poniedziałek, 22 grudnia 2014

Prolog


Wypuszczam nerwowo powietrze z ust, spoglądając na swoje odbicie w lustrze. Delikatny, wręcz praktycznie niewidoczny makijaż i starannie ułożone włosy to coś, czego nie wybrałabym na co dzień, jednak muszę przyznać, że naprawdę mi się podoba... Wyglądam jak księżniczka. Prawdziwa księżniczka.
Długa, biała suknia idealnie opina moje ciało, uwydatniając wszystkie jego atuty. I szczerze - nie przeszkadza mi nawet jej błyszcząca góra, która jest praktycznie cała pokryta małymi kryształkami.
Mimo to dalej nie mogę uwierzyć, że to wszystko dzieję się naprawdę. Biorę ślub. Ja naprawdę biorę ślub. Na dodatek z mężczyzną, którego nigdy w życiu nie widziałam na oczy. Nie wiem kim jest, jaki jest i jak wygląda.
Niektórzy mogliby powiedzieć, że jestem głupia - brać udział w eksperymencie, który tak naprawdę może zniszczyć dużą część mojego życia. Nikt bowiem nie zagwarantuje mi, że po tym wszystkim będę dalej taka sama. To możemy być najlepsze, bądź najgorsze pięćdziesiąt dni w moim życiu. Mam jednak nadzieje, że bez względu na końcowy wybór będę się naprawdę dobrze bawić.
W końcu będę mieć męża... Co mogłoby pójść źle? Jeżeli oboje powiemy "Tak" czeka nas siedem tygodni świetnej zabawy nawet, jeżeli rozejdziemy się po tym czasie.
- Zdenerwowana? - zachrypnięty, męski głos rozbrzmiewa w całym pomieszczeniu, mimowolnie wywołując uśmiech na mojej twarzy.
Chris opiera się o framugę drzwi, krzyżując ręce na torsie. Wygląda elegancko i seksownie. Smukły, ciemnowłosy i zielonooki. Należy do tego typu facetów, którzy zawsze wyglądają fantastycznie, niezależnie od sytuacji. Jestem wręcz przekonana, że któregoś dnia ta jego buźka za milion dolarów będzie zdobić bilbordy i okładki najlepszych magazynów na całym świcie. Nieważne, czy i w jaki sposób by ją wykorzystał, jest powalająca.
- Troszeczkę - szepcze, pośpiesznie wstając z krzesła i rzucając się w jego otwarte ramiona - Co jeżeli moi rodzice mieli racje?
Na samą myśl o tym robi mi się niedobrze. Zawsze było mi trudno dorównać ich wymaganiom, a kiedy oświadczyłam, że mam zamiar wyjść za mąż za nieznaną mi osobę, praktycznie mnie wydziedziczyli.
- Gdybym był gejem najprawdopodobniej w tym momencie stałbym przy ołtarzu. Ten koleś jest niesamowicie seksowny - mówi, delikatnie całując moje czoło.
- Naprawdę? - pytam niepewnie, spoglądając na niego z góry.
- Obiecuje malutka - mruczy w moje włosy - Nie będziesz żałować.. Zwłaszcza, jeżeli pod tym garniturem wygląda tak dobrze jak z nim. Och kochana już ci zazdroszczę!
- Przestań - piszczę, chowając głowę w jego torsie -Nie mów tak teraz. Jestem już wystarczająco zestresowana... Nie mogę jeszcze martwić się o moje majtki.
- Chyba już na to za późno.
