Mrużę oczy,
wytężając wzrok, by odnaleźć się w ciemnej przestrzeni. Światło bowiem już
dawno zgasło - a przynajmniej tak mi się wydaję, ponieważ podczas całego
zdarzenia upadłam i straciłam przytomność. Ocknęłam się, jak twierdzi Alex,
piętnaście minut później, szepcząc najdziwniejsze rzeczy przeplatane imieniem
mojego męża.
Od tego czasu
zdążyłam się dowiedzieć, że jedyną osobą z działającą komórką jest Caroline -
blondwłosa Angielka, którą odbywa w Paryżu służbową delegacje wraz ze swoim
szefem. Po kilku nieudanych próbach telefonicznego kontaktu z innymi zgodnie
przystaliśmy na jego tymczasowe wyłączenie, by oszczędzić i tak będącą już w
ubogim stanie baterie.
Przeszukaliśmy
również kieszenie i torby w poszukiwaniu drobnych przekąsek typu czekoladowe
batony czy owocowe landrynki. Żadne z nas nie znalazło jednak nawet miętowej
gumy, co po krótkim zastanowieniu wydaje się dość oczywiste, biorąc pod uwagę,
że jest prawie dwunasta i każde z nas wybierało się właśnie do pokoju na
zasłużony sen.
- Już lepiej? -
pyta Alex, nawiązując do mojej bolącej głowy, która w przeciągu kilku godzin na
pewno zostanie przyozdobiona fioletową gulą.
- Troszkę -
przyznaję, odruchowo pocierając skronie. Nie zmienia to jednak faktu, że najprawdopodobniej
zabiłabym dla mocnych proszków przeciwbólowych, by pozbyć się tego pulsującego
miejsca w mojej czaszce, które jak na razie nie wydaje się odejść z własnej
woli.
- Po tym, co
zaprezentowałaś, nie liczyłbym na szybką ulgę - rzuca, na co delikatnie
szturcham go w ramię. Naprawdę nie musi mi o tym przypominać! - Ciesz się, że
nie masz ochoty wymiotować... A może raczej to my powinniśmy być za to
wdzięczni. Ta mała przestrzeń zdecydowanie nie nadaje się do takich przeżyć.
Krzywię się na samą
myśl o takiej możliwości. Zatrucie pokarmowe i wiążące się z nim wymioty są
jednym z największych koszmarów mojego dzieciństwa i do dzisiaj zażywam
wszystko, by ich uniknąć. Jest to również jeden z powodów, dla których tak
bardzo boję się ciąży. Oczywiście istnieje jeszcze strach przed wychowaniem
dziecka w rodzinie pozbawionej szczerzej miłości i zaufania, czego miałam
okazję doświadczyć. Do tego jednak przyznaję się dużo rzadziej...
- Jak tam udał się
wieczór z szampanem? - pytam, chcąc zmienić bieg moich myśli. Wpadanie w
dodatkowy dołek nie wydaje się najlepszym rozwiązaniem w obecnej - i tak już
kiepskiej - sytuacji.
- A muszę przyznać,
że całkiem dobrze - odpowiada krótko. - Dziękuję.
- To wszystko?
Wydymam dolną wargę
rozczarowana brakiem bardziej szczegółowych informacji. W duchu liczyłam na
nazwę jakiejś dobrej restauracji czy miejsca wartego odwiedzenia, by móc
zaskoczyć Lucasa.
- Spędziliśmy
przemiły wieczór, jedząc typowo francuskie jedzenie, pijąc czekoladę i grając w
szachy - mówi, przewracając przy tym oczami.
- Grając w szachy?
- powtarzam, marszcząc zaskoczona brwi. To zdecydowanie nie pasuje do Alexa,
który przeskakiwał ze mną przez bar. Mogę jednak zawsze się mylić, jako że tak
naprawdę go nie znam.
- To ulubiona gra
mojej narzeczona - wyjaśnia. - Czasami potrafi być całkiem interesująca.
Kiwam jedynie
głową, nie wiedząc, co innego mogłabym zrobić. Dla mnie szachy były jedynie
ucieczką od ćwiczenia podczas zajęć wychowania fizycznego i wydawały się w
porządku tylko wtedy, kiedy mój przeciwnik nie pokonywał mnie, wykonując
zaledwie kilka ruchów.
- Naprawdę! -
upiera się, a w jego oczach pojawiają się kiedyś tak dobrze mi znane płomienie.
- Co prawda sam nigdy bym ich nie wybrał, ale jak długo Diana jest dzięki temu
szczęśliwa, nie będę narzekać. Miłość zmusza nas czasami do pewnych poświęceń,
które po głębszym przemyśleniu wcale nie są tak wielkimi poświęceniami. Jestem
pewien, że wiesz, o co mi chodzi.
Wymuszam uśmiech i
spuszczam wzrok na moje palce, kiedy w środku mam ochotę krzyczeć. Cały dobry humor
i chęć na przekomarzanie się znika, a nagłą potrzeba przytulenia się do mojego
najlepszego przyjaciele jest jedynym, co czuję. Ja sama już dawno się w tym
wszystkim pogubiłam. Nie tak jak ludzie, po których zachowaniu można poznać, że
znajdują się w nowym dla nich mieście, a raczej jak małe dziecko w
supermarkecie, któremu wydaje się, że zostało porzucone przez rodziców.
To ten sam rodzaj
zagubienia, które towarzyszyło mi przez kilka tygodni, kiedy skończyłam osiem
lat i nareszcie zrozumiałam, że krzyki moich rodziców nie są koniecznie
krzykami wyrażającymi radość.
Z góry wszystko
przecież wygląda kolorowo.
Mam przystojnego
męża, który trzyma mnie za rękę w ciągu dnia, przytula w nocy i mówi, że
wyglądam pięknie również wtedy, kiedy nie mam na sobie makijażu. Można by nawet
powiedzieć, że uzupełnia mnie, naprawia to małe dziecko, które zostało
pominięte w najmłodszych latach, i teraz uczy się walczyć z wszystkimi swoimi
strachami. Wie o mnie prawie wszystko, jakbym była otwartą księgą i nigdy nie
popełnia błędu przy wyborze ulubionych kwiatów czy koloru biżuterii.
