za sobą kolejny pierwszy raz? – mruczy Luc, pocierając dłonią moje ramię.
– Pierwsze razy? – pytam, spoglądając na niego z zaciekawieniem. – O jakie pierwsze razy ci chodzi?
– Te najprostsze – wyjaśnia. – Pierwsze spotkanie, pierwszy uścisk, pierwszy pocałunek w policzek, pierwsza noc spędzona razem, chociaż ogólnie to ty spałaś dużo dłużej, pierwszy ślub, pierwsza kłótnia i to wszystko... Więc jak widzisz zostało nam już naprawdę niewiele i musimy je celebrować. Potem nasze życie stanie się nudne, a ja nie będę mógł wytrzymać i rozwiodę się z tobą. Poślubię młodszą o dwadzieścia lat supermodelkę, z którą będę mógł na nowo przeżywać wszystko po raz pierwszy. Szybko się jednak rozstaniemy, ponieważ zbankrutuję przez alimenty, które będę płacić na trójkę naszych dzieci.
Wybucham głośnym śmiechem, spoglądając na niego z niedowierzaniem.
– Twoja logika jest rozbrajająca – mówię. – Chyba mi się już nie podobasz tak jak wcześniej.
Jak szybko te słowa opuszczają moje usta, tak szybko zaczynam ich żałować. Jedyną rzeczą jakiej teraz potrzebuję jest napompowanie jego ega do jeszcze większych rozmiarów. Nie mówiąc już o tym, że właśnie dowiedział się o tym jak bardzo pociąga mnie fizycznie.
– Podam ci się? – pyta, nagle stając i spoglądając w moje oczy, podnosząc prowokacyjnie brew.
– Już nie tak bardzo!


Od autorki: Przepraszam, że napisanie tego rozdziału zajęło mi tak długo. Miałam jednak ostatnio pewne problemy, które były jednak dla mnie priorytetem i pochłonęły większość mojego wolnego czasu. Postaram się by od teraz odstępy między rozdziałami nie przekraczały trzech tygodni - nie mogę tego obiecać, ale na prawdę zrobię wszystko, by tak się stało. Nie zapomniałam również o waszych blogach, wszystko zacznę nadrabiać w weekend :)) 
Cóż mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba. 
Całuski !