Delikatnie uderzam go w brzuch, mimo wszystko śmiejąc się z jego słów. Mój drużba powinien mnie uspokoić mówiąc, że wszystko będzie dobrze, że będę szczęśliwa. Ponieważ jednak jest to Christian, nie mogę liczyć na nic podobnego - co szczerze bardzo mnie cieszy.
- Skylar! Odsuń się od niego - krzyczy moja mama, jak huragan wpadając do niewielkiego pokoju - Zaraz się cała pognieciesz - dodaje, nerwowo wygładzając moją długą sukienkę.
- Pani Jones.. To ostatnie kilka minut, kiedy mogę jeszcze molestować Pani córkę. Proszę mi jej nie zabierać - rzuca mój przyjaciel, formując usta w niezadowolony grymas.
- Christian! - upomina go mama. Mimo, że zna go od dziesięciu lat, jeszcze nie przyzwyczaiła się do jego żartów, które czasami są naprawdę śmieszne - Proszę... Przynajmniej udawaj, że potrafisz się normalnie zachowywać.
Wybucham głośnym śmiechem, spoglądając na twarz bruneta, który zdezorientowany marszczy brwi, najwidoczniej starając się zrozumieć słowo " normalnie ", którego nigdy nie lubił i nie rozumiał. Co zresztą zawsze udowadniał swoim sposobem bycia. Mi jednak to nie przeszkadza i pomimo opinii większości moich znajomych on jest najlepszą osobą, która pojawiła się w moim szarym i poukładanym życiu.
- Mamy jeszcze piętnaście minut - mówi mój ojciec, wchodząc do środka i stając obok mojego przyjaciela.
Widzę jak nerwowo poprawia krawat, mimo wszystko starając się ukryć stres, którym wręcz nim trzęsie. W odróżnieniu od mojej matki, on nigdy nie cieszył się, kiedy spotykałam się z jakimś chłopakiem - nawet, jeżeli był z dobrego domu. Trudno mi jest sobie wyobrazić, co musi czuć teraz.
- Kochanie posłuchaj mnie teraz - zaczęła moja mama, przybierając charakterystyczną barwę głosu, która mogła oznaczać tylko jedno - Nie garb się, nie wierć, nie odzywaj się, kiedy nie trzeba i zdecydowanie nie śmiej się podczas ceremonii... To same zasady obowiązują cię podczas późniejszej zabawy.
Wywracam oczami, po raz ostatni poprawiając ciemne włosy, upewniając się, że czerwone pasemko jest dokładnie schowane. Moja mama najprawdopodobniej zeszłaby na zawał gdyby się o nim dowiedziała - zwłaszcza na moim ślubie.
- Jakieś ostatnie rady? - pytam, bawiąc się bransoletką.
- Wycofaj się z tego! - rzuca Christian, dla otuchy delikatnie mnie przytulając - Nie przejmuj się... Ten facet już cię pokochał.
Uśmiecham się, delikatnie całując jego policzek. Następnie robię dokładnie to samo z moimi rodzicami, którzy starają się powstrzymać łzy. Wiem, że mimo tak niecodziennej sytuacji dalej jest to dla nich trudne. W końcu ich jedyne dziecko właśnie rozpoczyna nowy etap w swoim życiu.... A to nigdy nie jest dla nikogo łatwe.
- Skylar. Musimy iść - mówi mama, łapiąc moją dłoń, która trzyma aż do momentu, kiedy wszyscy stajemy przed drzwiami kościoła.
 Biorę głęboki oddech, ujmuję wystawioną rękę moje tatusia i spoglądam w jego oczy.
- Jestem z ciebie dumny Sky - szepczę i uśmiecha się delikatnie w moją stronę.