Kiedy jednak strony
się odwracają, ja mogę mówić jedynie o cudownym mężczyźnie, którego poznałam
osiem dni temu. W mroku można bowiem dostrzec maskę, która chroni go i jego
sekrety.
Próbowałam złożyć
wszystkie elementy układanki. Może Nathan w jakiś sposób nadszarpnął jego
zaufanie? Może nawet poszło im o dziewczynę? To mogłoby pasować. Lucas
zachowuje się nadopiekuńczo zawsze wtedy, kiedy inny mężczyzna pojawia się w
pobliżu - zwłaszcza jego własny brat. Czy jednak nastoletnia miłość mogłaby
spowodować tak wielkie rany, by te nie zdążyły się jeszcze zagoić?
Usilnie wyobrażam
sobie, że właśnie tak było i że to wydarzenie wcale nie wpłynie w dużej mierze
na naszą przyszłość, okrywając zapomnieniem prawdę o tym, jakiego typu
dziewczyną w rzeczywistości jestem.
Dla kobiet brak
pewności siebie jest trudnym przeciwnikiem. Gdyby odjąć od tego miejsce, w
jakim się wychowałam oraz moje wcześniejsze doświadczenie z uczuciem zwanym
miłością, może byłoby inaczej. Może potrafiłabym odpowiednio zakręcić biodrami
i wypchnąć usta, by zdobyć odpowiedzi na pytania, które prześladują mnie co
nocy.
Wystarczy jednak
wspomnienie przeszłości, bym mimowolnie się poddała.
Po dwóch godzinach
siedzenia w czterech metalowych ścianach powoli zaczyna mi odbijać. Czuję się
niczym gruby chomik zamknięty w małej, brudnej klatce, który drapiąc o pręty,
uzyskuje jedynie słodkie słówka odnośnie jego wyglądu. Jakie jednak mają one
znaczenie, kiedy on dalej się dusi?
Jedynym plusem tej
sytuacji okazuje się poznanie Caroline. Wiele nas łączy, chociaż jeszcze więcej
dzieli, co czyni ją atrakcyjniejszą. Ona również miała trudne dzieciństwo tylko
jej rodzice rozwiedli się, kiedy miała dwanaście lat. Ma dwóch przyrodnich
braci, którzy w odróżnieniu od niej, postanowili kontynuować rodzinny biznes
ich matki. Podobno mają nadzieję, że dzięki ich modlitwie po zasmakowaniu pracy
w korporacji jej się odmieni, ale Caroline uważa, że dopiero wtedy w pełni rozwinie
skrzydła.
Marzyła o tym, by
pewnego dnia zostać pilotem samolotu, ale z powodu lęku wysokości musiała nieco
zmienić plany i obecnie chce przejąć dział reklamy i marketingu w firmie,
której pracuje. Ja opowiedziałam jej o wybranej przez moich rodziców szkole
biznesu i o moich własnych ambicjach pracy w jednej z nowojorskich redakcji.
Kiedy przyznałam, że chyba jednak z tego zrezygnuje, odparła:
- Jesteś najgłupszą
osobą, jaką w życiu poznałam! - Pokręciła głową. - Od dzisiaj będziesz pisać
dla mnie!
Myślę, że to
przypieczętowało naszą znajomość.
Teraz obie
obserwujemy Alexa, która zasnął niecałe dwadzieścia minut temu i właśnie zaczął
się ślinić. I nie mam tutaj na myśli małej kropelki w kąciku ust, a wielki
ślinotok płynący ku szyi.
- Tak szczerze, to
on jest całkiem przystojny - rzuca blondynka ze swoim brytyjskim akcentem.
Podnoszę wysoko
brwi.
- Czy ty nie
widzisz tego wodospadu, który właśnie znika za jego koszulką?
- Och przestań...
To jest całkiem słodkie - upiera się przy swoim, wydymając dolną wargę. - Jest przystojny. Przyznaj, że jest
przystojny.
Mam ochotę się
zaśmiać, słysząc powagę w jej głosie. Jeżeli tak wyglądają jej przemówienia, to
kupię wszystko, co zareklamuje!
- Jest przystojny i
nawet zabawny, ale również bardzo zajęty.
- Gadanie - burczy,
wyciągając do przodu nogi. - Może stwierdzi, że ona jednak nie jest dla niego?
W końcu kto uwielbia grać w szachy?
Jej twarz wykrzywia
się w dziwnym grymasie, kiedy energicznie gestykuluje rękoma. Powiedziałabym,
że nawet za energicznie, ponieważ przy okazji uderza mnie w głowę.
- To nie jest
program Spełnimy Twoje Marzenia! - mówię z uśmiechem. - I zdziwiłabyś się jak
dużo ludzi.
- Dziwnych ludzi...
- Czy zresztą nie
podobał ci się twój szef? Mark? Mike?
Podnoszę brew,
kiedy dziewczyna potakuję głową.
- No właśnie - mój
szef! Narzeczona wydaje się prostsza do przeskoczenia...
Nie wytrzymuję i
wybucham śmiechem, który odbija się i niesie echem po całym pomieszczeniu.
- Nareszcie -
szepcze Caroline, energicznie poderwawszy się do góry, kiedy winda powoli
zaczyna zjeżdżać na dół. Podążam zaraz za nią, szczęśliwa, że nareszcie
wydostanę się z tej metalowej klatki.
Te kilka godzin
naprawdę dały mi w kość. Co prawda fizycznie ciągle się trzymam - ból głowy już
dawno zmalał na sile, a dzięki miłemu towarzystwu udało mi się nawet pokonać
falę snu - psychicznie jestem jednak
jedną wielką kupką pytań i nie wiem, jak długo jeszcze wytrzymam bez
przynajmniej kilku odpowiedzi. W końcu każdy kanister benzyny kiedyś się
przeleje i w efekcie wybuchnie.
Tak to jednak jest,
gdy zaślepia cię pożądanie. Władzę nad tobą przejmują twoje własne emocje i
odrywasz się od rzeczywistego świata. Dlatego, gdy mijasz ukryte w cieniu
uliczki, gdy słyszysz dobiegające z ciemnych kątów przekleństwa, nie zwracasz
na to uwagi - twój wzrok zaćmiewa to, czego pragniesz - i tak właśnie można się
potknąć po raz pierwszy. A do tego nie mogę ponownie dopuścić.
