Wypuszczam
nerwowo powietrze z ust, spoglądając na swoje odbicie w lustrze. Delikatny,
wręcz praktycznie niewidoczny makijaż i starannie ułożone włosy to coś, czego
nie wybrałabym na co dzień, jednak muszę przyznać, że naprawdę mi się podoba...
Wyglądam jak księżniczka. Prawdziwa księżniczka.
Długa, biała
suknia idealnie opina moje ciało, uwydatniając wszystkie jego atuty. I szczerze
- nie przeszkadza mi nawet jej błyszcząca góra, która jest praktycznie cała
pokryta małymi kryształkami.
Mimo to dalej
nie mogę uwierzyć, że to wszystko dzieję się naprawdę. Biorę ślub. Ja naprawdę
biorę ślub. Na dodatek z mężczyzną, którego nigdy w życiu nie widziałam na
oczy. Nie wiem kim jest, jaki jest i jak wygląda.
Niektórzy
mogliby powiedzieć, że jestem głupia - brać udział w eksperymencie, który tak
naprawdę może zniszczyć dużą część mojego życia. Nikt bowiem nie zagwarantuje
mi, że po tym wszystkim będę dalej taka sama. To możemy być najlepsze, bądź najgorsze
pięćdziesiąt dni w moim życiu. Mam jednak nadzieje, że bez względu na końcowy
wybór będę się naprawdę dobrze bawić.
W końcu będę
mieć męża... Co mogłoby pójść źle? Jeżeli oboje powiemy "Tak" czeka
nas siedem tygodni świetnej zabawy nawet, jeżeli rozejdziemy się po tym czasie.
- Zdenerwowana?
- zachrypnięty, męski głos rozbrzmiewa w całym pomieszczeniu, mimowolnie
wywołując uśmiech na mojej twarzy.
Chris opiera
się o framugę drzwi, krzyżując ręce na torsie. Wygląda elegancko i seksownie.
Smukły, ciemnowłosy i zielonooki. Należy do tego typu facetów, którzy zawsze
wyglądają fantastycznie, niezależnie od sytuacji. Jestem wręcz przekonana, że
któregoś dnia ta jego buźka za milion dolarów będzie zdobić bilbordy i okładki
najlepszych magazynów na całym świcie. Nieważne, czy i w jaki sposób by ją
wykorzystał, jest powalająca.
- Troszeczkę -
szepcze, pośpiesznie wstając z krzesła i rzucając się w jego otwarte ramiona -
Co jeżeli moi rodzice mieli racje?
Na samą myśl o
tym robi mi się niedobrze. Zawsze było mi trudno dorównać ich wymaganiom, a
kiedy oświadczyłam, że mam zamiar wyjść za mąż za nieznaną mi osobę,
praktycznie mnie wydziedziczyli.
- Gdybym był
gejem najprawdopodobniej w tym momencie stałbym przy ołtarzu. Ten koleś jest
niesamowicie seksowny - mówi, delikatnie całując moje czoło.
- Naprawdę? -
pytam niepewnie, spoglądając na niego z góry.
- Obiecuje
malutka - mruczy w moje włosy - Nie będziesz żałować.. Zwłaszcza, jeżeli pod
tym garniturem wygląda tak dobrze jak z nim. Och kochana już ci zazdroszczę!
- Przestań -
piszczę, chowając głowę w jego torsie -Nie mów tak teraz. Jestem już
wystarczająco zestresowana... Nie mogę jeszcze martwić się o moje majtki.
- Chyba już na
to za późno.
Delikatnie
uderzam go w brzuch, mimo wszystko śmiejąc się z jego słów. Mój drużba powinien
mnie uspokoić mówiąc, że wszystko będzie dobrze, że będę szczęśliwa. Ponieważ
jednak jest to Christian, nie mogę liczyć na nic podobnego - co szczerze bardzo
mnie cieszy.
- Skylar! Odsuń
się od niego - krzyczy moja mama, jak huragan wpadając do niewielkiego pokoju -
Zaraz się cała pognieciesz - dodaje, nerwowo wygładzając moją długą sukienkę.
- Pani Jones..