Odwzajemniam ten gest, powstrzymując cisnące się do oczu łzy i biorę pierwszy krok, przenosząc wzrok na ołtarz, gdzie czeka na mnie mój przyszły mąż.

Od autorki : Jak obiecałam, na święta zaczynam nową historię. Jest to dopiero początek, jednak mam nadzieję, że zainteresuje was na tyle, by czytać dalsze rozdziały. Jako, że to prolog, jest tutaj niewiele - resztę wiadomości zarówno o Skalar jak i reszcie bohaterów pojawi się w następnych rozdziałach. Do tego czasu zapraszam do zapoznania się z zakładkami. Całuje! 

32 komentarze:

  1. Wow :o jestem pod wrażeniem i się zakochałam *-* będę częściej zaglądać ;)
    Prolog urzeka, oczywiście, jak zawsze ;* ale czemu w bohaterach nie ma Christian'a (50 twarzy Grey'a zniszczyło mi mózg i mam przed oczami, mojego wymarzonego Grey'a :D)
    Pomysł mi się podoba ;* jest orginalny i niekomercyjny, taki świeży :D
    jest pare literówek (zamiast krzesła jest krzesało) ale to przyszcz ;D
    Skylar jest jako Nina Dobrev, ale niestety jak zobaczyłam Sama (tak w ogóle to: Aaaaaaa! ;* jest mój mąż *o*) to od razu zamiast Niny pojawiła się Lily Collins (i znów: Love, Rosie zniszczyło mi psychikę ;*)
    Tak, więc zaciekawiłaś mnie i czekam na więcej ;* już nie mogę się doczekać, kochana <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje kochana twoje słowa naprawdę dużo dla mnie znaczy :*
      Cieszę się również, że główny bohater ci się podoba, ale wiem... Love, Rosie zrobiło mi to samo, jednak nie chciałam jakby tworzyć opowiadania na tej parze mimo, że uwielbiam Lili Collins! <333
      Aha ! Jeżeli chcesz dodam Christiana do bohaterów :)

      Usuń
  2. Zapowiada się bardzo ciekawie. Z chęcią będę śledzić kolejne rozdziały :)
    Pozdrawiam gorąco i życzę miłych oraz rodzinnych Świąt Bożego Narodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapowiada się ciekawie, więc z chęcią poczytam! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ty wiesz doskonale, co myślę o prologu, więc ten komentarz to czysta formalność. Kochanie, ten blog automatycnie staje się moim ulubionym:*
    Będę czytać na pewno ♥
    Czekam na kolejny rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam ulubiony... Jeszcze nawet się nie zaczęło ! Ale i tak dziękuje :* Wiesz ile dla mnie znaczą twoje słowa !

      Usuń
  5. Już nie mogę się doczekać pierwszego rozdziału. Już kocham ten blog. <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Jaki świetny blog! Masz wielki talent.
    Zazdroszczę Ci!
    Już nie mogę się doczekać aż dodasz rozdział! Będę czekać! Kocham ♥♥

    //Tami G.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wpadłam przypadkiem i bardzo mi się tutaj spodobało, dlatego spodziewaj się mojej obecności i komentarzy na temat rozdziałów.
    Dużo nie mogę na razie powiedzieć, ponieważ to tylko prolog, który wprowadza w opowiadanie. Mimo to zaintrygował mnie ten dość krótki tekst. Christian wydaje się być chłopakiem z poczuciem humoru i dobrym przyjacielem, którego pewnie niejedna dziewczyna zazdrościła. W tak stresujący dzień jakim jest dzień ślubu nie robi nic innego jak nabijanie się ze swojej przyjaciółki. Rozbawiło mnie to trochę. I przyznaję, że już go polubiłam. Mam nadzieję, że będzie postacią, która pojawiać się będzie w dalszym ciągu historii.
    Najbardziej zainteresował mnie fakt, że małżeństwo ma trwać 50 dni. Hm..? O co tu może chodzić? Może to jakiś układ... ale co ja tam będę się domyślać! Wolę czekać na kolejne rozdziały i dowiadywać się wszystkie w odpowiednim czasie ;)
    Powodzenia, dużo weny i pozdrawiam. :)

    W między czasie zapraszam do mnie :)
    ♦ http://nie-znac-strachu.blogspot.com/
    ♦ http://tam-gdzie-nie-ma-zasad.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Cześć :)

    Dziękuję bardzo za zaproszenie w SPAMie. Nie czytam już tylu blogów, co kiedyś, wiele z nich zostało zawieszonych, więc mam chwilę, by zagłębić się w Twoje opowiadanie :) Postanowiłam skomentować każdy opublikowany do tej pory post, więc przygotuj się na odrobinę lektury z mojej strony ;)

    Zacznę od akapitów - z nimi tekst wygląda zdecydowanie lepiej, nie trzeb wówczas tworzyć spacji między powiązanymi ze sobą częściami.
    Dostrzegam mały problem z przecinkami, brakuje ich w kilku miejscach.
    To chyba tyle, jeżeli chodzi o stronę techniczną.