Za dobrze znam ten
słony smak towarzyszący ostremu jak brzytwa bólowi. Strach, który otula nas
niczym koc, a ty poddajesz się mu, bo zanadto jesteś już zmęczony walką. Nawet
nie smutne, a żałosne są takie chwile, gdy to strach staje się pocieszycielem,
gdy lęk przeistacza się w dobrego towarzysza. Gdy po otwarciu oczu widzisz
jedynie ciemność, bo zbyt długo nie oglądałeś świata. Kiedyś była to jednak
codzienność, do której naprawdę nie mam ochoty wracać.
Obiecałam sobie, że
już nigdy nie będą tą samą, małą Sky, która ledwo zdała ostatni rok liceum
przez złamane serce. I wiem, że nie mogę wypłynąć od razu na głęboką wodę, ale
również nie mogę dać Lucowi pięćdziesięciu dni na otwarcie się przede mną.
Możemy robić to powoli, krok po kroczku razem odkrywać nasze tajemnice i
zdobywać wzajemne zaufanie. Musimy jednak ruszyć do przodu, bo inaczej nasze
małżeństwo skończy się zupełnie inaczej, niż początkowo chciałam.
- Na całe
szczęście! - warczy Alex, stając po mojej prawej. - Jeszcze chwila, a
doświadczyłybyście czegoś nieszczególnie ciekawego - dodaje, co biorąc pod
uwagę jego dziwną postawę może oznaczać tylko jedno.
- Czyżby ktoś tutaj
musiał do toalety? - pytam słodko, wymownie podnosząc brew.
Caroline wydaje się
rozumieć, o co mi chodzi, ściskając chłopaka z drugiej strony.
- Tak i jeżeli nie
przestaniecie, będziecie mogły to zobaczyć - rzuca, poruszając ramionami, by
odepchnąć nas od siebie. - Mówię poważnie.
Zagryzam dolną
wargę, starając się powstrzymać śmiech. Kilka sekund później drzwi widny się
otwierają, a Alex wybiega z niej niczym oparzony i zaczyna przedzierać się
przez tłum zgromadzony w lobby.
Ja podążam zaraz za
nim, ciesząc się, że nareszcie będę mogła zmyć z siebie ten okropny zapach
chloru. Do teraz jestem w niezłym szoku, że ani Caroline, ani Alex nie
wypomnieli mi tego w ciągu tych kilku godzin.
Nie udaje mi się
jednak zrobić nawet dziesięciu kroków, kiedy moje stopy zostają oderwane od
ziemi, a ciało przyciągnięte do ciepłej klatki piersiowej Lucasa. Jego ramiona
otulają mnie dookoła, miażdżą płuca, praktycznie uniemożliwiając oddychanie.
- Sky - szepcze
cicho, wsuwając nos w moje włosy i nabierając głęboko powietrza. - Skylar.
Wręcz czuję, jak
jego mięśnie naprzemiennie napinają i rozluźniają się pod koszulką, kiedy
powoli rusza do przodu ze mną na rękach.
- Gdzie idziesz? -
pytam cicho, ciesząc się, że ta cała sytuacja jednak coś w nim obudziła. Może
jednak nie będzie tak trudno, jak mi się wydawało? - Winda jest w drugą stronę.
- Na końcu
korytarza są schody - wyjaśnia, pocierając dłonią moje plecy. - Od dzisiaj
winda jest dla ciebie miejscem zakazanym - dodaje, na co wydymam dolną wargę.
Naprawdę nie marzy mi się pokonywanie tysiąca schodów każdego dnia.
- Przecież to nie
moja wina, że winda się zepsuła - burczę niezadowolona. - Zresztą czy
wyobrażasz sobie mnie, schodzącą po tych schodach w szpilkach?
Przenoszę na niego
wzrok, mocniej zaciskając ramiona wokół jego szyi, kiedy Lucas zaczyna
pokonywać kolejne stopnie.
- W takim razie od
dzisiaj nie jeździsz windą sama.
Kilka minut później
Luc otwiera drzwi do naszego pokoju i stawia mnie na podłodze. Jest zmęczony i
nie muszę spoglądać ponownie, by wiedzieć, jak bardzo stara się nie ulec
pokusie zamknięcia oczu. Sama ledwo trzymam się na nogach, a wstałam prawie
dwie godziny po nim.
- Chodźmy spać -
proponuję, sięgając po jego prawą dłoń.
- Tak bardzo się o
ciebie martwiłem, Sky - mówi, ignorując wypowiedziane prze zemnie zdanie i
przyciąga mnie do siebie. - Nie powinienem puszczać cię samej. Wiedziałem, że
to był zły pomysł - dodaje, zamykając oczy i opierając czołem o moje
czoło.
- Przecież nic mi
nie jest...
- Byłabyś
zdziwiona, Sky, jak duże szkody mogą wyrządzić małe rzeczy.
Niespokojny oddech
wymyka się przez jego wargi, kiedy ja ciągle przetwarzam wypowiedziane przez
niego słowa. Przypominają mroczy sekret, tajemnicę przekazywaną w cieniu nocy,
by nie usłyszał jej nikt nieproszony.
- Nie rozumiem, o
co ci chodzi, Luc - szepczę, skubiąc zębami dolną wargę. - Nie potrafię czytać
w twoich myślach i nie znam cię na tyle dobrze, by móc się tego domyślić...
Musisz wyrażać się jaśniej.
Niepewnie podnoszę
ręce i ujmuję jego dłonie. Proszę, proszę powiedz coś - zaklinam, jednak
sekundy mijają, a chłopak dalej milczy.
- Co takiego
wyrządziło tak dużą szkodę? - pytam, starając się zachęcić go do otwarcia.
Przecież nie będę
go oceniać. Nie będę płakać, śmiać się czy krzyczeć. Dlaczego więc miałby się
bać powiedzieć mi, o co w tym wszystkim chodzi?
- Masz rację... -
Nabiera powietrza i spogląda w moje oczy. - Dzisiaj wydarzyło się już
wystarczająco dużo. Powinniśmy się położyć.
Całuje moje czoło i
uśmiecha się delikatnie, zostawiając mi na noc kolejne pytanie.Od autorki: Witajcie kochani !