To ostatnie kilka minut, kiedy mogę jeszcze molestować Pani córkę. Proszę mi
jej nie zabierać - rzuca mój przyjaciel, formując usta w niezadowolony grymas.
- Christian! -
upomina go mama. Mimo, że zna go od dziesięciu lat, jeszcze nie przyzwyczaiła
się do jego żartów, które czasami są naprawdę śmieszne - Proszę... Przynajmniej
udawaj, że potrafisz się normalnie zachowywać.
Wybucham głośnym
śmiechem, spoglądając na twarz bruneta, który zdezorientowany marszczy brwi,
najwidoczniej starając się zrozumieć słowo " normalnie ", którego
nigdy nie lubił i nie rozumiał. Co zresztą zawsze udowadniał swoim sposobem
bycia. Mi jednak to nie przeszkadza i pomimo opinii większości moich znajomych
on jest najlepszą osobą, która pojawiła się w moim szarym i poukładanym życiu.
- Mamy jeszcze
piętnaście minut - mówi mój ojciec, wchodząc do środka i stając obok mojego przyjaciela.
Widzę jak
nerwowo poprawia krawat, mimo wszystko starając się ukryć stres, którym wręcz
nim trzęsie. W odróżnieniu od mojej matki, on nigdy nie cieszył się, kiedy
spotykałam się z jakimś chłopakiem - nawet, jeżeli był z dobrego domu. Trudno
mi jest sobie wyobrazić, co musi czuć teraz.
- Kochanie
posłuchaj mnie teraz - zaczęła moja mama, przybierając charakterystyczną barwę
głosu, która mogła oznaczać tylko jedno - Nie garb się, nie wierć, nie odzywaj
się, kiedy nie trzeba i zdecydowanie nie śmiej się podczas ceremonii... To same
zasady obowiązują cię podczas późniejszej zabawy.
Wywracam
oczami, po raz ostatni poprawiając ciemne włosy, upewniając się, że czerwone
pasemko jest dokładnie schowane. Moja mama najprawdopodobniej zeszłaby na zawał
gdyby się o nim dowiedziała - zwłaszcza na moim ślubie.
- Jakieś
ostatnie rady? - pytam, bawiąc się bransoletką.
- Wycofaj się z
tego! - rzuca Christian, dla otuchy delikatnie mnie przytulając - Nie przejmuj
się... Ten facet już cię pokochał.
Uśmiecham się,
delikatnie całując jego policzek. Następnie robię dokładnie to samo z moimi
rodzicami, którzy starają się powstrzymać łzy. Wiem, że mimo tak niecodziennej
sytuacji dalej jest to dla nich trudne. W końcu ich jedyne dziecko właśnie
rozpoczyna nowy etap w swoim życiu.... A to nigdy nie jest dla nikogo łatwe.
- Skylar.
Musimy iść - mówi mama, łapiąc moją dłoń, która trzyma aż do momentu, kiedy
wszyscy stajemy przed drzwiami kościoła.
Biorę głęboki oddech, ujmuję wystawioną rękę
moje tatusia i spoglądam w jego oczy.
- Jestem z
ciebie dumny Sky - szepczę i uśmiecha się delikatnie w moją stronę.
Odwzajemniam
ten gest, powstrzymując cisnące się do oczu łzy i biorę pierwszy krok,
przenosząc wzrok na ołtarz, gdzie czeka na mnie mój przyszły mąż.
Od autorki : Jak obiecałam, na święta zaczynam nową historię. Jest to dopiero początek, jednak mam nadzieję, że zainteresuje was na tyle, by czytać dalsze rozdziały. Jako, że to prolog, jest tutaj niewiele - resztę wiadomości zarówno o Skalar jak i reszcie bohaterów pojawi się w następnych rozdziałach. Do tego czasu zapraszam do zapoznania się z zakładkami. Całuje!
Wow :o jestem pod wrażeniem i się zakochałam *-* będę częściej zaglądać ;)
OdpowiedzUsuńProlog urzeka, oczywiście, jak zawsze ;* ale czemu w bohaterach nie ma Christian'a (50 twarzy Grey'a zniszczyło mi mózg i mam przed oczami, mojego wymarzonego Grey'a :D)
Pomysł mi się podoba ;* jest orginalny i niekomercyjny, taki świeży :D
jest pare literówek (zamiast krzesła jest krzesało) ale to przyszcz ;D
Skylar jest jako Nina Dobrev, ale niestety jak zobaczyłam Sama (tak w ogóle to: Aaaaaaa! ;* jest mój mąż *o*) to od razu zamiast Niny pojawiła się Lily Collins (i znów: Love, Rosie zniszczyło mi psychikę ;*)
Tak, więc zaciekawiłaś mnie i czekam na więcej ;* już nie mogę się doczekać, kochana <3
Dziękuje kochana twoje słowa naprawdę dużo dla mnie znaczy :*
UsuńCieszę się również, że główny bohater ci się podoba, ale wiem... Love, Rosie zrobiło mi to samo, jednak nie chciałam jakby tworzyć opowiadania na tej parze mimo, że uwielbiam Lili Collins! <333
Aha ! Jeżeli chcesz dodam Christiana do bohaterów :)
Zapowiada się bardzo ciekawie. Z chęcią będę śledzić kolejne rozdziały :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco i życzę miłych oraz rodzinnych Świąt Bożego Narodzenia!
Dziękuję i Wesołych Świąt ! <3
UsuńZapowiada się ciekawie, więc z chęcią poczytam! :)
OdpowiedzUsuńDziękuje :)
UsuńTy wiesz doskonale, co myślę o prologu, więc ten komentarz to czysta formalność. Kochanie, ten blog automatycnie staje się moim ulubionym:*
OdpowiedzUsuńBędę czytać na pewno ♥
Czekam na kolejny rozdział :*
Oj tam ulubiony... Jeszcze nawet się nie zaczęło ! Ale i tak dziękuje :* Wiesz ile dla mnie znaczą twoje słowa !
UsuńJuż nie mogę się doczekać pierwszego rozdziału. Już kocham ten blog. <3
OdpowiedzUsuńOj dziękuje kochana :*
UsuńJaki świetny blog! Masz wielki talent.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Ci!
Już nie mogę się doczekać aż dodasz rozdział! Będę czekać! Kocham ♥♥
//Tami G.
Dziękuje ! :)
UsuńAle nie ma czego zazdrościć.
Wpadłam przypadkiem i bardzo mi się tutaj spodobało, dlatego spodziewaj się mojej obecności i komentarzy na temat rozdziałów.
OdpowiedzUsuńDużo nie mogę na razie powiedzieć, ponieważ to tylko prolog, który wprowadza w opowiadanie. Mimo to zaintrygował mnie ten dość krótki tekst. Christian wydaje się być chłopakiem z poczuciem humoru i dobrym przyjacielem, którego pewnie niejedna dziewczyna zazdrościła. W tak stresujący dzień jakim jest dzień ślubu nie robi nic innego jak nabijanie się ze swojej przyjaciółki. Rozbawiło mnie to trochę. I przyznaję, że już go polubiłam. Mam nadzieję, że będzie postacią, która pojawiać się będzie w dalszym ciągu historii.
Najbardziej zainteresował mnie fakt, że małżeństwo ma trwać 50 dni. Hm..? O co tu może chodzić? Może to jakiś układ... ale co ja tam będę się domyślać! Wolę czekać na kolejne rozdziały i dowiadywać się wszystkie w odpowiednim czasie ;)
Powodzenia, dużo weny i pozdrawiam. :)
W między czasie zapraszam do mnie :)
♦ http://nie-znac-strachu.blogspot.com/
♦ http://tam-gdzie-nie-ma-zasad.blogspot.com/
Cześć :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za zaproszenie w SPAMie. Nie czytam już tylu blogów, co kiedyś, wiele z nich zostało zawieszonych, więc mam chwilę, by zagłębić się w Twoje opowiadanie :) Postanowiłam skomentować każdy opublikowany do tej pory post, więc przygotuj się na odrobinę lektury z mojej strony ;)
Zacznę od akapitów - z nimi tekst wygląda zdecydowanie lepiej, nie trzeb wówczas tworzyć spacji między powiązanymi ze sobą częściami.
Dostrzegam mały problem z przecinkami, brakuje ich w kilku miejscach.
To chyba tyle, jeżeli chodzi o stronę techniczną.
A teraz treść - o rany! Gratuluję wspaniałego, oryginalnego pomysłu! Wow, jestem pod wrażeniem :)
Christian - już go lubię! Jest taki optymistyczny, pełen humoru, że sama bym się chętnie do niego przytuliła :D
Mama Skylar mnie przeraża o.O Serio. Nie wiem, dlaczego. Może dlatego, że jest władcza. A ja nie lubię wchodzić w interakcje z takimi ludźmi.
Ojciec Sky wydaje się być zagubiony w obecnej sytuacji, czemu się nie dziwię. Nie ot tak córka wychodzi za mąż za nieznajomego w ramach eksperymentu.
Zaciekawiłaś mnie :)
Lecę dalej!
Uściski! :)
Cleo M. Cullen
una-infinidad.blogspot.com
welcome-in-purgatorio.blogspot.com
wszystkie-miniatury-cleo.blogspot.com
Wow! Genialny początek, jeszcze żadne opowiadanie, a mówię to z ręką na sercu nie przypadło do mojego gustu jak Twoje. Większość rozpoczyna się od porannej pobudki i spóźnienia do szkoły, później oczywiście sterta problemów i ect. Twoje są inne i być może Twoja oryginalność mnie przyciągnęła. Aż chce się czytać więcej :) Masz przyjazny styl pisania i nie robisz w zasadzie błędów. Oby tak dalej :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i zapraszam:
http://vampireandmillionaire.blogspot.com/
(preferuję
czytanie za czytanie
Obserwacja za obserwację ;d )
Ciekawy pomysł na opowiadanie - bardzo oryginalny i to mi się właśnie podoba.
OdpowiedzUsuńZastanawia mnie fakt, dlaczego Sky zgodziła się poślubić mężczyznę, którego tak naprawdę nie znała. Ale na pewno wyjaśnisz to w kolejnym rozdziale.
Styl pisania masz na prawdę ciekawy, widać, że nie sprawia ci trudności, bo piszesz z lekkością.
Weny życzę.
http://twinsbonds.blogspot.com/
Przybyłam za spam'em. Wiesz, że ostatnio jakoś, byłam tutaj ale najzwyczajniej w świecie nie miałam czasu skomentować więc tylko przeczytałam i uciekłam - zła ja! Dobrze, że się u mnie zareklamowałaś bo bym całkiem zapomniała o tym blogu... Shame on me!
OdpowiedzUsuńSpodobało mi się co tutaj przeczytałam. Jak dużo osób zdążyło zauważyć, piszesz coś oryginalnego. :) Jedyny mankament, który mi nie pasuje to Nina Dobrev. Po prostu inaczej wyobrażam sobie Skylar..Po za tym cały czas widzę ją jako nieszczęsną Elenę. Co do Christiana to od razu kojarzę "50 twarzy"... Grr, muszę z tym przestać. Popadam w stereotypy.
Ale wiesz co najbardziej mi się podoba? Sam tytuł i opis. "Czy jednak 50 dni radości i miłości oraz smutku [...]" Intryguje mnie sama informacja, że będziemy mieć historię która będzie trwała właśnie te 50 określonych dni!
Zostaję na dłużej i w najbliższym czasie nadrobię pozostałe rozdziały.
Jak znajdziesz chwilę to zapraszam do mnie :)
Pozdrawiam!
O matko!! Kocham już to! Jest genialne. Bardzo ciekawa fabuła. No brak mi słów by opisać jak genialnie piszesz i sam pomysł z ślubem z nieznaną osobą! No rewelacja!! Zapraszam do mnie, może zostaniesz na dłużej ;) http://live-in-danger.blogspot.com
OdpowiedzUsuńZdecydowanie mi się podoba. Lecę czytać rozdział pierwszy!
OdpowiedzUsuńWow! :)
OdpowiedzUsuńJęzyk poprawny, dbałość o szczegóły i dynamika.
Ciekawe i niewymuszone oraz nienudne dialogi!
Jestem pod wrażeniem i lecę do I rozdziału.
Prolog naprawdę nie zaintrygował ;)
Kurcze, podoba mi się ta historia, jej zarys. Jestem w niej zakochana po uszy. W najbliższych dniach nadrobię kolejne zaległości i zapewne równie będę zachwycona.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://nocne-slowa.blogspot.com/
Cześć! W końcu przybyłam. Wiem, że długo mi to zajęło, ale jestem. Musisz mi wybaczyć :(
OdpowiedzUsuńProlog obiecujący. Chris mi się spodobał, rodzice Sky tak jak typowi rodzice, a sama bohaterka intrygująca, chociaż niewiele mogę wynieść z prologu, jeżeli chodzi o osobowość Skyler.
Dziewczyna bierze ślub z nieznajomym facetem. 50 dni. Zabawa. Potem mogą się rozstać.
O co z tym chodzi? :o Lecę czytać dalej, żeby uzyskać odpowiedzi na moje pytania! :)
Pozdrawiam, spóźnialska Julss z http://xtruehappiness.blogspot.com/
Obiecałam, że wpadnę - więc jestem. Zabrałam się za czytanie i nie żałuję, chyba nie spotkałam się jeszcze z takim pomysłem na opowiadanie, ale bardzo przyjemnie czytać jest coś, co odstaje od reszty. :D
OdpowiedzUsuńIrytuje mnie delikatnie główna bohaterka, z tego względu iż kipi od niej zachowaniem księżniczki, ale postaram się do niej przywyknąć i dotrwać do najświeższego rozdziału.
Pozdrawiam, buziaki! :*
W końcu mam czas by zająć się Twoim blogiem. :D I już na wstępie mogę powiedzieć, że bardzo mi się podoba. Czytając prolog czułam, jakbym stała obok Sky i Christiana i słyszała ich docinki. Już ich uwielbiam, zwłaszcza Chrisa. Coś czuję, że się zakocham. ❤Podoba mi się też, że każdy rozdział będzie opowiadał o jednym dniu eksperymentu (wnioskuję tak z tytułów rozdziałów). Ciekawe, jak potoczą się dalsze losy Sky.
OdpowiedzUsuńA teraz wybacz, pędzę czytać dalej.
Pozdrawiam, Marina.
Zdecydowanie ten prolog mnie zaintrygował! Nic tylko czytać więcej, co właśnie mam w planach zrobić. Wcześniej jednak chciałam Ci pogratulować pomysłu - nie przypominam sobie, abym kiedykolwiek czytała opowiadanie zaczynające się od ślubu, i to w dodatku dwóch nieznających się osób! Plus muszę wspomnieć o tym, że masz genialny styl pisania. Tak, tak piszę o tym już pod prologiem, ale czytało mi się tak płynnie i przyjemnie, że po prostu nie mogłam tego nie zrobić... Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńWitam! Zawitałam do Ciebie!
OdpowiedzUsuńPodoba mi się styl twojego pisania. Prolog fajny, bardzo fajny. Nie wiem jednak ja go skomentować (bo nie lubię komentować prologów) Jednym słowem zaczynam czytać twoje opowiadanie :)
Wow! Dosyć ciekawie się zaczyna :) Eksperyment z byciem małżeństwem przez 50 dni? Naprawdę intrygujące!
OdpowiedzUsuńOd pierwszej chwili polubiłam Christiana, mam nadzieję, że nie zabraknie go w kolejnych częściach. Skylar też jest okej, ale na razie to Chris się wyróżnia na tle innych.
Poza tym, bardzo fajnie piszesz :D Opisy są idealne na długość i obrazowe. Dialogi - po prostu miodzio (szczególnie wypowiedzi Chrisa xd).
Jak tylko napiszę recenzję "Pandemonium", to oczywiście Cię poinformuję :)
Pozdrawiam,
http://pozadanie-mieszka-w-szafie.blogspot.com/
W końcu wpadłam i do Ciebie :) Z zakładkami i opisem zapoznałam się już wcześniej, jednak nie wiedziałam, ze będzie to tak wyglądać. 50 dni małżeństwa jako eksperyment... No cóż, ja bym chyba na coś takiego nie poszła i podziwiam Skylar, że się na to zdecydowała, jak chyba bym nie umiała. A Chrisa polubiłam od razu - mnie w przeciwieństwie do mamy panny młodej śmieszą jego teksty! Taki wariat :D
OdpowiedzUsuńWybacz, ale będę zostawiała krótkie komentarze, pod najnowszym bardziej się rozpiszę. Lecę do jedynki!
"na całym świcie" - świecie
OdpowiedzUsuńZaczyna się takim "wejściem z buta". Wchodzę, widzę ładny szablonik, niebiesko mi, tak spokojniutko, a nagle ta dam i ślub z nieznajomym! Bomba po prostu tyle, że bez opóźnionego zapłonu, ona wybucha od samego prologu i mam nadzieję, że jeszcze kilka takich bomb masz w zanadrzu bo nie chciałbym by potem się zrobiło nudnawo czy melodramatycznie.
Co do Christiana, to mnie tam jego żarty nie śmieszyły. Wydał mi się być naprawdę żałosny i jego poczucie humoru także. Taki gówniarz bez klasy, obycia i należytych manier.
Co do matki głównej bohaterki, to dziwi mnie, że ma ochotę brać udział w takiej farsie, to chyba, że jest raczej matronom wyrodną i widzi w zamążpójściu córki jakiś zysk dla samej siebie.
No i tatuś, że bierze udział w tej farsie, to też wręcz nieprawdopodobne. I czym się chłopina stresuje? Tym, że ma głupią spontaniczną i szaloną córkę co się zgodziła na eksperyment, który nieco przywraca mi na myśl stare czasy, gdy kobiety były wydawane za mąż za dobrze urodzonych mężczyzn, by łączyć interesy rodzinne, majątki itd i też nawet tych mężów nie znały, a jednak jakoś z sobą żyli, bo rozwodów wtedy nie było, w większości przypadków nawet się dogadywali i byli szczęśliwi (przynajmniej tak mówią niektóre autobiografie królów, księżniczek, hrabin). Więc być może ten cały eksperyment to nie taki znowuż głupi pomysł.
"To same zasady" - Te same zasady.
"wystawioną rękę moje tatusia" - mojego
Nie umiem zrozumieć z czego ten jej ojciec jest dumny. Ja na jego miejscu będąc czułbym wiele, ale z pewnością nie dumę.
Pozdrawiam
j-i-s.blogspot.com
Podoba mi się pomysł! Choć 50 dni to niewiele, bo to niespełna dwa miesiące, to wierzę, że w 50 dni może się niejedno wydarzyć, a Ty tak to wszystko opowiesz bym się nie nudziła.
OdpowiedzUsuńChoć podobnie jak kolega powyżej dziwię się rodzicom, że biorą udział w takiej farsie. Trochę wyszli z nich hipokryci i zakłamani - nie popierają czegoś, ale jak takie woły z klapkami na oczach idą za tłumem i robią co wypada (wypada być na ślubie swojej córki), ale z drugiej strony coś czego nie wypada robić też robią (udają, że ich ten ślub cieszy, wzrusza, itd).
Polubiłam tego kumpla Christiana.
zgadnij-kim-jestem.blogspot.com
Pomysł mnie zszokował i przyznaje, że mi się spodobał.
OdpowiedzUsuńJednak podobnie jak moi przedmówcy się dziwię, że rodzice Sky biorą czynny udział w tej farsie jakby takie 50dniowe śluby były czymś normalnym w ich kulturze.
Pozdrawiam i zapraszam do siebie na zwiastun (już jest) i prolog (pojawi się około 16):
sie-nie-zdarza.blogspot.com
Albo na mojego drugiego bloga o zupełnie innej tematyce niż ten pierwszy:
prawdziwa-legenda.blogspot.com
Przeczytałam prolof jednym tchem i jedyne co teraz mogę wypowiedzieć to WOW.
OdpowiedzUsuńPomysł, przyznam szczerze, na początku mnie zszokował ale bardzo spodobał.
50 dni małżeństwa jako eksperyment? Ja jednak na takie coś bym się nie zgodziła.
Bardzo podoba mi się również Twój styl pisania, przyjemnie się czyta, również szablon bloga jest piękny :)
Czuję, że zostanę tu na dłużej.
+Obserwuję, i spodziewaj się mnie pod ostatnim rozdziałem w postaci bardzo długiego komentarza :)
bo mam ich trochę do nadrobienia.
Pozdrawiam serdecznie!
http://druga-szansa-od-zycia.blogspot.com/