Beta: Alicja
Ostatnio moją głowę zaprząta tylko jedno
pytanie – jak mam Cię zabić? Rozważałam już uduszenie, utopienie, a nawet
wynajęcie seryjnego mordercy, ale jak na razie wciąż nie mogę się zdecydować.
Masz może jakieś pomysły? A może życzenia? Wiesz – jako, że to twoje ostatnie
dni pozwolę Ci wybrać kolor kwiatów na twój pogrzeb. ;)
Przygryzam
wargę i zastanawiam się, co powinnam napisać dalej. Ostatecznie postanowiłam
wysłać mojemu przyjacielowi e–mail zamiast pozostać przy standardowym Esemesie.
I nie przejmuj się – spakuję Ci taką czerwoną walizeczkę na drogę, żebyś
nawet w zaświatach nie mógł się nudzić... Nawet, jeżeli Twoim najlepszym przyjacielem
stanie się twoja ręka – tak na serio, naprawdę przyda Ci się jakiś odwyk, a Ja
bardzo chętnie Ci go zafunduję. Bo uwierz Mi, kochanie, kiedy wrócę – długo nie
zaznasz tego rodzaju przyjemności.
Uch !... Nawet nie wiesz, jak jestem na Ciebie
wściekła! Nigdy nie było mi tak głupio, jak w momencie, kiedy Lucas zobaczył te
wszystkie sztuczne członki, kajdanki i resztę rzeczy, które powkładałeś do tej
przeklętej walizeczki. Miałam ochotę zakopać się pod kołdrą i płakać... Cóż
prawie to zrobiłam – nie udało Mi się tylko dotrzeć do łóżka.
W
pokoju po raz trzeci rozbrzmiewa charakterystyczny dla iPhona dzwonek. Nie
wiem, komu tak bardzo zależy na skontaktowaniu się z moim mężem, ale naprawdę zaczyna
mnie to już denerwować.
Lucas
postanowił pobiegać, a jako że najdroższy i najlepszy Christian nie spakował mi
żadnych dresów, nie miałam jak mu towarzyszyć. Obiecałam jednak, że odbijemy to sobie wieczorem, a jutro znajdziemy mi jakieś ubrania.
Postanowiłam, więc wykorzystać wolny poranek na przygotowania i nadrobienie
zaległości.
Zdążyłam
już wziąć długą kąpiel z bąbelkami, ogolić wszystkie miejsca, które tego
wymagały oraz przygotować kilka różnych stroi w zależności od tego, co Lucas, zaplanował.
Ułożyłam również włosy i zrobiłam delikatny makijaż, ograniczając się jedynie
do podkładu, pudru i mojego ulubionego tuszu. Kropką nad „i” miał być e–mail do
Christiana, jednak najwyraźniej ktoś bardzo nie chce, bym go skończyła.
Spoglądam
na wibrujący obok mojej lewej dłoni telefon i przysięgam, gdyby wzrok mógł
zabijać, to urządzenie nie zagrałoby już ani jednego dźwięku. Na moje nieszczęście jest to niemożliwe, a moja cierpliwość powoli zaczyna się kończyć.
Mimo wszystko naprawdę za tobą tęsknię. Za
twoim wsparciem, ciepłymi słowami, a nawet kiepskimi żartami... Czasami czuję
się taka zagubiona. Lucas jest słodki i wiem, że się stara, ale potrafi być
również porywczy, tajemniczy i strasznie mylący, przez co często nie wiem, w
którą stronę zmierza jego humor. Jest to stresujące, bo nigdy nie mam pojęcia,
jak powinnam się zachować. Mam wrażenie, że stoimy w miejscu. Kontakty damsko–męskie
to może nie moja specjalność, ale chciałabym, żeby to coś między nami ruszyło,
chociaż troszkę do przodu... My nawet
Wzdycham
z frustracji czując, że zaraz się przeleję niczym kanister z
benzyną i po prostu wybuchnę. Srebrny mechanizm ponownie daje o sobie znać, a
ja pierwszy raz w życiu żałuję rozwoju techniki. Wiem, że nie wytrzymam ani
chwili dłużej – kiedy nadchodzą czerwone dni, mój brzuch żyje własnym życiem,
dostarczając mi bólu, jakiego nie czułam nigdy wcześniej. Staję się
niespokojna, a wszystko doprowadza mnie do białej gorączki.