Rozdział co prawda pojawia się dzień później niż bym tego chciała, ale hej... przynajmniej nie minął miesiąc czy nawet dwa :)). Jest również dużo krótszy niż początkowo zakładałam, jednak jedna ze scen ( może nawet ta, która spodobałaby się wam najbardziej ) jakoś mi tu nie pasowała... Powinna się ona jednak pojawić w następnym rozdziale, albo jeszcze następnym ! :*
Mam jednak nadzieję, że pokazał wam on co dzieje się w głowię Sky. I co myślicie o nowej postaci - Caroline?
Przechodząc jednak do ważniejszych rzeczy, chciałabym wam ogromnie podziękować za wszystkie komentarze pod dniem ósmym. Nie spodziewałam się, że będzie was tu tak dużo po takiej przerwie. Po prostu nigdy nie przestajecie mnie zaskakiwać i jestem wam za to ogromnie wdzięczna ! :**
Ściskam ! :*
To się nie dzieje naprawdę. Wow, a jednak, jestem pierwsza ^^
OdpowiedzUsuńTo było niesamowite. Tak pięknie napisałaś emocje Sky, że zostałaś moją mistrzynią wspaniałych opisów. Nie znajduję innych słów, jesteś po prostu cudowna, w tym co robisz i nigdy nie przestawaj <3 Wybacz, że tak późno, ale wszystko zwalam na szkołę. Kocham mocno Cię <3
Usuńzamglistymdniem.blogspot.com - zapraszamy razem z Chitooge :)
Bardzo dziękuje, kochana :* Nawet nie wiesz jak dużo dla mnie znaczy te kilka słów !
UsuńNie masz mnie za co przepraszać. Sama mam mnóstwo zaległości z powodu tego okropnego miejsca, ale obiecuje, że w najbliższym czasie postaram się również wpaść do ciebie ! Masz moje słowo ! :**
Ściskam ! :*
Zacznijmy od tego, kochana, że urwałaś w takim momencie, że aż mnie normalnie skręca w środku, bo nie wiem co się stanie! Oj, wiesz jak trzymać w niepewności :>
OdpowiedzUsuńCaroline jest fajna. W ogóle wszystkie postacie o imieniu Caroline zazwyczaj takie są. Najbardziej podobał mi się tekst, że narzeczona wydaje się prostsza przeskoczenia :D
Nie wiem czemu, ale nie mogłam sobie wyobrazić takiego Alexa-przystojniaka ze ślinotokiem. Na pewno wyglądało to komicznie, ale dosłownie nie umiem sobie tego zobrazować. Podejrzewam, że jakbym zobaczyła jakiś gif, to padłabym ze śmiechu :D
No i swoją drogą trochę mi szkoda Luca. Biedny tak się martwił o Sky :( Wciąż jestem ciekawa tego zakończenia, jaka mała rzecz i jakie duże szkody? Pozostaje mi tylko czekać cierpliwie (albo i niecierpliwie) do następnego rozdziału!
Ściskam mocno! :*
"Caroline jest fajna. W ogóle wszystkie postacie o imieniu Caroline zazwyczaj takie są" - dokładnie ! Nie potrafię tego zrozumieć, ale jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się znielubić postaci o tym imieniu. Sama jednak pewnie doskonale to wiesz - w końcu tak nazywa się twoja główna bohaterka ! :*
UsuńNa duże szkody będziesz musiała jeszcze chwilkę poczekać, ale o małe nie musisz się martwić! Przybędą szybciej byś się spodziewała - i mam nadzieję, że z miejsca, którego również będzie zaskoczeniem :**
Bardzo dziękuje za wszystkie miłe słowa !
Ściskam ! :**
Caroline wydaje się w porządku, choć mam nadzieję, że nie będzie podrywać Alexa. Żarty, żartami, ale on jest zajęty i powinna to uszanować :)
OdpowiedzUsuńBłędy z tekstu poniżej:
a przynajmniej tak mi się wydaję
wydaje
angielka, którą odbywa w Paryżu służbową delegacje
która, delegację
czego miałam okazje doświadczyć. Do tego jednak przyznaje się dużo
okazję, przyznaję
odpowiada krótko - Dziękuje.
Dziękuję
To ulubiona gra mojej narzeczona
narzeczonej
tylko w tedy, kiedy mój przeciwnik
wtedy
a nagłą potrzeba przytulenia się do mojego najlepszego przyjaciele jest jedynym, co czuje.
nagła, czuję
który trzyma mnie za ręka w ciągu dnia
rękę
może było by
byłoby
który drapiąc o pręty uzyskuję
uzyskuje
że dzięki ich modlitwą
modlitwom
dział reklamy i marketingu w firmie, której pracuje.
w której
że chyba jednak z tego zrezygnuje,
zrezygnuję
I nie mam tutaj namyśli małej kropelki
na myśli
kiedy dziewczyna potakuję głową.
potakuje
wypowiedziane prze zemnie
przeze mnie
pytam, starając się zachęcić go do otwarcie.
otwarcia
Masz racje...
rację
Całkiem ich sporo, no ale po to jestem, żeby je wypisać, jak je widzę :)
Nie bardzo rozumiem o co chodzi z tajemnicami Lucasa. Wydaje mi się on coraz bardziej intrygujący i dziwny zarazem. To, że zabronił bohaterce jeździć windą jest śmieszne...
Hm, zastanawiam się również co takiego stało się z windą, że nie dało się nic z nią zrobić przez kilka godzin. Kiedy winda nie działa, wystarczy przecież, że ochroniarz, lub ktokolwiek inny pójdzie do maszynowni i wyłączy prąd. Winda wtedy zjeżdża na sam dół. Nie trwa to kilka godzin, także wyjaśnisz mi co stało się tej windzie? Czy dasz o tym wzmiankę, w kolejnym rozdziale? Bo jestem bardzo ciekawa :)
Pozdrawiam
amandiolabadeo.blogspot.com
Dziękuje, kochana za wszystkie milutkie słowa, przemyślenia jak i wypisanie błędów. Nie będę kłamać - nie jestem najlepsza jeżeli chodzi o znajomość ortografii czy wyłapywanie literówek. Nie jestem perfekcyjna, moje opowiadanie też nie, ale chce, żeby było najlepsze na jakie będzie mnie stać. A według mnie nie ma lepszego sposobu na naukę niż na własnych błędach, dlatego jeszcze raz bardzo dziękuje, że poświęciłaś czas, by wypisać to co udało Ci się znaleźć :* Mam również nadzieję, że od teraz dzięki mojej cudownej becie będzie już lepiej !