    A teraz treść - o rany! Gratuluję wspaniałego, oryginalnego pomysłu! Wow, jestem pod wrażeniem :)
    Christian - już go lubię! Jest taki optymistyczny, pełen humoru, że sama bym się chętnie do niego przytuliła :D
    Mama Skylar mnie przeraża o.O Serio. Nie wiem, dlaczego. Może dlatego, że jest władcza. A ja nie lubię wchodzić w interakcje z takimi ludźmi.
    Ojciec Sky wydaje się być zagubiony w obecnej sytuacji, czemu się nie dziwię. Nie ot tak córka wychodzi za mąż za nieznajomego w ramach eksperymentu.
    Zaciekawiłaś mnie :)

    Lecę dalej!

    Uściski! :)

    Cleo M. Cullen
    una-infinidad.blogspot.com
    welcome-in-purgatorio.blogspot.com
    wszystkie-miniatury-cleo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Wow! Genialny początek, jeszcze żadne opowiadanie, a mówię to z ręką na sercu nie przypadło do mojego gustu jak Twoje. Większość rozpoczyna się od porannej pobudki i spóźnienia do szkoły, później oczywiście sterta problemów i ect. Twoje są inne i być może Twoja oryginalność mnie przyciągnęła. Aż chce się czytać więcej :) Masz przyjazny styl pisania i nie robisz w zasadzie błędów. Oby tak dalej :)

    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam:
    http://vampireandmillionaire.blogspot.com/

    (preferuję
    czytanie za czytanie
    Obserwacja za obserwację ;d )

    OdpowiedzUsuń
  10. Ciekawy pomysł na opowiadanie - bardzo oryginalny i to mi się właśnie podoba.
    Zastanawia mnie fakt, dlaczego Sky zgodziła się poślubić mężczyznę, którego tak naprawdę nie znała. Ale na pewno wyjaśnisz to w kolejnym rozdziale.
    Styl pisania masz na prawdę ciekawy, widać, że nie sprawia ci trudności, bo piszesz z lekkością.
    Weny życzę.
    http://twinsbonds.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Przybyłam za spam'em. Wiesz, że ostatnio jakoś, byłam tutaj ale najzwyczajniej w świecie nie miałam czasu skomentować więc tylko przeczytałam i uciekłam - zła ja! Dobrze, że się u mnie zareklamowałaś bo bym całkiem zapomniała o tym blogu... Shame on me!
    Spodobało mi się co tutaj przeczytałam. Jak dużo osób zdążyło zauważyć, piszesz coś oryginalnego. :) Jedyny mankament, który mi nie pasuje to Nina Dobrev. Po prostu inaczej wyobrażam sobie Skylar..Po za tym cały czas widzę ją jako nieszczęsną Elenę. Co do Christiana to od razu kojarzę "50 twarzy"... Grr, muszę z tym przestać. Popadam w stereotypy.
    Ale wiesz co najbardziej mi się podoba? Sam tytuł i opis. "Czy jednak 50 dni radości i miłości oraz smutku [...]" Intryguje mnie sama informacja, że będziemy mieć historię która będzie trwała właśnie te 50 określonych dni!
    Zostaję na dłużej i w najbliższym czasie nadrobię pozostałe rozdziały.
    Jak znajdziesz chwilę to zapraszam do mnie :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  12. O matko!! Kocham już to! Jest genialne. Bardzo ciekawa fabuła. No brak mi słów by opisać jak genialnie piszesz i sam pomysł z ślubem z nieznaną osobą! No rewelacja!! Zapraszam do mnie, może zostaniesz na dłużej ;) http://live-in-danger.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Zdecydowanie mi się podoba. Lecę czytać rozdział pierwszy!

    OdpowiedzUsuń
  14. Wow! :)
    Język poprawny, dbałość o szczegóły i dynamika.
    Ciekawe i niewymuszone oraz nienudne dialogi!