Tym
razem jest to telefon mojego męża, a raczej osoba, która tak zawzięcie stara
się z nim skontaktować. Mam naprawdę wielką ochotę wytłumaczyć jej, że Lucas
jest tymczasowo niedostępny i oddzwoni, kiedy będzie miał czas. A z resztą – to
mój mąż. Dlaczego miałbym tego nie zrobić?
Wciskam
zieloną słuchawkę i przykładam urządzenie do ucha.
– Lucas,
kurwa, nareszcie odebrałeś! – Szorstki głos Nathana sprawia, że odruchowo podskakuję,
wypuszczając myszkę spomiędzy palców.
Nagły
wybuch chłopaka całkowicie mnie zaskakuje i przez chwilę całkowicie zapominam o
umiejętności mowy. Nie spodziewałam się czegoś takiego i nie wiem, czy jest to
tylko standardowe powitanie, czy może relacja barci jest w gorszym stanie niż
przypuszczałam.
– Tutaj
Sky – zaczynam, przełykając głośno ślinę. – Luc wyszedł pobiegać i zapomniał
telefonu. Jeżeli to coś ważnego, to mogę go poszukać tylko musiałbyś dać mi
chwilkę... Nie do końca jeszcze odnalazłam się w tym wielkim mieście.
– Sky?
– szepcze zaskoczony.
Przygryzam
wargę czekając na dalszą część wypowiedzi i zaczynam stukać palcami o blat
toaletki.
– Przepraszam.
Nie powinien tak na ciebie naskakiwać. Twój mąż doprowadza mnie po prostu do
szału i nie zawsze udaje mi się opanować – tłumaczy się, na co mimowolnie się
uśmiecham. Cóż
po części trudno nie zgodzić się z jego słowami. Lucas
potrafi być bardzo denerwujący – Jak tam ci mija miesiąc miodowy?
– Jest
naprawdę... interesująco – odpowiadam szczerze, pomijając jednak szczegóły.
– Jeżeli
spędzasz go sama, to na pewno musi tak być – rzuca cierpko, w ogóle się nie
hamując. – Przepraszam za mojego brata. Tylko idiota nie doceniłby tak pięknej
kobiety jak ty – dodaje, na co mimowolnie się rumienię.
Wiem
jednak, że jak bardzo miłe to było, tak samo bardzo wolałabym tego nie
usłyszeć.
– Lucas
nie robi nic złego – mówię, czując obowiązek stanięcia w obronie mojego męża. –
Jest naprawdę wyjątkową osobą. Masz szczęście, że nazywasz go swoim bratem.
Możliwe,
że posunęłam się o kilka centymetrów za daleko, ale każde słowo było prawdą i
nie zmieniłabym ich nawet gdybym mogła. Mam też cichą nadzieję, że pomoże mi to
dowiedzieć się czegoś o ich dziwnym zachowaniu.
– Cieszę
się, że jesteś szczęśliwa, Sky – wzdycha Nate. – Ale i tak wiem, że Luc potrafi
być naprawdę denerwujący.
Zaczynam
chichotać, nie wiedząc, co innego mogłabym zrobić w tej dziwnej sytuacji. Nie
mogę zaprzeczyć jego słowom, jednak nie potrafię ich również potwierdzić, a nie
mogę przecież śmiać się w nieskończoność... Jeszcze pomyśli, że jego brat
poślubił wariatkę.
– Co
jest takie zabawne?
Na
dźwięk jego głosu niczym zaczarowana podnoszę głowę i zachłystuję się
powietrzem.
Lucas
swobodnie opiera się o framugę drzwi z czarną koszulką przewieszoną przez ramię.