UsuńO Lucasa i jego tajemnice nie musisz się martwić. Od następnego rozdziału powoli będziesz dowiadywać się o tym chłopaku coraz więcej i mam nadzieję ( ! ), że dzięki temu będzie odrobinę mniej dziwny :*
Ściskam ! :**
Ciekawa jestem o jakiej scenie mowa pod rozdziałem;D Ty to potrafisz zaciekawić człowieka xD Jestem nieco zaskoczona, że w windzie Sky potrafiła tak się uderzyć, żeby stracić na jakiś czas panowanie nad własnym ciałem i stracić przytomność, a przynajmniej świadomość. W każdym razie, powiem szczerze, że miałam obawy, co do tego zamknięcia. Jakoś nie potrafię pozbyć się wrażenia, że ten Alex coś namiesza. Niby ma narzeczoną, którą kocha i w ogóle, ale czuję coś dziwnego, gdy jest obok Sky. Dlatego miałam złe obawy, co do tego zamknięcia. Dobrze, że się nie sprawdziły. Natomiast fragment z tą śliną cieknącą z ust mnie obrzydził kompletnie! :D Musiałaś!? :D
OdpowiedzUsuńLuc chyba trochę przesadza z tym, że zabronił jej jeździć windą. Ale podejrzewam, że to tylko taka chwila oszołomienia i szybko mu to przejdzie. Ale podobało mi się to, jak się facet o nią martwił. Ach, widać u niego zainteresowanie. Duże zainteresowanie i to jest mega przyjemne w odbiorze. Tylko czemu znowu jest taki skryty? Ech, on się chyba nigdy nie otworzy! :D
Pozdrawiam! ;*
Naprawdę się cieszę, że podoba Ci się nadopiekuńczość Lucasa :)) To prawda, że czasami przesadza, ale mogę obiecać, że nie ma złych intencji. Chce po prostu, żeby Sky była bezpieczna. Zwłaszcza - jak sama zresztą wspomniałaś :D - przed mężczyzną imieniem Alex, który zdecydowanie nie znajdował się na liście prezentów do Mikołaja !
UsuńZ radością mogę Cię poinformować, że Lucas zacznie się otwierać dużo szybciej niż mogłabyś się spodziewać. Może nie od razu wszystko na raz, ale coś na pewno :*
I tak - musiałam :D
Dziękuję za cudowny komentarz !
Ściskam :**
Widzę, że jedna z czytelniczek wytknęła Ci sporo błędów. Owszem, było ich trochę, ale sądzę, że wytykanie każdego z osobna i wypisywanie ich w komentarzu to głupota i szukanie dziury w całym. Ale do rzeczy.
OdpowiedzUsuńUtknięcie w windzie, przynajmniej w moim odczuciu, to jedna z najgorszych możliwych rzeczy. Nie wiem czy byłabym tak spokojna na miejscu Sky. Zapewne po 5 minutach leżałabym tam martwa, ale mniejsza z tym.
Lucas, och, ale ten facet jest mylący. A jego nadopiekuńczość może czasami irytować. Nie wiem co takiego się wydarzyło w jego przeszłości i jaki miało to wpływ na jego teraźniejsze zachowanie, jednak mam nadzieję, że wkrótce otworzy się przed swoją żoną i opowie jej o wszystkim. Bo teraz widzę, iż wszystko zmierza ku najgorszemu zawodowi miłosnemu, jaki może się przytrafić kobiecie.
Pozdrawiam i czekam na dziesiąty dzień. Buziaki!
wypisywanie błędów to głupota? a co jest głupiego w dążeniu do tego, żeby tekst był poprawny i świadczył o jakimś poziomie? "Szukać dziury w całym" można by było, gdyby opowiadanie rzeczywiście było całe. No, ale czego ja oczekuję, na blogspocie dziewczynki zachwycają się takimi samymi, grafomańskimi i schematycznymi opowiadaniami jakich milion. Poziom jest tak zaniżony, że rzeczywiście wypisanie błędów to głupota.
Usuńna pierwszy rzut oka widać, że dziewczyna, dodała to na szybko, bez wcześniejszego sprawdzenia. Na tej podstawie oceniłam, iż wypisanie wszystkich potknięć jest głupotą. Jeśli się ze mną nie zgadzasz to Twój problem, ale za pierwszym razem NIGDY nie napiszesz poprawnie czegoś, co ma więcej niż 10-20 zdań. Literówki to normalne zjawisko w obecnych czasach. Gdybym miała się czepiać Twój komentarz zawiera powtórzenie, które nieco drażni.
UsuńGdyby to nie był anonimowy komentarz z chęcią podzieliłabym się z Tobą "słabymi opowiadaniami". Bo gdyby dziewczyna poprawiła notkę poziom nie byłby tak "zaniżony".
I nie zadzieraj nosa tak wysoko - to cecha niekoniecznie pożądana w obecnych czasach. Trochę pokory jeszcze nikomu nie zaszkodziło.
Jeżeli autorka, która ma takie ciśnienie na dodanie rozdziału, zwyczajnie nie sprawdza go przed publikacją, a robi to po niej, no to okej, nie mam nic do tego. Ale odwołuje się do Twoich słów, że wypisywanie błędów to głupota, kiedy to tak naprawdę pomaga w znalezieniu ich i poprawieniu. A jeżeli autorka dodaje rozdział z błędami i nie poprawia ich w ogóle, no to już jej sprawa, nic mi do tego.
UsuńNie mówię, że literówki się nie zdarzają, źle mnie zrozumiałaś. Wypisanie ich jest pomocne, bo czasem nie wszystkie się dostrzeże, a ten kto je wypisał, też dał coś od siebie i należy to uszanować.
I jeżeli wytykasz mi powtórzenia w k o m e n t a r z u, to tak, rzeczywiście się czepiasz.
Nie zadzieram nosa, po prostu drażni mnie, że na blogspocie tak się na wszystko przyzwala i niewiele kto ma ambicje, bo przecież wszyscy i tak się zachwycają tym, co napiszesz (czasem chcąc po prostu rewanżyku w postaci lukru u siebie). I w głównej mierze chodzi tu o treść, a nie o samą poprawność...
wiem, że o powtórzenie się czepiłam. Zrobiłam to specjalnie, aby pokazać, że też potrafię coś znaleźć ;) niestety takie są czasy, że na polskim nauczyciele nie uczą, bo się im nie chce.
UsuńFaktycznie, powinno się zwracać uwagę na wszelkiego rodzaju usterki językowe, ale uważam, że wypisywanie tego wszystkiego w komentarzu to strata czasu, bo ludzie to lenie. Też niejednokrotnie pisałam autorkom, że powinny kilka razy przeczytać publikowaną notkę, bo jest dużo uchybień. No ale jeśli się tego nie poprawia to po co wypisywać każdy błąd, skoro osoba pisząca najwyraźniej ma wszystko w nosie, bo "komentarz jest najważniejszy". Tutaj jednak wiem, że w tej notce jest tych błędów więcej z powodu pośpiechu. W poprzednich rozdziałach czepiać się można, bo konsekwentnie pojawiają się błędy w pisowni łącznej i rozdzielnej. To jest ważniejsze, bo każdą literówkę można szybko wyłapać (po to w wordzie powstała autokorekta). Niestety nie każdy błąd razi tak samo.
Dziękuję, kochana za wszystkie miłe słowa :*
Usuń"Zapewne po 5 minutach leżałabym tam martwa" - nie mogłaś ująć tego lepiej! :D Bo kto nie byłby martwy !? :)
Mówiąc jednak o Lucasie to masz całkowitą racje - jest mylący i nadopiekuńczy. Gdyby był idealny to wszystko nie miało by jednak sensu. .. Mogę Ci jednak obiecać, że już za niedługo otworzy się przed Sky i przed tobą :*
Ściskam! :**
Odnosząc się jednak do pozostałych komentarzy.
UsuńNie mogę powiedzieć, że moimi ulubionymi są te, w których ktoś wytyka mi jedynie błędy w pisowni jakie popełniłam. Bo mimo, że może na to nie wyglądać to staram się sprawdzać tekst przed jego opublikowaniem - jak widać nie jestem jednak w tym najlepsze, czego też zresztą nigdy nie kryłam. Dlatego też jestem niezmiernie wdzięczna każdej osobie, która poświęciła swój czas, by wypisać to, co ja pominęłam i jednocześnie pomogła mi w tym trudnym zadaniu. Nie ma w końcu lepszej metody niż uczenie się na własnych błędach i przekonałam się już o tym niejednokrotnie.
Zależy mi na tym blogu. Nie jest on co prawda perfekcyjny, ale ja również taka nie jestem. Chciałabym jednak, by był wszystkim na co mnie stać i staram się poprawiać zarówno te nowe jak i stare rozdziały. Nie uda mi się jednak tego osiągnąć bez krytyki i wytykania błędów - chociaż ja nazwałabym to bardziej pomocą :*
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńMam nadzieję, że jak najszybciej :) W moim prywatnym życiu niestety wydarzyło się coś niespodziewanego i pochłonęło każdą sekundę mojego wolnego czasu. Teraz jest już lepiej, rozdział powoli się piszę, a ja postaram się opublikować go jak najszybciej się da :*
UsuńŚciskam! :**
Jeju jak ja się cieszę, z tego rozdziału! Dziękuję, że po tak ciężkim dniu mogłam się odprężyć!
OdpowiedzUsuńCo do Caroline, jak narazie zbyt mało o niej wiem, aby oceniać, ale wydaje się całkiem w porządku. Lucas zatraca się w swoich tajemnicach i za wszelką cenę chce je ukryć tak głęboko, aby nigdy ich nie "odkopywać". Ciekawe co takiego wielkiego stara się ukryć...
No i jak inni jestem ciekawa tej sceny, którą miałaś wstawić. Mam nadzieję, że w następnym rozdziale nam to wynagrodzisz :)
Pozdrawiam
Elena
http://love-is-a-weakness.blogspot.com/
To ja dziękuje, kochana za te wszystkie miłe słowa ! :**
UsuńObiecuje, że Lucas już za niedługo zacznie "odkopywać" swoje tajemnice :D Oczywiście nie będzie to wszystko naraz, ale kawałeczek po kawałeczku dojdziemy do sedna :*
Ściskam ! :**
O matuniu i wszyscy święci! Na początku wybacz, że dopiero teraz komentuję ale już nadrabiam zaległości. :) Nie wiem czy Ci już to wcześniej psiałam ale jeśli tak to się powtórzę i napiszę, że nie mogę oderwać oczu od tego co piszesz. Masz tak cholerny talent, że Ci zazdroszczę dziewczyno, naprawdę! Mogłabym czytać posty Twojego autorstwa codziennie. Kiedyś Ci chyba pisałam, że Twój blog jest w czołówce moich ulubionych, śmiało mogę powiedzieć, że nadal tam zajmuje miejsce.
OdpowiedzUsuńOj zaintrygowałaś mnie tą sceną, chyba jak większość Twoich czytelniczek i nie mogę się doczekać, jak ją nam ukażesz, bo coś czuję, że może być ciekawie.:D Co do Lucasa, lubię tajemniczych gości ale on to już troszkę przesadza. Jak można być aż tak tajemniczym? Mam nadzieję, że niedługo uchylisz rąbka tajemnicy z jego życia, co?
No cóż, pozostaje mi czekanie w niecierpliwości na kolejny rozdział! :)
http://claudia-revenge.blogspot.com/
Haha! :D Dziękuje, kochana ! Dziękuje, dziękuje, dziękuje ! :** Nawet nie wiesz jak bardzo poprawiłaś mi humor tymi wszystkimi cudownymi słowami ! :*
UsuńJa również mam nadzieję, że będzie ciekawie ! Każdy ma jednak inne gusta, dlatego nigdy nie mogę być pewna, że spodoba się wszystkim :*
Mówiłam to już niejednokrotnie, ale pewnie powtórzę jeszcze dwa razy tyle- Lucas jest tajemnicą, ale już nie na długo. Nie można ukrywać się wiecznie :))
Ściskam ! :**
Cześć :)
OdpowiedzUsuńJestem osobą, która lubi czytać o sytuacji zaistniałych z jakiegoś powodu w małej przestrzeni. Interakcja międzyludzka jest wtedy po prostu narzucona, a może stać się początkiem czegoś nowego lub być miejscem śmiesznej rozmowy. Tylko jakoś strasznie rzuciło mi się to, że Sky nie zrozumiała Alexa. Jemu chodziło o wymioty spowodowane uderzeniem i zawrotami głowy - wymioty sugerują wtedy wstrząśnienie mózgu lub inne obrażenia wewnątrzczaszkowe - a ona wyskakuje z rozmyśleniami nad zatruciami i ciążą. Ech.
"Miłość zmusza nas czasami do pewnych poświęceń, które po głębszym przemyśleniu wcale nie są tak wielkimi poświęceniami" - normalnie uwielbiam Alexa za ten życiowy teskt! <3
Caroline odbieram jako osobę sympatyczną, z którą można się zaprzyjaźnić, bo nie jest ona klonem, a postacią dość barwną i znającą swoją wartość.
Podobają mi się te przemyślenia Sky, choć mała doza kryjącej się w nich tajemnicy odrobinę irytuje.
Troska Lucasa jest słodka, ale ja - osoba, która za często węszy dramat - podejrzewam, że martwił się nie tylko dlatego, że Sky ugrzęzła w windzie. Tu może być jeszcze inne podłoże.
Rozdział może i krótszy od wcześniejszych, niemniej dobrze się to czyta :)
Czekam na nn ^^
Pozdrawiam! :)
Witam! Jestem i ja :)
OdpowiedzUsuńMuszę Ci przyznać, że trochę pogubiłam się w tych pobocznych postaciach, ale to pewnie przez to, że poprzednio była tak długa przerwa między dodawaniem rozdziałów. Myślę jednak, że jeśli w dalszym ciągu będziesz wstawiała rozdziały tak, jak teraz, to z czasem wszystko mi się przypomni.
Bardzo mi się natomiast podobało to, jak Lucas naskoczył na Sky i zarządził, ze teraz będzie chodziła schodami, bo winda jest niebezpieczna. Mnie się to wydało wręcz śmieszne, bo przecież ze schodów można spaść i nie daj Bóg się połamać, i pewnie gdybym to ja byłą na miejscu dziewczyny, to tak bym mu powiedziała. Ale mimo wszystko ta jego histeria wydała mi się słodka, w tym całym swoim komizmie, chociaż wierzę, że Lucas musiał być na maxa wystraszony xD
Natomiast Alex śpiący z otwartymi ustami nie wydał mi się słodki. Ja nie wiem, ale mnie coś takiego odrzuca xD Ale reakcja Caroline, która siedziała i gapiła się na niego – bezcenna. Jak taka pseudo fanka, która patrzy na swojego idola z uwielbieniem xD
Buźki, Kicia :* A jak będziesz miała chwilę, to informuję, że niedawno u mnie pojawił się rozdział ;)
Kurczę. Tak bardzo podziałały na mnie emocje Sky w tym rozdziale i jej przemyślenia, że mam ochotę zwinąć się na łóżku i umrzeć od płaczu. Rozumiem każde jej słowo i naprawdę współczuję, że to wszystko dzieje się w jej głowie. A on wcale nie pomaga... Rzuca jakąś myśl, uwagę, a potem odpuszcza, zostawiając jej kolejny powód do nieprzespanej nocy. Masakra.
OdpowiedzUsuńPoza głównymi bohaterami, mam nadzieję, że wpleciesz więcej Caroline i Alexa :D No fajniuścy są! ^^ Caroline już w ogóle, uwielbiam ją i jej imię i jej komentarze względem Alexa XD
Ślicznie dziękuję za opinię u mnie, no i co, i czekam na dziesiąty dzień <3
Jedno wielkie wow. Trafilam na Twojego bloga przypadkiem i jestem zahipnotyzowana Twoja tworczoscia. Mnostwo emocji, trzymanie czytelnika w niepewnosci. Wszystko jest tak jak byc powinno:-) Na pewno nie jest to ostatni raz w ktorym tutaj jestem!
OdpowiedzUsuńhttp://niktnicniczym.blogspot.de
Kolejny intrygujący rozdział. Co prawda na początku czułam dezorientację, bo nie potrafiłam przypomnieć sobie o jakie zamknięcie chodzi, ale gdy tylko wróciłam do poprzedniej notki i to sprawdziłam, ona zniknęła.
OdpowiedzUsuńCóż polubiłam Caroline. Chociaż jej upodobania co do mężczyzn są nieco dziwne. Śliniący się Alex? Hah... Faktem jest, że to nie zmienia jego wyglądu, ale to był najdziwniejszy moment na stwierdzenie, że jest on przystojny.
Bardzo podobał mi się moment wydostania się z tej windy i to, że Lucas zaniósł Sky prosto do pokoju. Dzięki temu zamknięciu, dziewczyna sprawiła, że wylały się z jej "męża" skrywane uczucia, co jest zdecydowanie na plus. Nic tylko czekać na ciąg dalszy!
Pozdrawiam i ogromnych pokładów weny życzę! :)
Cześć i czołem! Wpadam tu zupełnie przypadkiem i... I już nie mogę wyjść. Zakochałam się. Kompletnie, szczerze, bezwarunkowo. Jak szczeniara. Cudowne postacie, takie barwne, ale jednocześnie skrywające jakąś mroczną przeszłość, tajemnice... Uwielbiam Twój styl pisania! Po prostu bawisz się słowem, to wszystko jest takie płynne, lekkie. Cudowne! <3
OdpowiedzUsuńPeany pochwalne na cześć tego opowiadania mogłyby nie mieć końca. Dawno już nie czytałam "zwykłego"- jak nazwać niefantastyczne opowiadanie? ;d- bloga a ten pochłonął mnie bez reszty! Naprawdę, to jest jakieś arcydzieło!
No i Luc.. Och! Nie potrafię powiedzieć niczego sensownego na jego temat. Seksowny i cudowny brzmi jakoś oklepanie.
Na pewno zostanę na dłużej, a twój blog trafia na listę moich ulubionych :)
Pozdrawiam serdecznie :))
I jeżeli lubisz nieco bardziej wymyśloną i fantastyczną rzeczywistość, zapraszam do siebie :))
Klaudia99
Przepraszam najmocniej za spóźnienie, lecz wydarzenia losowe sprawiły, że nie miałam możliwości, aby zaglądać na blogi... Mam nadzieję, że mi to wybaczysz i nie jesteś zła... ;*
OdpowiedzUsuńCaroline mnie... ekhem... zdziwiła tymi swoimi upodobaniami, jeśli chodzi o sprawy związane z facetami. Ale cóż. Każdy lubi, co lubi, o gustach się nie dyskutuje, a każdy ma swój i tyle. Bohaterka z niej fajna. ;)
Scena z Lucasem i Sky również mi się niezwykle podobała. Czytałam z okrągłymi oczyma, naprawdę. ;))
Weny życzę i duuużo czasu przy pisaniu tego cudeńka. ;)
Pozdrawiam. ;*
P.S.: Zapraszam na kolejny do siebie!
http://zostan-ze-mna-przez-chwile.blogspot.com/
Rozdział opublikowałaś w październiku, a mamy styczeń. Mam nadzieję, że to kolejna z twoich długich przerw, a nie porzucenie bloga na dobre, bo chyba bym nie przeżyła, gdybym nie dowiedziała się jak zakończy się twoje opowiadanie, ani tego jak będzie postępować.
OdpowiedzUsuńSky mnie nie przekonuje, choć jej wspomnienia z dzieciństwa ją nieco tłumaczą, to jednak brakło mi w tym czegoś... jakieś takiej realności, choć może za dużo było na raz - tu kłótnie rodziców, tu nie interesowali się nią, a zaraz potem chłopak, przez którego omal oblała liceum. Takie to było nawalone wszystko na kupę.
Caroline to super postać. Jest barwna, pewna siebie, być może nieco sukowata, ale ja nie kupuję teorii "jak baba nie ta, to pies nie weźmie", więc jeśli baba wolna daje, a zajęty piesek bierze, to bardziej on jest winny, właściwie tylko on jest winny, bo tylko on ma obowiązek dochowywać wierności żonie, narzeczonej czy partnerce, a jego kochanka jest singielką, wyzwoloną, więc wolno jej się życiem bawić.
Pozdrawiam i informuję, że dodałam kolejne rozdziały:
http://samotna-krolewna.blogspot.com/
Może juz czas na następny rozdział? ;**
OdpowiedzUsuńNajwyższy!
UsuńNaprawdę przepraszam, że musicie czekać i jestem naprawdę wdzięczna każdej osobie, która to robi. W moim życiu wydarzyła się jednak dość nieprzyjemna rzecz, która pochłonęła większość mojego wolnego czasu. Nie lubię wymówek - ale w tej sytuacji nie miałam nawet czasu myśleć o nowym rozdziale.
Teraz - na szczęście- jest już jednak dużo lepiej, a ja ponownie mogę się skupić na tym co kocham. Rozdział już się piszę ( mam prawie połowę ) i naprawdę postaram się dodać go jak najszybciej.
Dziękuje, że czekasz!
Kocham! :***
Ja się zaczynam obawiać, że nie będzie tutaj kolejnego rozdziału, więc przyszedłem przeczytać ten z lekką rezerwą. Specjalnie tyle czasu cię nie odwiedzałem, by mieć co nadrabiać i by lepiej się wczuć w opowiadaną przez ciebie historię, a tu lipa i nul, bo części kolejnych brak.
OdpowiedzUsuńTe wspomnienia Skylar (tak to się pisze?) nieco mnie przytłoczyły, bo było ich wiele, a ja wolę jak coś wynika z czegoś i jakieś wspomnienie jest powodowane jakimś wydarzeniem, inne powoduje inne wspomnienia i tak w kółko, aż poznaje się bohatera stpniowo, z niewielkich puzzli ukłąda się go w całośc. Ty od razu dałaś całą ukłądankę i mnie to zwyczajnie przygniotło.
Samo zatrzaśnięcie się windy ciekawe, a i towarzystwo było nie najgorsze. Uwielbiam tę panienkę co tam z nią i Alexem utknęła.
Podobało mi się też jak oddałaś klimat tego zamknięcia. Było tak... realnie i emocjonalnie. Odczułem to więc super.
Pozdrawiam i zapraszam do siebie:
j-i-s.blogspot.com
No to zakończyłaś w momencie takim, jakim nie powinnaś :D. I co ja teraz zrobię?? Będę musiała czekać na nowy rozdział. Grrr :D. Zaczęłam czytać twoje bloga i uznałam, że będę zaglądać do ciebie, a nawet dodam do obserwowanych. Twój charakter pisania jest naprawdę cudny. Oby tak dalej!!
OdpowiedzUsuńRównież zapraszam też do siebie. Ponownie zaczęłam pisać, więc mam nadzieję, że tobie też wpadnie do gustu. I przepraszam, że nie skupiłam się na samym rozdziale, ale czas mnie godzi i obiecuję, że następnym razem to zrobię.
Pozdrawiam! :*
Łał! Po pierwsze niespodzianka Jacka była fenomenalna :D. Aż sama się tym zaskoczyłam, że zrobił jej taki prezent. Po drugie moment, gdzie Aria spotkała się ze wzrokiem Jacka CUDO! Jak czytałam ten rozdział, to żaden inny bohater mnie nie interesował tylko Aria i Jack. Jestem taka ciekawa co się między nimi wydarzy. Rozdział strasznie mnie wciągnął!!!
Czekam :D.
Zapraszam również do siebie. Pewnie zaczęłam pisać, więc mam nadzieję, że tobie też przypadnie do gustu :).
Pozdrawiam!! :*
palace-to-crumble.blogspot.com
halo, halo! Wracasz do nas? ;)
OdpowiedzUsuńWracam! Bardzo przepraszam, że nie było mnie tak długo, ale kiedy już wydawało mi się, że jest dobrze, wszystko spieprzyło się na nowo :( Obiecuje, że rozdział pojawi się jeszcze jakoś w tym tygodniu :*
UsuńKocham i dziękuje, że ciągle ktoś tutaj jest i czeka! :****