    Jestem pod wrażeniem i lecę do I rozdziału.
    Prolog naprawdę nie zaintrygował ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Kurcze, podoba mi się ta historia, jej zarys. Jestem w niej zakochana po uszy. W najbliższych dniach nadrobię kolejne zaległości i zapewne równie będę zachwycona.
    Pozdrawiam,
    http://nocne-slowa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Cześć! W końcu przybyłam. Wiem, że długo mi to zajęło, ale jestem. Musisz mi wybaczyć :(
    Prolog obiecujący. Chris mi się spodobał, rodzice Sky tak jak typowi rodzice, a sama bohaterka intrygująca, chociaż niewiele mogę wynieść z prologu, jeżeli chodzi o osobowość Skyler.
    Dziewczyna bierze ślub z nieznajomym facetem. 50 dni. Zabawa. Potem mogą się rozstać.
    O co z tym chodzi? :o Lecę czytać dalej, żeby uzyskać odpowiedzi na moje pytania! :)

    Pozdrawiam, spóźnialska Julss z http://xtruehappiness.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. Obiecałam, że wpadnę - więc jestem. Zabrałam się za czytanie i nie żałuję, chyba nie spotkałam się jeszcze z takim pomysłem na opowiadanie, ale bardzo przyjemnie czytać jest coś, co odstaje od reszty. :D
    Irytuje mnie delikatnie główna bohaterka, z tego względu iż kipi od niej zachowaniem księżniczki, ale postaram się do niej przywyknąć i dotrwać do najświeższego rozdziału.
    Pozdrawiam, buziaki! :*

    OdpowiedzUsuń
  18. W końcu mam czas by zająć się Twoim blogiem. :D I już na wstępie mogę powiedzieć, że bardzo mi się podoba. Czytając prolog czułam, jakbym stała obok Sky i Christiana i słyszała ich docinki. Już ich uwielbiam, zwłaszcza Chrisa. Coś czuję, że się zakocham. ❤Podoba mi się też, że każdy rozdział będzie opowiadał o jednym dniu eksperymentu (wnioskuję tak z tytułów rozdziałów). Ciekawe, jak potoczą się dalsze losy Sky.
    A teraz wybacz, pędzę czytać dalej.
    Pozdrawiam, Marina.

    OdpowiedzUsuń
  19. Zdecydowanie ten prolog mnie zaintrygował! Nic tylko czytać więcej, co właśnie mam w planach zrobić. Wcześniej jednak chciałam Ci pogratulować pomysłu - nie przypominam sobie, abym kiedykolwiek czytała opowiadanie zaczynające się od ślubu, i to w dodatku dwóch nieznających się osób! Plus muszę wspomnieć o tym, że masz genialny styl pisania. Tak, tak piszę o tym już pod prologiem, ale czytało mi się tak płynnie i przyjemnie, że po prostu nie mogłam tego nie zrobić... Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Witam! Zawitałam do Ciebie!
    Podoba mi się styl twojego pisania. Prolog fajny, bardzo fajny. Nie wiem jednak ja go skomentować (bo nie lubię komentować prologów) Jednym słowem zaczynam czytać twoje opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Wow! Dosyć ciekawie się zaczyna :) Eksperyment z byciem małżeństwem przez 50 dni? Naprawdę intrygujące!
    Od pierwszej chwili polubiłam Christiana, mam nadzieję, że nie zabraknie go w kolejnych częściach. Skylar też jest okej, ale na razie to Chris się wyróżnia na tle innych.
    Poza tym, bardzo fajnie piszesz :D Opisy są idealne na długość i obrazowe. Dialogi - po prostu miodzio (szczególnie wypowiedzi Chrisa xd).

    Jak tylko napiszę recenzję "Pandemonium", to oczywiście Cię poinformuję :)
    Pozdrawiam,
    http://pozadanie-mieszka-w-szafie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  22. W końcu wpadłam i do Ciebie :) Z zakładkami i opisem zapoznałam się już wcześniej, jednak nie wiedziałam, ze będzie to tak wyglądać. 50 dni małżeństwa jako eksperyment... No cóż, ja bym chyba na coś takiego nie poszła i podziwiam Skylar, że się na to zdecydowała, jak chyba bym nie umiała. A Chrisa polubiłam od razu - mnie w przeciwieństwie do mamy panny młodej śmieszą jego teksty! Taki wariat :D
    Wybacz, ale będę zostawiała krótkie komentarze, pod najnowszym bardziej się rozpiszę. Lecę do jedynki!