Jest nagi od pasa w górę, a to całkowicie mnie dekoncentruje i ledwo słyszę
Nate’a, który stara się zwrócić moją uwagę – jestem zbyt skupiona na pożeraniu
wzrokiem ciała mojego męża.
Nogi ma
silne i wysportowane, idealnie zharmonizowane z biodrami i talią. Na widok jego
ramion robi mi sie słabo. Bicepsy są doskonale wyrzeźbione, a przedramiona
poprzecinane nitkami ciemnych żyłek, co wygląda seksownie jak diabli. Włosy
opadają mu na twarz, a na czole widnieje kilka kropelek potu.
– Sky?
Wszystko w porządku? – pyta Luc, powoli podchodząc w moją stronę.
Wiem,
że muszę zacząć się komunikować, ale jego tors strasznie mnie dekoncentruje.
– T–tak
– jąkam. – Wszystko w p–porządku. Twój brat dzwoni.
Wyciągam
w telefon w jego stronę i poprawiam króciutki szlafroczek. Luc wydaje się
jednak w ogóle niezainteresowany rozmową – nie podnosi urządzenia, jedynie
patrzy w moje oczy i mam wrażenie, że coś jest nie tak.
– Lucas
– szepczę, chcąc wybadać sytuację.
Niepewnie
sięgam dłonią do jego twarzy i odgarniam opadający na oczy kosmyk włosów. Nie
wiem, co wywołało w nim taką reakcję, ale wolę zatrzymać to, zanim rozwinie się
w coś niebezpiecznego. Boję się tylko, że może być już za późno.
– Dlaczego
z nim rozmawiałaś? – pyta, zaciskając mocno usta.
Marszczę
brwi, nie rozumiejąc sensu jego pytania.
– Nate
cały czas dzwonił, a ja nie miałam już siły. To było tak bardzo denerwujące –
wzdycham. – Przepraszam. Zamieniliśmy tylko kilka zdań... Nie będę już ruszać
twojego telefonu. Obiecuję.
– Masz
z nim nie rozmawiać rozumiesz? – warczy. – Nie rozmawiaj z Nathanem! Najlepiej
trzymaj się od niego z daleka!
Jego
nagły wybuch zaskakuje mnie i powoduje ciarki na ciele. Zdążyłam się już
zorientować, że to co pomiędzy nimi zaszło, nie jest tylko chwilowym problemem.
Nie spodziewałam się czegoś takiego.
Nie to
boli mnie jednak najbardziej.
– Nie
będziesz mi mówić, co mogę, a czego nie – mówię dobitnie, chcąc uświadomić mu,
że nie pozwolę sobie rozkazywać.
– Nie
będziesz się z nim spotykać Sky – praktycznie wypluwa te słowa.
Jest
wściekły, a jego wręcz czarne oczy tylko mnie o tym upewniają. Mój humor również
ulega zmianie.
– Będę.
Żebyś wiedział, że będę! – krzyczę i nie czekając na odpowiedź wbiegam do łazienki
głośno trzaskając drzwiami.
Możesz zapomnieć o wszystkim, o czym
mówiłam, ponieważ mam wrażenie, że właśnie zrobiliśmy dwa kroki w tył. Och to
takie frustrujące! Jeszcze godzinę temu nie poznawałam siebie. Naprawdę
zrobiłabym wszystko, żeby tylko go pocałować, a teraz chcę jedynie naruszyć tą
jego piękną twarz. –_–
Co mam robić? Masz jakiś pomysł na
rozładowanie negatywnym emocji między początkującym małżeństwem?
Pomocy!
Na
odpowiedź nie muszę długo czekać.
Sky ,
Nie skomentuję Twoich jakże
okropnych słów skierowanych w Moją stronę, ponieważ dobrze wiem, że
żartujesz.... Przemawia przez Ciebie po prostu zachwyt, tylko nie chcesz tego
przyznać. Bo oboje wiemy, że kochasz Moją czerwoną walizeczkę i tak samo
pokochasz wszystkie rzeczy, które są w środku, kiedy tylko Lucas pokaże Ci, jakie
cuda potrafią one działać. :)
Ktoś tutaj stał się niewyżyty – co bardzo
mi się podoba. Potrzebne były dwadzieścia dwa lata i Lucas Scott, by Moja mała
księżniczka poznała prawdziwą namiętność. Czyż to nie jest cudowne, kiedy Twój
oddech staje za każdym razem, gdy tylko go widzisz? Jest to pierwsza i
najprostsza rzecz, a reszta przyjdzie z czasem. Oczywiście możesz Je przyśpieszyć,
ale nie rób nic przeciwko Sobie. Jeżeli poczujesz chociaż jedną, najmniejszą
wątpliwość, to uciekaj gdzie pieprz rośnie, Sky! Najpierw musisz mu zaufać... Bez
tego nic nie będzie mieć znaczenia, którego tak bardzo pragniesz.
Jeżeli jednak chodzi o twój problem, to
wydaje mi się, że mogłaś wznieciłaś niepotrzebny pożar. Wiesz, że bardzo Cię
kocham, ale czasami reagujesz impulsywnie i mówisz wiele rzeczy, których tak
naprawdę nie myślisz. Ja jestem tego świadomy po tylu latach, a Lucas
praktycznie Cię nie zna. Nie wiedząc o tym mogłaś uderzyć w najczulszy punkt
twojego męża. Nie chce go bronić Sky –nie było mnie tam i nie znam całej
sytuacji, ale tym razem to ty mogłaś go skrzywdzić bardziej niż on ciebie...
Czasami po prostu trzeba odpuścić, zanim zranisz nie tylko go, ale również i
siebie. Po
prostu porozmawiajcie - jak banalnie to brzmi zazwyczaj działa najlepiej.
Staram
się Chris. Ja naprawdę się staram, ale to wszystko co dzieję się pomiędzy nim,
a jego brate... Nie rozumiem tego, a on nie chce mi wytłumaczyć. Przecież mimo
wszystko jesteśmy małżeństwem - może nie najlepszym, ale ciągle małżeństwem.
Chociaż
może właśnie tak jest? Może ten jeden, jedyny raz masz rację i naprawdę
przesadziłam...
Sky
Sky ,
Naprawdę chciałbym być tam teraz przy
tobie.
Posłuchaj – wydaje mi się, że sama się już
w tym wszystkim pogubiłaś... Przemyśl to i słuchaj serca (gadam jak moja własna
matka i babka i pewnie prababka też ;/), a wtedy znajdziesz idealne
rozwiązanie.
I nie waż mi się płakać! To twój miesiąc
miodowy, do cholery!
Wzdycham
cichutko i zaczynam stukać czarnymi szpilkami o siebie. Jest dokładnie siódma
pięćdziesiąt cztery, co oznacza, że Lucas spóźnia się już praktycznie kwadrans,
a ja dalej wyczekuję przed hotelem, jak naiwna dziewczyna, która nigdy nie
doczeka się swojej randki. I szczerze, może właśnie tak jest.
Nie
rozmawiałam z zielonookim od porannego incydentu i możliwe, że nasza kolacja
już dawno została odwołana. A bardzo bym tego nie chciała zwłaszcza, że i tak
zżera mnie już poczucie winy. Christian miał rację – zaatakowałam tam, gdzie
nie powinnam, robiąc więcej szkód niż miałam w zamiarze. Ich relacja jest
najwyraźniej wystarczająco skomplikowana, a ja dodałam tylko oliwy do ognia i
wcisnęłam to pomiędzy nas, niosąc całkowite zniszczenie wszystkiemu, co udało
nam się stworzyć.
Bardzo
chcę to naprawić.
Wzdrygam
się, kiedy zimne powietrze prześlizguje się po moich nagich barkach. Odruchowo
obejmuję się ramionami i zaczynam pocierać skórę, starając się uzyskać, chociaż
troszkę ciepła. Wiem, że zaraz nie wytrzymam i jeżeli nie wrócę do pokoju,
najprawdopodobniej zamarznę w tej jakże dziwnej pozie, w której się znajduję.
Najgorsze jest jednak to, że nie będę miała szansy powiedzieć nawet głupiego „Przepraszam”.
– Niech
pani wejdzie do środka. Przeziębi się pani – rzuca młody chłopak, który
najprawdopodobniej dorabia sobie jako boj hotelowy. – Powiadomię panią, kiedy
ktoś przyjdzie.
– N–nie
– mówię szybko i posyłam mu lekki uśmiech w nadziei, że uwolni mnie to od jego
współczującego spojrzenia.
Nie
mogę się poddać. To tak jakbym zrobiła to samo z nami, a na to nie jestem
jeszcze gotowa... Oczywiście, jeżeli Lucas postanowi zakończyć naszą historię –
która nawet się jeszcze nie zaczęła – to będę musiała się z tym pogodzić i
ruszyć na przód. Znam
go zaledwie trzy dni i jestem nim fizycznie zainteresowana, może nawet
zauroczona, jednak jest to dużo za wcześniej by mówić o jakimkolwiek głębszym
uczuciu. Dopóki jednak nie da mi do zrozumienia, że nie ma już „nas”, spróbuję
naprawić to, co zepsułam.
– On
ma rację, Sky. – Podskakuję zaskoczona, jednocześnie zastanawiając się, jak to
możliwe, że udało mu się mnie podejść dwukrotnie podczas jednego dnia. Cieszę
się jednak, że Luc tutaj jest. – Właź do środka. To nie jest prośba.
Otwieram
usta, chcąc wykrztusić z siebie jakieś przeprosiny, jednak żadne słowo z nich
nie wychodzi. Mam wrażenie, że w moim gardle znajduję się wielka gula, której
za nic nie umiem przełknąć. Robię, więc jedyną rzecz jaka przychodzi mi do
głowy.
Rzucam
się na niego, oplatam niczym bluszcz i nie zamierzam puścić.
– Przepraszam
– szepczę, z nosem wciśniętym w jego klatkę piersiową – Tak cię przepraszam, Lucas....
Wzdycha
głośno, jednak mnie nie odpycha, co znaczy dla mnie więcej niż wszystko inne.
Daje mi spokój i to nasionko nadziei, którego tak bardzo potrzebowałam.
– Nie
powinnam była się wtrącać i mówić tych wszystkich rzeczy. Byłam po prostu
zdenerwowana, a ty stałeś tam bez koszulki, cały boski i ociekający potem, co
wcale nie pomogło mi się skupić nad tym, co wychodzi z mojej buzi – mówię
szybko, spoglądając z dołu na jego twarz – Chciałam ci tylko powiedzieć, że
zasłużyłam na wszystko co najgorsze i nie będę się tego wypierać, ale wiedz
tylko, że wcale tak nie myślę i naprawdę zrobię wszystko, żebyś mnie nie
znienawidził.
Nie
wiem nawet, w którym momencie moje oczy wypełniają się łzami, a strach przejmuje
kontrolę nad moim sercem. Utrata Lucasa to jedno, a możliwość stania się największym
błędem w jego życiu jest prawie równa śmierci.
– Sky
– zaczyna Luc, sięgając dłońmi do mojej twarzy i przeciera kciukami mokre
policzki. Pośpiesznie mu jednak przerywam chcąc powiedzieć, jeszcze jedną
rzecz.
– Zanim
coś powiesz, chcę żebyś wiedział, że naprawdę jest mi przykro i jeżeli
przynajmniej bierzesz pod uwagę danie nam drugiej szansy...
Scott
przykłada dłoń do moich ust, jednocześnie skutecznie ucinając moją wypowiedź.
– Zdecydowanie
za dużo gadasz... Nawet, jeżeli mam na sobie koszulkę – mówi, uśmiechając się delikatnie,
co powoduje, że mój oddech przyśpiesza. – Nie potrafiłbym cię znienawidzić, Sky.
– Poważnieje. – Nie ważne jak będę się zachowywać, pamiętaj, że nigdy nie będę cię
nienawidził. Jestem dość gwałtowny i często robię, a potem myślę. Ja i mój brat
to dość trudny temat i – nie zrozum mnie źle – jak na razie nie chcę ci mówić,
dlaczego tak jest. Nie poruszajmy tego tematu. Proszę.
Pośpiesznie
kiwam głową, nie chcąc mu przerywać.
– Przepraszam,
że rano zachowałem się w taki sposób. Poniosło mnie i to ja powinienem prosić o
wybaczenie, a nie ty – dodaje. – A teraz właź do środka.
Uśmiecham
się szeroko i ponownie wtulam w jego klatkę piersiową. Całe emocje, które
buzowały we mnie od samego rana nagle znikają pozostawiając mnie lekką i spokojną,
niczym
liść na ostrym wietrze. Czuję się szczęśliwa i pierwszy raz od dawna mam wrażenie, że mężczyzna, który stoi
przede mną jest
warty mojego czasu .
– Czyli
nie idziemy na naszą kolację? – pytam, niepewnie całując jego szyję.
– A
masz na nią jeszcze ochotę?
– Tak
szczerze, to miałam nadzieję na gorącą czekoladę – przyznaję.
Lucas
śmieje się krótko i zdejmuje z barków skórzaną kurtkę, którą następnie zarzuca
na moje ramiona.
– W
takim razie, w drogę!
Dziękuję
mu cichutko za ciepłe okrycie i wtulam w jego bok, kiedy obejmuje moje ciało
ramieniem. Tym razem jestem pewniejsza, dzięki czemu moja twarz nie przypomina
już czerwonego pomidora, za co jestem ogromnie wdzięczna tej osobie na górze. Zaróżowione
policzki to jedna z tych rzeczy, która po dłuższym czasie przestaje być słodka
czy urocza.
– Wiesz,
że mamy za sobą kolejny pierwszy raz? – mruczy Luc, pocierając dłonią moje
ramię.
– Pierwsze
razy? – pytam, spoglądając na niego z zaciekawieniem. – O jakie pierwsze razy
ci chodzi?
– Te
najprostsze – wyjaśnia. – Pierwsze spotkanie, pierwszy uścisk, pierwszy
pocałunek w policzek, pierwsza noc spędzona razem, chociaż ogólnie to ty spałaś
dużo dłużej, pierwszy ślub, pierwsza kłótnia i to wszystko... Więc jak widzisz
zostało nam już naprawdę niewiele i musimy je celebrować. Potem nasze życie stanie się nudne, a ja
nie będę mógł wytrzymać i rozwiodę się z tobą. Poślubię młodszą o dwadzieścia
lat supermodelkę, z którą będę mógł na nowo przeżywać wszystko po raz pierwszy.
Szybko się jednak rozstaniemy, ponieważ zbankrutuję przez alimenty, które będę
płacić na trójkę naszych dzieci.
Wybucham
głośnym śmiechem, spoglądając na niego z niedowierzaniem.
– Twoja
logika jest rozbrajająca – mówię. – Chyba mi się już nie podobasz tak jak
wcześniej.
Jak
szybko te słowa opuszczają moje usta, tak szybko zaczynam ich żałować. Jedyną
rzeczą jakiej teraz potrzebuję jest napompowanie jego ega do jeszcze większych
rozmiarów. Nie mówiąc już o tym, że właśnie dowiedział się o tym jak bardzo
pociąga mnie fizycznie.
– Podam
ci się? – pyta,
nagle stając i spoglądając w moje oczy, podnosząc
prowokacyjnie brew.
– Już
nie tak bardzo!
Od autorki: Przepraszam, że napisanie tego rozdziału zajęło mi tak długo. Miałam jednak ostatnio pewne problemy, które były jednak dla mnie priorytetem i pochłonęły większość mojego wolnego czasu. Postaram się by od teraz odstępy między rozdziałami nie przekraczały trzech tygodni - nie mogę tego obiecać, ale na prawdę zrobię wszystko, by tak się stało. Nie zapomniałam również o waszych blogach, wszystko zacznę nadrabiać w weekend :))Cóż mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba.Całuski !