    OdpowiedzUsuń
  23. "na całym świcie" - świecie
    Zaczyna się takim "wejściem z buta". Wchodzę, widzę ładny szablonik, niebiesko mi, tak spokojniutko, a nagle ta dam i ślub z nieznajomym! Bomba po prostu tyle, że bez opóźnionego zapłonu, ona wybucha od samego prologu i mam nadzieję, że jeszcze kilka takich bomb masz w zanadrzu bo nie chciałbym by potem się zrobiło nudnawo czy melodramatycznie.
    Co do Christiana, to mnie tam jego żarty nie śmieszyły. Wydał mi się być naprawdę żałosny i jego poczucie humoru także. Taki gówniarz bez klasy, obycia i należytych manier.
    Co do matki głównej bohaterki, to dziwi mnie, że ma ochotę brać udział w takiej farsie, to chyba, że jest raczej matronom wyrodną i widzi w zamążpójściu córki jakiś zysk dla samej siebie.
    No i tatuś, że bierze udział w tej farsie, to też wręcz nieprawdopodobne. I czym się chłopina stresuje? Tym, że ma głupią spontaniczną i szaloną córkę co się zgodziła na eksperyment, który nieco przywraca mi na myśl stare czasy, gdy kobiety były wydawane za mąż za dobrze urodzonych mężczyzn, by łączyć interesy rodzinne, majątki itd i też nawet tych mężów nie znały, a jednak jakoś z sobą żyli, bo rozwodów wtedy nie było, w większości przypadków nawet się dogadywali i byli szczęśliwi (przynajmniej tak mówią niektóre autobiografie królów, księżniczek, hrabin). Więc być może ten cały eksperyment to nie taki znowuż głupi pomysł.
    "To same zasady" - Te same zasady.
    "wystawioną rękę moje tatusia" - mojego
    Nie umiem zrozumieć z czego ten jej ojciec jest dumny. Ja na jego miejscu będąc czułbym wiele, ale z pewnością nie dumę.

    Pozdrawiam
    j-i-s.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  24. Podoba mi się pomysł! Choć 50 dni to niewiele, bo to niespełna dwa miesiące, to wierzę, że w 50 dni może się niejedno wydarzyć, a Ty tak to wszystko opowiesz bym się nie nudziła.
    Choć podobnie jak kolega powyżej dziwię się rodzicom, że biorą udział w takiej farsie. Trochę wyszli z nich hipokryci i zakłamani - nie popierają czegoś, ale jak takie woły z klapkami na oczach idą za tłumem i robią co wypada (wypada być na ślubie swojej córki), ale z drugiej strony coś czego nie wypada robić też robią (udają, że ich ten ślub cieszy, wzrusza, itd).
    Polubiłam tego kumpla Christiana.

    zgadnij-kim-jestem.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  25. Pomysł mnie zszokował i przyznaje, że mi się spodobał.
    Jednak podobnie jak moi przedmówcy się dziwię, że rodzice Sky biorą czynny udział w tej farsie jakby takie 50dniowe śluby były czymś normalnym w ich kulturze.

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie na zwiastun (już jest) i prolog (pojawi się około 16):
    sie-nie-zdarza.blogspot.com

    Albo na mojego drugiego bloga o zupełnie innej tematyce niż ten pierwszy:
    prawdziwa-legenda.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  26. Przeczytałam prolof jednym tchem i jedyne co teraz mogę wypowiedzieć to WOW.
    Pomysł, przyznam szczerze, na początku mnie zszokował ale bardzo spodobał.
    50 dni małżeństwa jako eksperyment? Ja jednak na takie coś bym się nie zgodziła.
    Bardzo podoba mi się również Twój styl pisania, przyjemnie się czyta, również szablon bloga jest piękny :)

    Czuję, że zostanę tu na dłużej.
    +Obserwuję, i spodziewaj się mnie pod ostatnim rozdziałem w postaci bardzo długiego komentarza :)
    bo mam ich trochę do nadrobienia.

    Pozdrawiam serdecznie!
    http://druga-szansa-od-zycia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń