środa, 15 lipca 2015

Sixth Day

Uśmiecham się szeroko, kiedy starszy mężczyzna w kolorowej bluzce i spodniach z szelkami wręcza nam dwa bilety, które pozwolą nam przejść przez wielką bramę Wesołego Miasteczka.
Mimo, że niedawno skończyłam dwadzieścia dwa lata są momenty, kiedy moje wewnętrzne dziecko przejmuję nade mną kontrolę, przez co mam ochotę wyciągnąć stary, dmuchany basenik i po prostu w nim poleżeć, jak robiliśmy za dawnych, dobrych czasów z Christianem. Kiedy więc wczoraj jeden z pracowników hotelu przedstawił nam miejsca warte odwiedzenia w stolicy Francji wiedziałam, że Disneyland i Park Asterixa na pewno nie bez powodu znalazły się na tej liście.
- Chodźmy na diabelski młyn! - piszczę, mocniej zaciskając palce na ręce Lucasa i ciągnę go w wybranym przeze mnie kierunku.
Wielkie koło z różowymi, niebieskimi i żółtymi wagonikami wygląda na ciekawą i dość przyjemną atrakcje, w czym utwierdza mnie wesołe pokrzykiwanie małych dzieci, skierowane najprawdopodobniej do ich rodziców, którzy obserwują ich z dołu.
- Jesteś pewna, że nie chcesz iść na coś innego? - pyta blondyn.
Przełyka głośno ślinę i nerwowo przeczesuję swoje niesforne włosy, wpatrując się w kręcące koło. Wydaje się zestresowany, a przez jego oczy przebiega coś, czego jeszcze nigdy nie widziałam.
- Masz lęk wysokości Lucas?
Staje na przeciwko niego i delikatnie się uśmiecham, pocierając kciukiem jego dłoń.
- Nie mam żadnego lęku - protestuje, a jego szczęka momentalnie się zaciska - Po prostu nie czuję się zbyt komfortowo będąc tak wysoko od ziemi - mamroczę niewyraźnie, żywo gestykulując przy tym rękoma.
Tym razem nie mogę się już powstrzymać i mimowolnie zaczynam cicho chichotać. Jego gwałtowne zaprzeczenie jest dość uroczę, biorąc pod uwagę, że jest gotów przeżyć katuszę, by tylko udowodnić mi, że jest twardym i odważnym mężczyzną. Jednak tak naprawdę każdy z nas ma jakieś słabości i nawet, jeżeli będziemy się ich wypierać ze wszystkich sił, one i tak nie znikną.
-Sky - rzuca ostrzegawczo, przenosząc swój wzrok na moją osobę, na co ponownie zagryzam wargę.
Wygląda jak naburmuszone dziecko.
- W porządku - wzdycham, doskonale wiedząc jak trudne jest stawienie czoła swoim lękom -Mogę pójść sama.
Puszczam jego dłoń, ówcześnie ją ściskając i ruszam w stronę kolejki ludzi czekających na wolny wagonik. Kiedy jednak do moich uszu dobiega głośne, pełne irytacji oraz desperacji jęknięcie, przystaje i spoglądam w zielone oczy Luca.
- Nie - mówi szybko, biorąc głęboki wdech i zaciska pięści - Nie pójdziesz tam sama.
Wiem, że robi to, ponieważ jest nadopiekuńczy lub może nawet z jakiegoś powodu się o mnie boi, ale ja naprawdę nie chce go narażać na tak gwałtowny kontakt z jego najprawdopodobniej największym strachem.
Zawracam i staję na palcach, oplatając ramionami jego szyję.
- Mogę iść sama, Luc - szepczę, chcąc przekonać go do mojej racji - Nie jestem malutkim dzieckiem. Nic mi się nie stanie.
Chłopak zaciska usta i przyciska mnie bliżej siebie. Nie jest zadowolony z moich słów, ponieważ uważa, że kwestionują one jego męskość. I jestem tego całkowicie pewna.
- Nie puszczę Cię samej.
Wzdycham i opieram głowę na jego mostku. Czasami naprawdę nie potrafię zrozumieć, dlaczego jest tak bardzo uparty. Zwłaszcza, kiedy chodzi o sytuacje błahe tak jak ta, w której obecnie się znajdujemy. Bo przecież, co musi być z tobą nie tak, by dobrowolnie wejść na kilku metrową kolejkę z lekiem wysokości?
- Jesteś pewny? - pytam cicho - To naprawdę wysoko.
- Tak - jęczy, unosząc oczy w stronę nieba - Przestań o tym mówić.
Uśmiecham się widząc jego zaciśnięte usta oraz delikatnie zaróżowione policzki i mimo, że większość ludzi powiedziałoby, że wygląda jak naburmuszone dziecko, ja uważam, że jest po prostu uroczy. Staję, więc na palcach i delikatnie całuje jego brodę - ten mały gest z niewiadomych powodów sprawia mi wielką przyjemność, a ponieważ obiecałam sobie, że sytuacja z przed kilku dni się już nie powtórzy w pewnym stopniu pozwala mi to zapomnieć o ciągłej chęci skosztowania jego malinowych ust.
- Nie martw się - szepczę zmysłowo - Potrzymam Cię za rękę, jeżeli będzie taka potrzeba - dodaje, szturchając go delikatnie biodrem.
- Ugh... Nie traktuje mnie protekcjonalnie - mówi z poważną miną, próbując przebić się przez mój chichot, którego mimo starań nie mogę powstrzymać.
- Chodź, kochanie.
Splatam nasze palce i ponownie ruszam w stronę kolejki diabelskiego młyna.  Mamy szczęście, ponieważ przejażdżka właśnie się skończyła i zostały jeszcze dwa wolne wagoniki, dzięki czemu nie musimy czekać kolejne 10 minut.
Wybieram niebieski, a następnie zajmuję wolne miejsce i czekam aż Lucas zrobi to samo. Widzę, że ciągle się waha, ale ostatecznie zaciska mocno szczękę i siada obok, przy okazji obejmując mnie ramieniem. Nie wiem tylko czy robi to, ponieważ jest opiekuńczy, czy może chce się do czegoś po prostu przytulić, by przeżyć tą przejażdżkę.
- Gotowy?
Lucas obdarza mnie zimnym spojrzeniem, które powoduje, że mam ochotę się zaśmiać. Zamiast tego kładę głowę na jego ramieniu i kiedy kolejka rusza otulam się mocno jego ciałem. Wiem, że ułatwi mu tę przejażdżkę, a przy okazji daje mi pretekst, by bezkarnie móc się do niego przytulać.
- Jesteś taki ciepły - szepcze, zaciągając się jego zapachem - I pachniesz cudownie.
- Ty też, maleńka - mruczy, całując moje czoło.
Stara się udawać, że wszystko jest w porządku, ale widzę jak zaciska palce na krawędzi wagonika. Sprawia mi to przykrość, ponieważ wiem, że ja jestem powodem jego stresu. Tylko ja.
Zagryzam dolną wargę, przenosząc dłoń na jego rękę i ściskam ją delikatnie. Chce ułatwić mu to wszystko i wesprzeć go dokładnie tak jak on zrobił to wczorajszego wieczora. Problem polega jedynie na tym, że nie wiem jak powinnam to zrobić, nie przekraczając przy tym granic, które sama sobie ustaliłam.
Luc postanawia mi jednak pomóc, najwyraźniej odbierając moje działania, jako zachętę - oplata się wokół mnie niczym bluszcz i wsuwa nos w moje włosy. Czuje szybkie bicie jego serca i ciepły oddech na policzku, który delikatnie mnie łaskocze.
- Myślałaś już o tym, co będzie dalej? - pyta, wdychając cicho - Kiedy te całe pięćdziesiąt dni się skończy i będziemy musieli zdecydować co dalej?
Podnoszę wzrok i spoglądam w jego przerażone, ale również poważne oczy. Jeżeli chodzi o pierwsze to wiem, że głównym powodem jest wysokość, na której się znajdujemy, jednak drugie powoduje u mnie niewielki strach. Mówię, więc jedyną rzecz, jaka przychodzi mi do głowy. Prawda jest bowiem taka, że nie jestem najlepsza w improwizowaniu, a już zwłaszcza przed chłopakami.
- Jest za wcześnie bym mogła odpowiedzieć na to pytanie... Znamy się niecały tydzień i nie zrozum mnie źle, uwielbiam każdy moment, które spędziliśmy razem, ale nie jestem jeszcze gotowa, by powiedzieć to wielkie "Tak" - mówię - Chodzi mi głównie o to, że tak naprawdę nie wiemy o sobie jeszcze wszystkiego. Nie wiemy praktyczni nic, a chciałabym, żeby było odwrotnie, kiedy to wszystko się skończy i będziemy musieli podjąć decyzje- dodaje - Mam również wrażenie, że diabelski młyn, gdzie najprawdopodobniej zaraz mi zemdlejesz, nie jest najlepszym miejscem na tak poważną rozmowę.
Blondyn kiwa głową i odwraca wzrok jakby moje słowa sprawiły mu fizyczny ból. Może odrobinę przesadzam, ale coś zdecydowanie jest na rzeczy.
- Hej - szepcze, kierując jego twarz z powrotem w moją stronę - Wiesz, że nie wyobrażam sobie kogoś innego na twoim miejscu, prawda? Chce powiedzieć "Tak" tylko jeszcze nie teraz.
Na potwierdzenie uśmiecham się delikatnie i całuje jego brodę.
Proszę Luc, proszę uwierz w moje słowa.
- Bardzo się z tego cieszę, kochanie - mruczy, wtulając się w moją szyję - Ta rozmowa jest jeszcze przed nami, nie uda nam się jej uniknąć. Myślę jednak, że masz racje - nie powinniśmy tego robić znajdując się kilkanaście metrów nad ziemią - wyjaśnia rzeczowo - Zwłaszcza, że nie czuję się tutaj zbyt komfortowo.
Chłopak przytula się mocno do mojego ciała i wzdycha cicho, kiedy znajdujemy się w najwyższym punkcie koła.  Ja natomiast staram się zrobić wszystko, co tylko mogę by odwrócić jego uwagę od miejsca w którym się znajdujemy.


- Najgorsza przejażdżka w życiu - burczy Lucas, w pośpiechu wyskakując z wagonika.
Przez trzy ostatnie kółeczka zielonooki trzymał mnie na swoich kolanach, chowając twarz w mojej szyi, kiedy ja szeptałam mu uspokajające słówka do ucha i głaskałam po włosach. Mimo to był bardzo dzielny i jestem prawie pewna, że po dłuższym czasie wysokość przestałaby mu przeszkadzać.
- Dałeś sobie świetnie radę - mówię szczerze, ujmując jego wystawioną dłoń - Musisz jednak przyznać, że widoki zapierały dech w piersi.
- Rozumiem, że mówimy o twoim biuście, ponieważ to jest to, co ja podziwiałem - rzuca, uśmiechając się zadziornie - I tak, był piękny.
Przez chwilę przypominam złotą rybkę, kiedy kilkukrotnie otwieram i zamykam bezgłośnie usta. Jestem zbyt zszokowana jego słowami i zaczynam się zastanawiać, czy aby na pewno opuściły one jego wargi. Wystarczy jednak jedno spojrzenie na wyraz jego twarzy, bym wiedziała, że nie był to jedynie wytwór mojej wyobraźni, a raczej marny żart, którego najwidoczniej nie zrozumiałam. Dokładna analiza niedawnej sytuacji tylko utwierdza mnie w moim założeniu. To zresztą niemożliwe, by Luc przez ten cały czas patrzył na moje piersi, a ja tego nie zauważyłam, prawda?
- Uważaj kolego - mówię z udawaną w głosie powagą, dodatkowo kiwając w jego stronę palcem wskazującym - Lepiej, żebym nie nakryła Cię na czymś takim, bo dopiero zobaczysz, co mogą zrobić te rączki.
Blondyn podnosi brwi i przysuwa mnie do siebie. Widać, że śmieszy go ta sytuacja i szczerzenie mówiąc nie winię go za to - sama bym sobie nie uwierzyła. Nie zmienia to jednak faktu, że jeżeli się postaram to naprawdę mogę mu coś zrobić. Może nie koniecznie fizyczne, ponieważ tutaj chyba nie mam szans, ale zemsta zdecydowanie nie jest mi obca. Christian zdecydowanie coś o tym wie.
- Czyżbyś mi groziła maluszku?
- Mhmmm.... - mruczę, przygryzając dolną wargę.
Uwielbiam się z nim droczyć. Nie umiem powiedzieć dokładnie, dlaczego. Mam jednak wrażenie, że dzięki temu nasza nietypowa relacja jest prawdziwsza - a przynajmniej pod taką podchodzi. W końcu jak lepiej rozładować sytuacje niż rzucając niemające jakiegokolwiek sensu zdanie? Zwłaszcza w towarzystwie swojego męża, którego jeszcze nawet nie całowałaś.  
Nagle coś rzuca mi się w oczy.
Jest niczym jasne światełko w tunelu czy ostatnia para wypatrzonych szpilek na wyprzedaży. To jedna z tych rzeczy, które są najprawdopodobniej niepotrzebne, ale musisz je mieć. Nie, dlatego, że w jakiś sposób Ci na niej zależy, czy może przypomina Ci jakiś ważny moment w twoim życiu. Po prostu jej chcesz i nic innego się nie liczy.
- Chodź - piszczę i mocniej zaciskam palce na dłoni chłopaka, kiedy zaczynam ciągnąć go w wybranym przeze mnie kierunku - Ten pingwin już jest mój.
Mrużę oczy lokalizując wypchaną maskotkę z wielkimi, świecącymi oczami. Jest co prawda malutka i nie wyróżnia się na tle innych, kolorowych zabawek, będąc jedynie szaro-biało-czarnym zwierzątkiem, jednak ma coś w sobie. I nie chodzi tu tylko o to, że jest niesamowicie słodka.
- Chciałbym to zobaczyć - prycha, rzucając mi jednocześnie niewypowiedziane wyzwanie.
Zasady przedstawione przez miłego mężczyznę wydają się dość proste. Wystarczy zbić trzy wieżę pustych puszek za pomocą sześciu piłeczek tenisowych, nieprzekraczający przy tym narysowanej na ziemi linii. Chodzi, więc głównie o to, by wykorzystać umiejętność celowania, z czego jestem całkiem zadowolona, jako dwukrotny mistrz darta.
Przybieram odpowiednią pozycję i przerzucając jedną z piłeczek w dłoniach, spoglądam na moje przeszkody. Mam jedynie sześć piłeczek, co oznacza, że muszę przewalić wieżę za pomocą dwóch, albo - co byłoby nawet lepszym rozwiązaniem - jednej. W takim razie, biorąc pod uwagę kształt budowli - cztery puszki u dołu, następnie trzy, dwie i jednak na samej górze - muszę celować w sam dół i modlić się by prawa fizyki tym razem mnie nie zawiodły.
Biorę głęboki wdech i zaczynam.
Pierwsza piłeczka trafia pomiędzy trzecią, a drugą puszkę w pierwszym rzędzie, które ciągną za sobą całą prawą stronę. Zostaje, więc z czymś na kształt dużej litery "A", co bez najmniejszego problemu udaje mi się zbić następnym rzutem. Z drugą wieżą idzie mi dużo lepiej, ponieważ z niewielką odrobiną szczęścia i mocniejszego podmuchu wiatru udaje mi się strącić puszki wykorzystując przy tym jedynie jeden żółto-zielony pocisk. Kiedy więc szykuje się do ostatnich rzutów, mając przed sobą trzy okrągłe piłeczki i jedynie jedną przeszkodę, nie mogę powstrzymać uśmiechu, który wręcz ciśnie mi się na usta. Nie ma mowy, żebym teraz nawaliła.
Z takim nastawieniem przyjmuję startową pozycje - wystawiam lewą nogę do przodu, rękę odciągam za plecy i delikatnie wystawiam język, ponieważ z jakiegoś dziwnego powodu to pomaga mi się skupić - i wyrzucam piłkę, która strąca tym razem większość górnej części wieży. Następna przelatuje niestety o kilka milimetrów za wysoko, przez co pudłuje. Zostaje z trzema puszkami i jedną tenisową piłeczką - tylko to stoi pomiędzy mną, a tym niesamowicie słodkim pingwinkiem. Zmuszam, więc do współpracy każdą, nawet najmniejszą komórkę w moim ciele i wykonuje ostatni strzał.
Zielony pocisk mknie przez powietrze, trafiając w środkową puszkę, która zahacza o dwie pozostałe i upada. Jej towarzyszka z prawej strony idzie w jej ślady, a ostatnia zaczyna się chybotać na boki. Przygryzam dolną wargę i podnoszę zaciśnięte pięści do góry, wpatrując się w metalowy pojemnik po jedzeniu, który w tym momencie świadczy o moim być, albo nie być. I już, kiedy jestem pewna, że mi się udało puszka nieruchomieje pozostając w swojej pierwotnej pozycji.
- Tak blisko, tak blisko, a za razem tak daleko! - rzuca Luc, widocznie zadowolony z mojej porażki, co sprawia, że jestem jeszcze bardziej zawiedziona - Zrób miejsce dla mistrza.
Mrużę oczy i krzyżuję ręce na piersiach, obserwując jego poczynania, co wydaje się mu wcale nie przeszkadzać. Wręcz przeciwnie. Z pewnością podaję mężczyźnie pieniądze i bierze jedną z piłeczek, by wykonać perfekcyjny rzut, którym zbija pierwszą wierze. Z drugą robi dokładnie to samo - puszki wręcz same padają pod jego wzrokiem. Cóż... Nie tylko one. Ja sama mam wrażenie, że zaraz wyląduje na ziemi, jeżeli nie odwrócę wzroku od napinających się mięśni blondyna.
Podchodząc do trzeciego rzutu Lucas jest już pewny swojego zwycięstwa. Patrzy, więc prosto w moje oczy wypuszczając piłeczkę, która idealnie uderza w górę pojemniczków po jedzeniu i przewraca je wszystkie niczym huragan, który nie zostawia po sobie nawet jednej suchej nitki.
Zadowolony z siebie uśmiecha się szeroko i odbiera swoją nagrodę.
- Proszę pingwinku - mówi, wręczając mi wypchaną zabawkę.
Po części fakt, że dostałam ją od niego sprawia, że maskotka jeszcze bardziej mi się podoba i przenosi jej znaczenie na zupełnie inny poziom. Jest teraz niczym zdjęcie - przypomina nam o jakimś wydarzeniu, dzięki czemu nigdy o tym nie zapomnimy.
- Dziękuję.
Po raz trzeci tego dnia staje na palcach i całuję brodę Lucasa. To aż niesamowite jak miękka jest tam jego skóra. A przez to zaczynam się jeszcze bardzie zastanawiać, jakie są jego usta. Czy są tak miękkie jak jedwab? Czy może smakują miętą, albo jego ulubionym winem, które piliśmy wczoraj do kolacji?
- Nie ma, za co skarbie - szepcze, otaczając mnie ramieniem - Cała przyjemność po mojej stronie.
Uśmiecham się na jego słowa i wtulam w jego klatkę piersiową, ściskając w ręce łapkę wypchanej zabawki. Ten moment zdecydowanie zasłużył na zdjęcie i pierwszy raz żałuje, że gdzieś w pobliżu nie kręci się jakiś kolorowo ubrany pracownik wesołego miasteczka, który mógłby nam je zrobić. Dlaczego zawsze jak są potrzebni to ich nie ma?
- Jak go nazwiemy? - pyta, czym całkowicie mnie zaskakuję. To raczej nie jest zdanie, które można codziennie usłyszeć od dwudziestoczteroletniego mężczyzny. No chyba, że nazywa się on Christian Fitz, ale to już inna historia.
- Nazwiemy?
- Tak. Nazwiemy - potwierdza, kiwając dodatkowo głowę - Wiesz, kiedy byłem mały moja babcia podarowała mi pluszowego misia - Tedy'ego. Miał złote futerko oraz zielony kubraczek i był po prostu fajny.  Bo przecież mając pięć lat wszystko właśnie takie jest. W krótkim, więc czasie Tedy stał się moim najlepszym przyjaciele.  Zabierałem go do przedszkola, parku czy nawet na lody z kolegami. Miałem wrażenie, że z nim wszystko jest lepsze. Pewnego dnia mój misio zaginął. Dokładnie pamiętam jak przez cały dzień siedziałem w moim pokoju i opłakiwałem tą kupkę puchu. Nawet urządziłem mu mini pogrzeb, na który zaprosiłem wszystkie moje zabawki - jakby jakakolwiek z nich miała w ogóle wybór - zatrzymuję się i zerka w moją stronę, jakby chciał się upewnić, że go słucham - Od tamtego momentu zawsze nazywałem jakoś moje zabawki.  Nie umiem powiedzieć, dlaczego.  Wydawały się wtedy po prostu fajniejsze i może nawet nabierały większej wartości - wyjaśnia - Pomyślałem, więc, że moglibyśmy to zrobić również z tym pingwinkiem... Wiesz na pamiątkę naszej drugiej randki i pokonania naszych lęków, czy coś.
Blondyn wzrusza ramionami, jakby ten pomysł nagle przestał brzmieć tak dobrze jak w jego głowie. Ja jednak jestem zachwycona jego słowami. Sam fakt, że nie boi się otworzyć przede mną i opowiedzieć o historii z dzieciństwa jest naprawdę słodkie, nie mówiąc już o tym, że niesamowicie wzruszające.
- To naprawdę uroczę wiesz - szepcze, podnosząc na niego wzrok - Masz jakiś pomysł?
- Hmm... Co powiesz po prostu na Penny? - proponuję, już wyraźniej spokojniejszy.
- Pingwinek Penny?
- Tak - rzuca - Dokładnie jak w tej bajce, która leciała, kiedy byliśmy malutcy.
Marszczę czoło, wytężając swój umysł. Penny? Jedyne, co potrafię sobie wyobrazić to różowy pingwin w żółtym ubranku z wielkim uśmiechem i zielonym lodem na patyczku w ręce. Nie jestem jednak w pełni pewna czy moja wyobraźnia mówi mi prawdę. Mimo to samo imię jak i pomysł bardzo mi się podobają, więc dlaczego nie?
- A więc niech będzie Penny - uśmiecham się szeroko, podnosząc pluszową zabawkę i przystawiam ją do twarzy Luca, by ten dał jej buziaka.
Wiem, że jest to dziwne i bardzo dziecinne, ale nie mogę się powstrzymać - to takie zabawne.
- Muszę iść do toalety. Wrócę za minutę, dobrze? - informuję mnie - Nigdzie się nie ruszaj.
Jego zaborcza potrzeba, trzymania mnie w bąbelku bezpieczeństwa, powoduje dzisiaj, że czuję się niczym małe dziecko, które nie potrafi same zawiązać nawet głupiej sznurówki. Wiem, że po prostu stara się być ostrożny, ale jego ciągła opiekuńczość zaczyna mi już powoli działać na nerwy.
Obserwuję jak oddala się lawirując pomiędzy ludźmi spacerujących po wesołym miasteczku. Przesuwam pingwinka Penny pod pachę, kiedy ten odwraca się na moment i spogląda prosto w moją stronę, jakby chciał się upewnić czy na pewno nie uciekłam. Nie ufa mi? Ta myśl jest naprawdę straszna. Żeby go jednak uspokoić krzyżuję ręce na piersiach i rzucam w jego stronę bezgłośne "Stoję", co sprawia, że blondyn rusza w dalszą podróż.
Czekam na Lucasa kołysząc nogami zwisającymi z murku, na który udał mi się wdrapać. Palcami wpycham do buzi kolejną porcje kolorowych żelków w kształcie dżdżownic, które kupiłam kilka minut temu. Sposób, w jaki cukier roztapia się na języku przypomina mi o dziecięcych czasach i jak łatwe było wtedy wszystko. Żelki i lody każdego dnia - to było życie!
- Sama jesteś?
Odwracam głowę i dostrzegam grupkę młodych chłopców stojących tuż nade mną. Są młodzi - mają może siedemnaście, osiemnaście lat i naciągnięte kaptury na głowę. Gapią się prosto w moją stronę, przez co naprawdę nie czuję się komfortowo. To ten typ na widok, których przechodzisz na drugą stronę ulicy, żeby tylko nie minąć się z nimi na chodniku.
- Nie - odpowiadam, odwracając wzrok. Mam nadzieję, że zrozumieją aluzję i sobie pójdą.
- Jesteś pewna? - pyta jeden z bardziej umięśnionych, przez co serce zaczyna mi bić dużo szybciej.
Wokół kręci się sporo ludzi, jednak nie mogę powiedzieć, że czuję się stuprocentowo bezpieczna. Nie zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie chciał zareagować - w końcu łatwiej jest po prostu udawać, że się nic nie widzi. Staram się, więc odnaleźć wzrokiem Lucasa, by móc w razie wypadku uciec w jego ramiona. Nigdzie go jednak nie ma, a spojrzenia chłopaków, którzy uparcie czekają się moją odpowiedź, wydają się stawać coraz mniej przyjazne.
- Czekam na mojego męża.
Widzę jak ich miny zmieniają się z zapartych w lekko zaskoczone, a następnie jeden z nich szepcze coś swojemu koledze, który wydaje się być ich przywódcą.
- Możemy poczekać z tobą - proponują, ale ja doskonale wiem, że nie należą oni do osób, którzy chętnie przyjmują odmowę.
- Nie trzeba, dam sobie radę sama. Powinien zaraz być.
Odsuwam się gwałtownie, kurczowo trzymając swojego pingwinka, kiedy jeden z nich postanawia się przysiąść. Jest wyższy i ogólnie większy, mimo, że jestem starsza o kilka dobrych lat. Dodatkowo reszta cały czas się gapi, czym wydaje się jeszcze bardziej prowokować chłopaka. Mogę sobie tylko wyobrazić jak wściekły byłby Luc, gdyby zobaczył, co się dzieje.
Kiedy jednak ręka chłopaka ląduję na moim kolanie, zaczynam żałować, że go tu nie ma. Zmuszona zostaje radzić sobie sama - zamachuję się wypchaną zabawką, która uderza go w tył głowę, a następnie szybko zeskakuję z murka.
- Sky!
Nie muszę się odwracać, by wyobrazić sobie jak wygląda twarz Lucasa. Kiedy jednak to robię to, co widzę przekracza wszystkie moje oczekiwania - jego usta są zaciśnięte, oczy szeroko otwarte, a wszystkie mięśnie mocno napięte. Przypomina nawet jednego z tych wrestlerów w kolorowych gatkach, których Christian tak bardzo lubi oglądać.  A to może oznaczać tylko jedno - jest naprawdę wściekły.
- Odsuń się od niej ty mały dupku.
Szybko wskakuję pomiędzy nas i odpycha, naruszającego moją przestrzeń osobistą, chłopaka. Ja natomiast oplatam ręce wokół jego pasa i wtulam się w jego plecy, dzięki czemu od razu czuję się spokojniej oraz dużo bezpieczniej. Dokładnie tak jakby Luc był moja tarczą -przy nim nic mi się nie stanie.
- Nie waż się jej dotknąć!
Zielonooki zaciska nerwowo pięści, a następnie chwyta jednego z stojących na murku chłopaków za kostkę i mocno pociąga wytrącając go z równowagi. Pech chce, że jest to ten sam, który wcześniej, w dość nieprzyjemny sposób mi się narzucał. Jego koledzy mogą tylko popatrzeć, jak ten ląduje twarzą na twardym betonie. Słyszę stłumiony krzyk i już wtedy wiem, że pociągnie to za sobą większe konsekwencje w postaci uszczerbku na jego zdrowiu. W tym momencie mam to jednak głęboko w nosie. Marzę jedynie, by wrócić do hotelu i dokończyć ten piękny dzień przytulając się na kanapie z kieliszkiem białego wina w ręce. To wszystko, czego chce - czy to naprawdę tak wiele?
Lucas wydaje się czytać mi w myślach - zwinnie się obraca, podnosi, bym oplotła nogi wokół jego talii i rusza w stronę wyjścia. Korzystając z okazji wtulam twarz w zagłębieniu między jego szyją, a ramieniem, mocno zaciągając się jego cudnym zapach.
- Dziwka! - krzyczy głośno jeden z nastolatków.
To wystarcza.
Zielonooki gwałtownie przystaje i mogę przysiąść, że słyszę jak jego zęby uderzają o siebie. Słowa nieznajomego wydają się uderzyć w niego dużo bardziej niż bym się spodziewała, niż dotykają one mnie, a to nie zwiastuje niczego dobrego. Wiem, bowiem, że jeżeli zaraz ktoś nie zareaguję ten cudowny dzień skończy się na wielkiej bójce i podbitym oku.
- Lucas... Proszę nie... Proszę - szepcze, w panice mocniej zaciskając uścisk wokół jego szyi.
Nie mogę pozwolić, by ta sytuacja wymknęła się z pod kontroli. I nie chodzi tutaj tylko o to, że nie mam ochoty na wieczorną wizytę na posterunku policji. Boję się. W ten dziwny, niewytłumaczalny sposób naprawdę się o niego boję i myśl, że mogłoby coś mu się stać przeraża mnie.
- Proszę - powtarzam cichutko.
Odchylam głowę, by móc spojrzeć w jego oczy - są zamglone, a ciepły kolor zieleni praktycznie zniknął na korzyść czarnego. A to nie może świadczyć o niczym dobrym. Robię, więc jedyną rzecz, jaka przychodzi mi do głowy - czepiam się niego niczym pijawka i zaczynam masować jego głowę, a następnie plecy, uprzednio szybko całując jego policzek.
- Proszę.
Moje modlitwy zostają wysłuchane, kiedy Luc stawia pierwszy krok do przodu, by kontynuować drogę do wyjścia. To niesamowite jak szybko wielki supeł nerwów rozwiązuje się w moim brzuchu i pozostawia po sobie wielki uśmiech oraz spokój. Mam wręcz ochotę krzyczeć i piszczeć ze szczęścia.
- Dziękuje, dziękuje Luc - zaklinam, mocniej go przytulając - Naprawdę nie chciałabym odwiedzać mojego męża w więzieniu.
- Odwiedzałabyś mnie w więzieniu? - pyta, zaskoczony podnosząc brwi.
- Lucas... Właśnie o to mi chodzi, że nie chciałbym tego robić.
Tak naprawdę nigdy nie miałam bliższego kontaktu z policją. No może oprócz tego jednego razu, kiedy odbierałam Christiana z aresztu i mimo, że wtedy nic złego nie zrobiłam, za żadne skarby nie chciałabym powtarzać tej historii. 
Jednocześnie zaczynam się zastanawiać czy Lucas wpakował się kiedykolwiek w większe kłopoty. Co prawda blondyn nie wydaje się osobą, która lubi zadzierać ze złym towarzystwem, jednak po tym, co dowiedziałam się wczoraj i zobaczyłam dzisiaj, nie jestem już tego taka pewna.
- Nie Sky, nigdy nie siedziałem w więzieniu - rzuca, jakby czytał mi w myślach.
Wypuszczam trzymane w płucach powietrze i z powrotem obieram głowę na jego ramieniu.
- Złapali mnie za to kilka razy i wsadzili do aresztu.
Bezwiednie zaciskam uścisk wokół jego szyi. Co do cholery musiał zrobić żeby go aresztowali? I to kilkukrotnie!
- Spokojnie mała. To nie było tak jakoś ostatnio.
Mimo, że powinno mnie to uspokoić wcale tak nie jest. Sam fakt, że mój mąż spędził kilka godzin, a może nawet całą noc w zimnej, brudnej celi przeraża mnie i już w tym momencie wiem, że nie pozwolę by kiedykolwiek się to powtórzyło.
- Co kryje się pod słowem ostatnio? - pytam, marszcząc czoło.
- Uhhh... Dalej niż rok temu - wzdycha - Nie pamiętam dokładnie.
Te słowa delikatnie mnie uspokajają i dają nadzieję, że może faktycznie uda mi się go upilnować
- Teraz ty mi powiedz, dlaczego tak jest?.. Jak tylko zostawię Cię samą na pięć minut, przyciągasz wszystkich dupków w okolicy.
Nie muszę patrzeć na jego twarz, by wyczuć wyraźne rozbawienie w jego głosie. Jest to w końcu tak bardzo zabawne... Trzeba jednak przyznać, że zaprezentował właśnie bardzo umiejętną próbę zmiany tematu.
- To jedna z moich cennych zalet kochanie.
- Zdecydowanie wyjątkowa - prycha, a sarkazm jest tak wyczuwalny, że nawet głuchy by go wyłapał.
Uśmiecham się delikatnie i całuje jego policzek.
- Musisz jednak przyznać, że wcale nie jestem taka bezbronna jak Ci się wydaje - rzucam - Ja i Penny świetnie sobie radzimy.
Lucas marszczy brwi, a następnie zaczyna się cicho podśmiewać z wypowiedzianych przeze mnie słów.
- Chcesz mi powiedzieć, że uderzyłaś tego chłopaka wypchaną zabawką?
- Tylko to miałam pod ręką... - tłumacze, wpychając do buzi dwa kolorowe robaczki - Ważne, że było skuteczne.
- Tak... Widziałem - mówi, kradnąc mi zielonego żelka i wpycha go sobie do ust, kiedy wychodzimy z wesołego miasteczka.


- Idź już do pokoju i wybierz film, a ja jeszcze skoczę do baru po butelkę wina - proponuję, przystając przy windzie.
Końcowo wycieczka do wesołego miasteczka skończyła się na długim, ale jakże przyjemnym spacerze po malowniczych uliczkach Paryża. To naprawdę niesamowite jak piękne jest to miasto po zapadnięciu zmroku - małe czy duże restauracje, które za dnia są prawie puste, nagle zostają wypełnione przez młodych i starszych mieszkańców, którzy chcą się po prostu dobrze bawić. Są w tym wszystkim jednak tak bardzo otwarci oraz szczerzy, że człowiek sam ma ochotę wskoczyć w krótką sukienkę czy lepszą koszulę i do nich dołączyć. I nie ma tutaj wyjątków. Nawet ja - dziewczyna, którą nie przepada za głośnymi, wielkimi imprezami - nie mogłam się powstrzymać i bez mrugnięcia oka, porwałam mojego męża na parkiet i zaczęłam wirować w jego ramionach, nie przejmując się tym, że wcale nie jestem w tym najlepsza. Udało nam się nawet kupić dwa, tradycyjne francuskie desery, których sam zapach był tak cudowny, że aż popłynęła mi ślinka. Dosłownie!
- Jesteś pewna?- pyta, nie do końca przekonany do mojego pomysłu - Ja mogę iść to zrobić.
Jego niezawodna chęć do wyręczania mnie we wszystkim, co robię włącza się po raz kolejny tego dnia i mimo, że jest to naprawdę kochane, zaczyna mnie już powoli denerwować. No proszę! Nie jestem małym dzieckiem - potrafię przejść do baru i kupić butelkę wina nie gubiąc się przy tym.
- Tak kochanie... Wybierz film, a ja zaraz do ciebie dołączę.
Szybko całuje jego policzek i ruszam w odpowiednim kierunku.
Kilka minut później stoję na końcu kilkuosobowej kolejki, której większość stanowią starsi mężczyźni i grzecznie czekam na swoją kolej. Przy okazji mam okazję poznać nazwy najróżniejszych drinków, których nie miałam jeszcze szansy nigdy spróbować. Niektóre brzmią całkiem zachęcająco.
Kiedy przychodzi jednak moja kolej, barmanka postanawia wziąć sobie krótką przerwę, jakby w ogóle nie stała tutaj od kilku minut. Troszkę niemiło. Powiedziałabym, że nawet bardzo. Radzę, więc sobie sama - nachylam się ponad bar i sięgam po butelkę naszego ulubionego wina, ówcześnie kładąc wyliczoną kwotę pieniędzy na ladzie.
- Nie wiedziałem, że od teraz tak wygląda samoobsługa w hotelowych barach.
Męski, głęboki głos całkowicie mnie zaskakuję, kiedy pośpieszne stawiam stopy na ziemi.
- Tak szczerze, to nie wiedziałem, że w hotelowych barach istnieje w ogóle coś takiego jak samoobsługa.
Nerwowo przygryzam wargę, kiedy powoli podnoszę głowę.
Lśniąca, jasna skóra, roztrzepane, karmelowe włosy i śmiejące się, niebieskie oczy sprawiają, że mój rozmówca jest przyjemnym dla oka mężczyzną. Ma mocno zarysowaną szczękę i uroczy szelmowski uśmiech. Wysportowany i trzymający się prosto, emanuję przyjemną energią oraz dobrym humorem.
- Czasami, kiedy obsługa wyraźni cię ignoruję trzeba łamać zasady i radzić sobie samemu - rzucam, wsuwając butelkę wina pod pachę.
- Wydaje się to troszkę... - zaczyna, rzucając szybkie spojrzenie w stronę baru - Masz racje.
Chłopak powtarza moje poczynania, by po chwili stanąć przede mną z dwiema butelkami szampana w ręku.
- Widzę, że jest, co świętować - mówię, kiwając głową w stronę trunku.
- Zaręczyny - wyjaśnia, uśmiechając się szeroko.
Jest wyraźniej szczęśliwy, a to może oznaczać tylko jedno - jego wybranka powiedziała "Tak"
- To cudownie! Gratuluję...
- Alex - przedstawia się i ponownie uśmiecha, przez co w jego policzkach tworzą się małe dołeczki, które dodają mu uroku.
- Gratuluje Alex ! - powtarzam, koleżeńsko klepiąc go po ramieniu.
Muszę przyznać, że po części zazdroszczę jego narzeczonej. Kto jednak by tego nie robił? Przecież każda kobieta chce, by wybranek jej serca upadł przed nią na jedno kolano i wypowiedział te trzy słowa.
- Jestem Skylar, ale wolę, kiedy ludzie mówię do mnie Sky.
Wyciągam w jego stronę dłoń, którą ten delikatnie ujmuję i potrząsa dla formalnego zapieczętowania znajomości.
- Miło Cię poznać Skylar, która woli, kiedy mówi się do niej Sky.
Uśmiecham się szeroko i zaczynam cicho chichotać. Nie mogę się powstrzymać - tak bardzo przypomina mi Christiana.
Rozmawiamy jeszcze przez krótką chwilę, a następnie rozchodzimy się w kierunku swoich pokoi. 
Od autorki: Nie wiem nawet od czego powinnam zacząć.
Przepraszałam was już pod ostatnim rozdziałem i teraz wypadało by zrobić dokładnie to samo - tak bardzo was przepraszam. Obiecywałam, że posty będą częściej, a następnie publikuję rozdział po prawie dwóch miesiącach. Jak widać nie za bardzo mi to idzie :( Na moje usprawiedliwienie mogę jedynie powiedzieć, że cóż.. dużo się u mnie działo. Nie będę się zagłębiać jednak pamiętajcie o jednym - zdrowie zawszę jest na pierwszym miejscu, nie przekładajcie go nad nic innego !
Jeżeli chodzi o sam rozdział to mam mieszane uczucia co do końcowego efektu - ocenę pozostawiam wam. Z góry przepraszam za wszystkie błędy. Od dłuższego czasu nie mam kontaktu z moją betą, dlatego jest on sprawdzony jedynie przeze mnie. Mówiąc o tym - nie znacie może kogoś? Mimo to mam nadzieję, że nie będzie tak najgorzej. Co myślicie o nowej postaci - Alexie ?
Dziękuje za wszystkie komentarze pod ostatnim rozdziałem !
Całuje i życzę wszystkim miłych wakacji ! :* 

48 komentarzy:

  1. Cześć :)

    Radość Sky z powodu wizyty w wesołym miasteczku śmieszy, ale tak pozytywnie śmieszy ;)
    Każdy ma jakiś lęk, nawet taki Lucas.
    Brakuje przecinków, także odmiana czasowników pozostawia wiele do życzenia, stosujesz wersje trzecioosobowe, gdy piszesz o Sky, co jest błędem.
    "Przez trzy ostatnie kółeczka zielonooki trzymał mnie na swoich kolanach, (...)" - aż się dziwię, że nie cofnęli kolejki, przecież to jest zachowanie niezgodne z regulaminem korzystania z diabelskiego koła!!!
    Pingwinek, jeej ^___^
    Ciekawe opisy rzutów, wiedziałam, że któreś z nich ustrzeli wszystkie piramidy.
    Co to za ludzie? Czuję dziwny niepokój. To te typki, których wszyscy się zawsze lękają. Sky, trzymaj się!
    "Nie zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie chciał zareagować - w końcu łatwiej jest po prostu udawać, że się nic nie widzi." - ta znieczulica boli, ale nie wiem, jak sama zachowałabym się w podobnej sytuacji.
    Tak mi jakoś przyszło do głowy, że ta akcja z tymi podejrzanymi typkami może być czymś w rodzaju testu. Albo tak przerażającym zbiegiem okoliczności, który dla Sky może skończyć się źle.
    Przybył Luc obrońca, jeej! To chyba pierwszy raz, kiedy to mam dla niego cień sympatii.
    "Korzystając z okazji wtulam twarz w zagłębieniu między jego szyją, a ramieniem, mocno zaciągając się jego cudnym ramieniem." - chyba chodziło o zaciągnięcie się zapachem, ale mogę się mylić.
    "spod kontroli"
    Luc jako nastolatek mógł być na kilku mocnych imprezach i stąd ten areszt, Sky, nie wymyślaj niemożliwego, oddychaj.
    Ej no, nie masz broni, wszystko się może przydać! Nawet pluszowy pingwinek :3
    Wyrażenie "mimo że" poprawnie jest pozbawione przecinka.
    Alex. Dlaczego mam myśl, że mimo bycia zaręczonym namiesza między Sky i Lucasem?

    Dużo się dzieje w tym rozdziale, to muszę przyznać. Wesołe miasteczko, niewesołe typki i Alex. Poza tym długość jest jak najbardziej odpowiednia, można się wczytać i nie ma nagłego końca, jak często się spotyka. Brawo!

    Ja mogłam sprawdzić tekst, no cóż, teraz już przepadło.

    Czytelnicy, których naprawdę interesuje treść, będą czekać tyle, ile będzie trzeba, na tym polega wsparcie autora ;)

    Czekam na nn ^^
    Ściskam mocno! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma co ukrywać - ortografia zdecydowanie nie jest moją mocną stroną i mam jeszcze dużo nauki przez sobą, ale hej.. naprawdę się staram ! :) Dziękuje jednak, że poświęciłaś czas by wymienić to co robię źle. Uczenie się na swoich błędach jest naprawdę najlepsze !
      To prawda - Sky potrafi być bardzo dziecinna, ale czy nie wszyscy mamy takie momenty? Ona może po prosty troszkę częściej :D
      Twoja teoria dotycząca tajemniczych typków sprawiła, że nie umiem przestać się uśmiechać. To takie niesamowite uczucie, kiedy wiesz, że ktoś naprawdę interesuje się tym co napisałaś ! Uhh.. Aż mam ochotę Cię wyściskać ! :*
      Luc nareszcie zasłużył u ciebie na jakieś miłe słowa ! Idziemy w dobrym kierunku - oby tak zostało :))
      Alex to wielka tajemnica. Mam nadzieję, że bardzo was zaskoczy !
      Dziękuje za wszystkie miłe słowa - naprawdę nie wiesz jak dużo to dla mnie znaczy ! :* I na pewno będę pamiętać następnym razem.
      Całuje ! :))

      Usuń
  2. Kochanie, poczekamy, ile będzie trzeba! Blog nie jest najważniejszy, a każdy, kto chce przeczytać, będzie czekał. Więc się nie przejmuj!
    Rozdział jak zwykle fenomenalny, ale czego innego mozna się po Tobie spodziewać.
    Jeju oni są tacy kochani <3 Idealny facet istnieje tylko w ludzkiej wyobraźni, no co zrobić:)))
    Alex powiadasz. Szczerze? Nie mam pojęcia, za dużo go tutaj nie było xd Ale mam nadzieję, że bałaganu tutaj nie narobi zbyt wielkiego.. Alexie kochany, obserwuję Cię, nie spieprz tego:))
    Czekam na kolejny! Nieważne, kiedy się pojawi. Ważne, że w ogóle! Stało się coś poważnego? Jakby co, wal jak w dym, pomogę, jeżeli będę mogła. Kocham mocno<33

    L x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje kochanie ty moje :* Zawsze umiesz poprawić mi humor !
      Haha .. Alex chyba musi uważać pod twoim nadzorem ! :D Ale naprawdę - czy można mu coś zrobić, kiedy ma się taką śliczną buźkę ?
      Całuje ! :**

      Usuń
  3. Rezerwacja :D Jutro pojawi się komentarz :D No przynajmniej tak planuję ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O nie. Co za wstyd!! Byłam święcie przekonana, że dodałam komentarz. Taa. I dodałam. Z napisem REZERWACJA -.-
      Boże.. nadaję się na wychłostanie. To był ostatni raz. Obiecuję!
      A przechodząc do twego cudownego rozdziału.
      Pozwolisz, że odniosę się tylko do końcówki? Jestem padnięta, wróciłam właśnie z nad morza i padam z nóg.
      A więc.. Alex.. nasz nie kochany Alexie. SPADAJ. NIKT CIĘ NIE CHCE. JESTEŚ NIE POTRZEBNY.
      Przepraszam, ale coś mam złe przeczucia do niego. Naprawdę. Jak wiem. nie powinnam oceniać. Przecież go jeszcze nie znam. No, ale cóż. NIE LUBIĘ GO. CZUJĘ, ŻE BĘDZIE PRZESZKODĄ.
      Dobra, ja wiem, że jestem w tym momencie beznadziejna, bo ten komentarz jest godny pożałowania, ale naprawdę jestem zmęczona. Ale następny powinien być lepszy. A nawet nie powinien, ale taki będzie :)
      Dobra, buziole kochana :*
      I do następnego ;)

      Usuń
    2. Całkowicie Cię rozumiem - mimo, że są wakacje jestem taka zmęczona, że mam ochotę przespać cały dzień jak i nie dwa ! Nie masz mnie zresztą za co przepraszać.. Każde słowo, nawet małe znaczy dla mnie wszystko i sam fakt, że znalazłaś czas żeby tu wejść jest dla mnie wystarczający ! :*
      Alex chyba nie zostanie twoją ulubioną postacią :P
      Ściskam ! :*

      Usuń
    3. "Alex nie zostanie chyba twoją ulubioną postacią" ?!
      Oż w mordę. Czyli wnioskuję, że coś będzie... i to grubo. Czyli będzie tą przeszkodą.
      O Jezuniuu, teraz to jeszcze bardziej nie mogę się doczekać następnego. Pisz szybciutko! :*

      Usuń
    4. Hahah :D Zobaczymy co z niego za przeszkoda będzie !
      Mam już prawie połowe więc rozdział powinien pojawić sie dużo szybciej niż zwykle ;))

      Usuń
  4. Pingwinek Penny jako zabójcza broń - the best! ;D
    Przyjemny rozdział, a pomysł z wizytą w wesołym miasteczku bardzo fajny. Każdy, tak jak Sky, ma w sobie to wewnętrzne dziecko, które raz na jakiś czas musi się wyszaleć ;D
    Dobrze wiedzieć, że 'nieustraszony' Luc jednak się czegoś boi. Było mi go nawet trochę żal.. ;) No ale zrehabilitował się rycerską postawą wobec nachalnych typków, gotów walczyć o swoją żonę.
    Co do Alexa to jestem nim zaintrygowana i coś czuję, że trochę tu namiesza.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten rozdział jest dla Lucasa niczym bilet wygrany na loterii - nareszcie udało mu się zyskać odrobinę sympatii ! :) Oby zostało tak na dłużej.
      Alex, Alex, Alex... Cóż zobaczymy co z tego wyjdzie :P
      Ściskam ! :*

      Usuń
  5. Cudowny <3 rozdział czytało mi się bardzo przyjemnie. Zdenerwowany Lucas był przeuroczy,to słodkie że pokonał swóje lęki dla Sky.
    Pingwin Penny podbił moje serce, dobrze że to Luc go zdobył! Rozbawiło mnie jak Sky postanowiła wykorzystać Penny w celach obronnych,chłopak który dostał pluszowym pingwinem musiał być przerażony :p postać Alexa wydaje się interesujaca,coś czuje,ze jeszcze się pojawi :) a teraz nie mogę się doczekać aż Sky zaniesie wino i spędza romantycznie czas :D czekam z niecierpliwością na następny rozdział <3 przepraszam za błędy,Ale pisze na tel!
    pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zabójczy pingwinek Penny najlepszą bronią ! - zawsze trzeba mieć go przy sobie ! :D
      Mam nadzieję, że Cię nie zawiodę i pierwsza scena następnego rozdziału okaże się wystarczająco romantyczna. Jak bardzo je kocham nie do końca jestem pewna czy umiem je najlepiej pisać - zdecydowanie przydałoby mi się kilka lekcji !
      Dziękuje za wszystkie miłe słowa !
      Ściskam ! :)

      Usuń
  6. Czytam, czytam, kochana naprawdę CZYTAM! Miałam po prostu taki okropny okres, że nie pisałam, nie czytałam książek ani blogów. Zalegałam troszkę z rozdziałami, ale udało mi się już wszystko nadrobić :)
    Ten rozdział rozśmieszał mnie co rusz, masz naprawdę wielki talent, umiesz przedstawić każdą sytuację razem i z osobna w brawurowy sposób. Uwielbiam to ♥
    Sky i Lucas są mega uroczy, kocham ich relację. I bardzo chce się dowiedzieć wszystkiego o Lucasie, ale coś mi mówi, że nie będzie mi to na razie dane, eh..
    Czekam bardzo, bardzo na nn ;* Weny, kochana i miłych wakacji!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że tu jesteś i, że rozdział Ci się podoba :))
      To prawda, że za postacią Luca kryje się kilka tajemnic jednak do rozwiązania ich z rozdziału na rozdział jest coraz bliżej .. Chociaż może ktoś z was rozwiąże to szybciej :D
      Dziękuje za wszystkie miłe słowa !
      Ściskam i również życzę miłych wakacji ! :))

      Usuń
  7. No hej! ;*
    Rzeczywiście rozdziału nie było przez bardzo długo, ale jeśli sama czujesz się za to winna to chyba jest szansa na poprawę;D W każdym razie, bardzo bym chciała, bo historia jest naprawdę świetna;)
    Ileż radości może dać człowiekowi Wesołe Miasteczko:D Luc mnie rozwalił,... jaki on dobry, że mimo swojego strachu zdecydował się na wejść na to cholerstwo. Ja mu się nie dziwię, że się bał, bo ja w życiu bym się na to nie zgodziła. Nienawidzę wesołych miasteczek;D Ale Sky powinna tam chyba zamieszkać, bo idealnie pasuje do tego miejsca.
    Ciekawa jestem kiedy w końcu pozwolisz im się złączyć tak na serio! :D Cieszę się, że to tyle trwa i że nic nie dzieje się za szybko, ale z drugiej strony odczuwam nieodpartą potrzebę przeczytania o ich namiętnym pocałunku:D I weź tu dogódź kobiecie!

    Ten nowy facet na razie ani mnie chłodzi ani grzeje. Za mało go na razie, żeby coś więcej powiedzieć. Ale coś czuję, że może lekko zamieszać;D Zobaczymy! )

    Pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oh kochana nawet nie wiesz jak bardzo źle ja się czuje z tym, że rozdziały pojawiają się tak rzadko. Moje życie przybrało ostatnio formę wiosennej pogody przez co wiele rzeczy dzieje się niespodziewanie - niestety są to głównie złe rzeczy. Zrobię jednak wszystko, by przestało to wpływać na moją obecność tutaj i na innych blogach :)
      Mam wrażenie, że ja również nie weszłabym na diabelski młyn... Co prawda nie mam lęku wysokości, jednak jeżeli chodzi o spadanie to już zupełnie inna rzecz :P
      Uwierz, ja też bardzo chce, żeby między Luciem i Sky do czegoś doszło. Nic jednak nie może być za szybko - jest już jednak dużo bliżej niż mogło by się wydawać :))
      Ściskam! :*

      Usuń
  8. Hey, hey. Przepraszam, że musiałaś na mnie czekać i przepraszam, że będzie to krótki komentarz, ale chyba lepiej krótki jak wcale, a nie mam czasu na długi, bo szlifuje post na jutrzejszy #DziennikarskiPiątek, bo jutro praca i nie miałabym na to czasu. Powiem tyle, że rozdział bardzo mi się podoba. Opisujesz! Opisujesz, a to jest dla mnie najważniejsze. Do tego świetnie piszesz, masz lekki styl i to wygląda trochę jak karka wyrwana z książki. Świetna sprawa, tym bardziej, że ostatnio książek nie czytam (ech).
    Nie wiem, jaki jest układ między tą dwójką, ale facet wydaje się być zadowolony z towarzystwa. Do tego sie martwi i to jak. Ja bym się nie odwarzyła na takie ekscesy przy moim lęku wysokości, bo albo puściłabym pawia, albo darła się tak, że słyszeliby mnei po drugiej stronie globu. A on jednak wskoczył za nią... I potem jeszcze ją obronił przed bandą gówniarzy, którzy myślą, że mogą wszystko. Super sprawa. Daj mi takiego! :D

    Mi się podoba, będę wpadała i mam nadzieję, że będę miała więcej czasu na skrobnięcie porządnego komentarza.
    Po północy zapraszam do siebie, jeśli nadal masz ochotę mnie czytać i informuj o nowych rozdziałach :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie masz za co przepraszać ! Sam fakt, że znalazłaś chwilę, by wejść, przeczytać i zostawić po sobie te kilka dań, znaczy dla mnie naprawdę wiele :* :*
      Lucas jest wyjątkowy, ale nie mogę powiedzieć, że jest to w pełni dobra cecha. Może zresztą dlatego moi czytelnicy dzielą się na tych, którzy go lubią i tych co tego nie robią. Jednak jak widzę tobie jeszcze nie podpadł :))
      Dziękuje za wszystkie miłe słowa - nie mogłam przestać się uśmiechać czytając twój komentarz. To naprawdę niesamowite uczucie, kiedy wiesz, że komuś naprawdę podoba się to co piszesz :*
      I oczywiście, że wpadnę do ciebie - w końcu uwielbiam Cię czytać. Jak mogłabym to przegapić ? :))
      Ściskam ! :*

      Usuń
  9. Hej, mnie też długo nie było, dlatego nie komentowałam ostatniego rozdziału, tylko dopiero ten.
    Najpierw muszę Cię trochę skrytykować. W tekście jest sporo błędów, jednak na przecinki przymykam oko - wspominałaś chyba, że masz z tym problem, a brak Ci bety. Rozumiem. Ale literówek też nasypałaś, a to da się wyłapać, jeżeli tylko dokładnie sprawdzimy tekst. Najlepiej po napisaniu "odstawić" tekst na jakiś czas, wrócić do niego i błędy same wyjdą na wierzch. A czasem wystarczy po prostu uważne czytanie.
    Przejdę do treści. Wesołe Miasteczko to fajny i ciekawy pomysł. Zaskoczyłaś mnie pozytywnie, bo myślałam, że Twoja parka znów będzie się szlajać po restauracjach. Trochę bardziej poznałam główną bohaterkę, która zdaje się bardzo delikatna i wrażliwa. Jeżeli chodzi o Lucasa... Czy on nie przesadza z tą nadopiekuńczością? Zachowuje się jak rycerz ze średniowiecza, uwięziony we współczesności. Może ma schizofrenię i widzi dookoła smoki i chce chronić swoją księżniczkę? Nie wiem, ale jego zachowanie wydaję się nieco przerysowane. Rozumiem, że chcesz robić z niego twardziela 'tak opiekuńczego, że aż złego', ale... No nie wiem, dla mnie to mało naturalne.
    Moment z "dresiarzami" (tak mi się skojarzyli) był też troszkę naciągany. Lucas zostawił ją na pięć minut i już przywaliło się do niej stado? Nic sobie nie robili z tego, że dookoła są ludzie i że trzyma zabawkę, która była dowodem na to, że nie jest sama? Czy Sky jest tak niesamowicie piękna, że wszystkich dookoła musi przyciągać? Cóż, możliwe. Jednak zbieg okoliczności, że pojawili się tak szybko po zniknięciu Lucasa, jest mało wiarygodny. No i reakcja Lucasa trochę dziwna, jakby na odwrót. W sensie, że w sumie drechy na początku nic strasznego jej nie zrobiły, tylko sie przysiadly i poflirtowały, on od razu stracił hamulce, a gdy już nazwali ją "dziwką" nic nie zrobił... Dziwny ten Lucas. Niby awanturnik, ale nie do końca.
    Co do tej gry, w którą grała Sky, chcąc wygrać pingwina. Myślę, że opisywanie tej czynności w kilkunastu zdaniach to trochę za dużo. To tylko zbijanie puszek. nie trzeba się nad tym tak rozwodzić.
    "[...]ciepły kolor zieleni praktycznie zniknął na korzyść czarnego." - W sensie, że źrenice tak się poszerzyły? Wiesz, ogólnie przyjmuje się, że źrenice rozszerzają się pod wpływem pozytywnych uczuć, zaś zwężają przez negatywne. Chyba, że naprawdę zmienił mu się kolor... To mi już znowu "Zmierzchem" zalatuje, i innymi historiami tego typu. Czasem spotykam takie zdania i radziłabym ich unikać.
    W drugiej części rozdziału - Lucasa znów na chwilę nie ma, a piękna Sky już poznaje przystojniaka. Lucas powinien trzymać ją na smyczy, serio. Sky pewnie już wie, że jak dowie się on o Alexie to pewnie będzie się złościł. Ale nawet o tym nie myśli. Albo Alex zajmie miejsce Christiana, kto wie?
    Wybacz, że ten komentarz jest taki krytyczny, ale wolę być szczera, niż słodzić bez sensu. Musisz unikać szablonowych sytuacji i staraj się pisać coś, czego wcześniej nie czytałaś, bo czasem mam wrażenie, że starasz się opisać coś, co już znasz i wiesz, że dobrze ci pójdzie. Może nie mam racji, ale takie mam czasem poczucie. Warto byłoby również popracować nad błędami. Mimo wszystkich zastrzeżeń, rozdział mi się podobał, naprawdę. Przyjemnie mi się czytało, ale chciałam też podsunąć kilka subiektywnych uwag. Czekam na kolejny rozdział i mam nadzieję, że historia się rozkręci. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę przepraszam za wszystkie błędy. Nawet nie wiesz jak głupio jest mi z tego powodu zwłaszcza, że dość długo siedziałam nad tym rozdziałem. Może masz jednak racje - czytanie go w kółko i w kółko nie jest najlepszym rozwiązaniem. Spróbuje twojej metody i zdecydowanie postaram się szybciej znaleźć betę ! Nie oszukujmy się - bardzo jej potrzebuje !!
      To prawda - Lucas jest aż nadto opiekuńczy i może się nawet wydawać, że ma jakieś problemy psychiczne. Ma jednak to swoje drugie dno, o którym dowiecie się z czasem i mam nadzieję, że wtedy jego zachowanie nabierze większego sensu ! :)) ( oby nie okazało się, że tylko w mojej głowie ma :/ )
      Może troszkę przesadziłam opisując zbijanie piłek. Czasami zdecydowanie za bardzo się rozpisuje - postaram się nad tym popracować !
      Jego oczy zdecydowanie nie zmieniły koloru. Chodziło mi o rozszerzenie źrenic - czytałam, że może się tak stać pod wpływem złości, kiedy w krwi zwiększa się ilość jakiegoś hormonu. Nie jestem jednak 100% pewna, że jest to prawda dlatego nie będę się kłócić - chodziło mi jednak o zwykłe rozszerzenie źrenic.
      Muszę się zgodzić - pojawienie się Alex'a mogło być troszeczkę szablonowe, ale już po prostu nie mogłam dłużej czekać by to zrobić !
      Ani troszkę nie przeszkadzają mi twoje uwagi, a wręcz przeciwnie - bardzo je sobie cenie i postaram się wszystko wprowadzić w życie. Uważam nawet, że mieć osobę, która szczerze powie Ci jakie fragmenty są złe jest czymś niesamowitym ! W końcu można uczyć się tylko na błędach, więc bardzo dziękuje za wytkniecie ich ! :*
      Ściskam ! :**

      Usuń
  10. Cześć.
    Przepraszam, że nie byłam tutaj bardzo dawno. Po prostu zgubiłam link do Twojego bloga. No nic już jestem i mam zamiar nadrobić wszystko :) Gdybyś mogła informować mnie o nowych rozdziałach byłabym niezmiernie wdzięczna :)

    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że to co przeczytasz przypadnie Ci do gustu ! :*
      Ściskam ! :))

      Usuń
  11. Jaki wspaniały rozdział! Cholernie mnie wciągnął, przepraszam za to słowo :D. Idealnie opisuje jakie bohaterowie mają do siebie pożądanie. Czytając ten rozdział chciałam więcej, więcej i więcej. Pokochałam Sky, bo ma podobny charakter do mnie. Też często budzi się we mnie dusza dziecka i mam ochotę pobawić się w coś lub powygłupiać się :D. Również postawa Lucasa była słodka, mimo, że ma lęk wysokości to pojechał razem ze Sky. No, ale scena z typkami bardzo zmieniła atmosferę z romantycznej na na prawdę napięta, aż sama się bałam o Sky, no i rozbawiło mnie to jak uderzyła tego chłopaka swoim pluszakiem :D. Ale najbardziej utknął mi w głowie moment jak Lucas po usłyszeniu słowa "dziwka" staną napięty i miał ochotę go za to zabić, lecz słowa Sky na niego wpłynęła, ta scena najbardziej została przeze mnie zapamiętana :). Ale najważniejsze, że końcówka dnia była udana i nowy bohater Alex jak z radości aż drżał, że jego już narzeczona powiedziała TAK. To było słodkie ^_^.
    Czekam na nowy rozdział i dodaje do obserwowanych, bo chce więcej czytać twoich rozdziałów i być na bieżąco. Równiesz dziękuje za taki długi komentarz, którego się nie spodziewałam i zmotywował mnie do pisania :***. Dziękuję ci kochana! :**.
    Pozdrawiam <333
    http://palace-to-crumble.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że rozdział Ci się spodobał ! To naprawdę wiele dla mnie znaczy :))
      Myślę, że każdy z nas ma takie momenty, kiedy po prostu chce się bawić i nic innego go nie interesuje. Bądźmy zresztą szczerzy.. Czy dzieciństwo nie jest najlepszym okresem w naszym życiu ? Ta wolność, brak zobowiązań, nauki i innych dupereli z którymi musimy się zmagać. Ach.. to były czasy. To były czasy :)
      Dziękuje za wszystkie miłe słowa. Mam nadzieję, że dalsze rozdziały również Ci się spodobają i zostaniesz ze mną do końca :)
      I nie masz mi za co dziękować - napisałam tylko prawdę !
      Ściskam ! :**

      Usuń
  12. Jestem totalnie zakochana w Twoim stylu pisania! Hipnotyzujesz kochana, sprawiasz, że chce się czytać wszystko, co tylko wyjdzie spod Twoich paluszków :) Zatem z wielką przyjemnością dodaję do obserwowanych i czekam na rozwinięcie wątku Alexa, który totalnie ujął mnie swoim ostatnim zdaniem (choć nie mam pojęcia dlaczego, ale wydaje mi się przeurocze i przezabawne zarazem) <3

    Dziękuję również za komentarz na moim blogu. Z radością chciałam przy okazji poinformować, że blog ruszył pełną parą, gdyż pojawił się na nim prolog :)

    [ blondwlosa-zagadka.blogspot.com ]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że historia Ci się podoba i mam nadzieję, że zostaniesz ze mną do końca ! :)
      Alex na reszcie zdobył troszkę miłości !
      Dziękuje za wszystkie miłe słowa.
      Ściskam ! :**

      Usuń
  13. Boże przeczytałam jeden rozdział i totalnie zakochałam się w Twoim opowiadaniu :D Tak się wciągnęłam, że pięć razy sprawdzałam czy na pewno to jest już koniec rozdziału, żeby nie przeoczyć żadnego nawet najmniejszego szczególiku :D Genialne, nic więcej nie mogę dodać, bo... no brak mi słów! :) Lucas i Sky :D akcja z pluszakiem XD
    Oczywiście dodaję do obserwowanych <33 i ślicznie dziękuję za komentarz na moim blogu <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę z tego powodu :)
      Ściskam ! **

      Usuń
  14. Lucas jest tak bardzo uroczy, że to aż boli, bo swoim dwudziestoletnim życiu nie spotkałam takiego chłopaka. A ja chcę, chcę, chcę! Przy okazji mógłby jeszcze podobnie wyglądać :D Skończyłam właśnie czytać twoje opowiadanie, nadrobiłam każde zdanie, które napisałaś i, wow, jestem pod wielkim wrażeniem. Co prawda przypomina mi to nieco książkę, którą ostatnio czytałam, ale jest prześwietne! A ta sytuacja z Penny była prześmieszna <3 Szczególnie jak przywaliła temu kolesiowi w łeb :D Cóż, pozostaje mi życzyć ci wielkiej i niekończącej się weny, a także zapraszam do siebie. Trafiłam tu, bo zostawiłaś adres w spamie na moim blogu, a miło byłoby mi, gdybyś również wpadła i przeczytała :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lucasowi zaczyna ostatnio dopisywać szczęście - nareszcie ktoś ko lubi ! A na dodatek uważa nawet, że jest uroczy :)
      Jeżeli mam być szczera to również nie spotkałam nigdy takiego chłopaka. Ci książkowi mają jednak to do siebie, że najprawdopodobniej nie istnieją. Niestety :(
      Jak nazywała się ta książka, jeżeli mogę wiedzieć ? Szukam czegoś dobrego do czytania, więc może akurat ? :))
      Ślicznie dziękuje za wszystkie miłe słowa !
      U ciebie zaczęłam już nadrabiać, jednak 15 rozdziałów to całkiem sporo więc daj mi proszę troszkę więcej czasu.
      Ściskam ! :**

      Usuń
  15. Cześć! <3
    Nadrobiłam wszystko, słońce, i muszę Ci rzec, że jestem oczarowana. Początkowo chciałam komentować każdy rozdział po kolei, ale potem tak się wczytałam, że szkoda mi było na to czasu. xd
    Zacznę od tego, że nigdy wcześniej nie spotkałam się z tego typu opowiadaniem. Uwielbiam oryginalne pomysły i bardzo się cieszę, że trafiłaś do mnie, zostawiając spam. :*
    Chciałabym, aby ten komentarz był w miarę ogarnięty i o przyzwoitej długości (w końcu mam do skomentowania prolog + 6 rozdziałów!), ale nie obiecuję, że do końca mi to wyjdzie. :C Jest późno, ledwo patrzę na oczy, a teraz mi się jeszcze makijaż rozmazał i mam tusz w oku. Ja i moje szczęście!
    Może po kolei:
    Zakochałam się w Twoich opisach. Poważnie. Nie mogę się na mnie napatrzeć.... chociaż nie, nie mogę się ich naczytać! c; Cudownie opisujesz charaktery postaci, a bliskość między Sky i Lucem to już jest po prostu majstersztyk. <3
    Pokochałam Lucasa od razu, no po prostu od momentu, kiedy jej się przedstawił przy ołtarzu. Jest taki mega słodki! <3 A aktor, który użycza mu twarzy taki cholernie przystojny! Nie pamiętam, jak się nazywa, ale na Love, Rosie się rozpływałam. :D
    Sky jest słodką osóbką, chociaż były takie momenty, kiedy mnie irytowała. Jest taka bezbronna i delikatna jak kwiatuszek. W sumie... Może to i lepiej. Ślinka mi cieknie na myśl o tym, jak Luc się nią cudownie opiekuje. *.* Te jego gesty i teksty, kiedy się droczą... Ah, spłynę z krzesła zaraz. <3
    Ciekawy jest ten eksperyment. Naprawdę! Jestem strasznie ciekawa, co sobie w końcu powiedzą po tych pięćdziesięciu dniach... Mam nadzieję, że będzie to "TAK". <3 To będzie takie przeurocze!
    Hahah, kocham Christiana! :D Rozbroiła mnie ta czerwona walizeczka z tymi wszystkimi zabaweczkami i seksowną bielizną. xd Ubawiłam się nieźle ze Sky, kiedy próbowałą ukryć jej zawartość przed Lucem, a potem okazało się, że przyjaciel kobiety do wszystkiego się przyznał. Haha, padałam po prostu. :D
    Ciekawi mnie bardzo, dlaczego Lucas ma taki stosunek do swojego brata i nie chce opowiedzieć Sky czegoś o swojej przeszłości... Mam nadzieję, że nie zrobił niczego poważnego! :O
    Jeju... Zdecydowanie najbardziej, jak na razie, podoba mi się scena z wesołego miasteczka! <3 Jest przecudna! :* To jak Lucas bał się tego diabelskiego młyna, ich walka o Pingwinka... Cholernie to było urocze! <3
    A potem ta stylowa obrona Lucasa! *.* Mrrr! Chociaż myślę, że Sky i Penny poradziliby sobie równie świetnie. <3
    Lecę kochana, bo mi Mama marudzi, ale wiedz, że z niecierpliwością czekam na siódemkę! <3
    Pozdrawiam! ^^
    hear-your-voice-again.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeju kochana dziękuję Ci za ten cudowny komentarz ! Jestem całkowicie poruszona, wzruszona i niesamowicie szczęśliwa naraz. To niesamowite, że coś co napisałam mogło aż tak bardzo Ci się spodobać. Nawet nie wiesz jak dużo to dla mnie znaczy. Normalnie mam łzy w oczach !
      Lucasa i jego brata łączy dość skomplikowana relacja, jednak już za niedługo będziesz się mogła dowiedzieć dlaczego. Mam jednak nadzieję, że prawda nie zmieni twojego zdania o nim.
      Pingwinek Penny i Sky na pewno dałyby sobie radę ! W końcu czy istnieje jakaś lepsza broń niż wypchana zabawka ? :D
      Jeszcze raz bardzo dziękuje za wszystkie miłe słowa !
      Ściskam ! :***

      Usuń
  16. Najpewniej zaraz wypiszę błędy, gdyż, jako że, ponieważ jestem złym komentatorem i wytykam pomyłki. Smutne.

    przez co mam ochotę wyciągnąć stary, dmuchany basenik i po prostu w nim poleżeć, jak robiliśmy za dawnych, dobrych czasów z Christianem.
    Pewnie wsadzi tam obie nogi, facet jedną i na tym się skończy. Bywa. Te baseniki są strasznie małe, chyba że rodzice wrzucali ją do takiego dużego... A: Jakim cudem tak strasznie pływasz?! B: Rodzice skąpili na basenik, wrzucali mnie do normalnego.

    w czym utwierdza mnie wesołe pokrzykiwanie małych dzieci skierowane najprawdopodobniej do ich rodziców
    ...małych dzieci, skierowane do... (nie jestem dobra w interpunkcji, ale myślę, że przecinek powinien tu być)

    - Nie mam żadnego lęku - protestuję,
    On protestujE, ja prostestujĘ. Tak samo z mamrotaniem i tak dalej.

    jeżeli będziemy się ich wypierać ze wszystkich sił one i tak nie znikną.
    ...wszystkich sił, one i tak...
    Przecinek zaginiony w akcji.


    ówcześnie ją ściskając i ruszam w stronę kolejki ludzi czekających na wolny wagonik.
    Mam wrażenie, że ówcześnie trafiło tu bez sensu. Ówczesny = w tamtych czasach. Ówczesne kobiety, nosiły halki pod spódnicą. Ówcześni ludzie, wzniecali ogień za pomocą krzemienia.

    Mogę iść sama Luc - szepcze
    Przed Luc przecinek i szepczę. Już mówiłam dlaczego.

    Staje, więc na palcach i delikatnie całuje jego brodę
    Wolę nie wiedzieć co staje od tego pocałunku. Ale ja 'stajĘ'

    - Nie martw się - szepcze zmysłowo
    Szepczę. Czy tylko ja widzę tutaj "nie będzie bolało, zrobię to powoli...''? Tak? No bywa.

    - Chodź kochanie.
    Przed kochanie powinien być kochany przecinek.

    Wiem, że ułatwi mu tą przejażdżkę,
    Kogo? Co? Tę przejażdżkę, poczytaj o tę tą

    pretekst, by bez karnie móc się do niego przytulać.
    Bezkarnie to jedno słowo.

    - Ty też maleńka - mruczy, całując moje czoło.
    Nie ja maleńka, tylko ty wielki, kretynie. Ty też, maleńka.

    Bardzo się z tego cieszę kochanie
    Przecinek przed kochanie


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Część 2
      jasne światełko w tunelu, czy ostatnia para wypatrzonych szpilek na wyprzedaży.
      bez przecinka.

      - Dziękuje.
      Nie zwalaj na osoby trzecie.

      Dobra, dalej są głównie błędy z przecinkiem przed osobą, pamiętaj:
      Tak jest, generale.
      Lala, wyluzuj.
      Nic mi nie jest, Peyton,
      Przecinek. Poza tym takie strachy a lachy są strasznie urocze :) Zastanawia mnie tylko jakim ona jest karłem żeby mieścić mu się pod pachę. I czemu nie nosi w takim razie szpilek?
      Moim ulubionym bohaterem jest pingwin.

      Tak poza tym twój styl jest lekki i przyjemny, ale jednak rozdział trochę za długi. No i część opisów jest zbędna i kojarzy mi się w 'opciami', gdzie pół rozdziału to ubieranie się, a drugie pół to dialog.

      7,5/10. Przynajmniej błędy nie robią jakiejś drastyczniej różnicy w kontekście ^^

      Usuń
    2. Bardzo dziękuje za tak dokładne pochylenie się nad moją historią.
      Przyznam się bez bicia, że mistrzem ortografii, interpunkcji i tego podobnych rzeczy nie jestem, jednak staram się jak tylko mogę. Niestety od najmłodszych lat nie była to moja mocna strona - dzielnie z tym jednak walczę i jestem dumna z tego co udało mi się jak na razie osiągnąć. Bo uwierz mi na słowo - jest duuuużo lepiej !! ( a to jest chyba ten najbardziej przerażający fakt)
      Do wszystkich rad i uwag postaram się zastosować tak by ostatecznie wyeliminować błędy.
      7,5/ 10 to naprawdę dużo. Zdecydowanie więcej niż ja sobie bym dała ! :))
      Jeszcze raz bardzo dziękuje !
      Ściskam ! :**

      Usuń
  17. Witaj kochana! Z góry chcę podziękować za motywujący komentarz pod moim wpisem na blogu. Ja zaglądam do ciebie, a gdy zobaczyłam zakładkę bohaterowie, byłam pewna, że zostanę na dłużej. Dzisiaj oczy mi się zamykają, ale uwzięłam się, aby przeczytać ten rozdział. A jak ja coś postanowię... Nie był to przymus, o nie, nawet się rozbudziłam z lekka.
    Rozdział bardzo, ale to bardzo mi się podobał. Scena, gdy Lucas zawziął się, aby wjechać na kolejkę-tak bardzo uparty mężczyzna, pragnący ukryć swoją słabość i zachować się jak "macho". Niby nic, ale słodkie.
    Powiem, że piszesz świetne opisy jak i dialogi, zazdroszczę.
    Komentarz o biuście, zamiast widoków, powalił na kolana :D
    Gdy Lucas chciał dać popalić tym chłopakom, co zaczepiali Sky, myślałam, że wyniknie z tego spora bójka. Jednak dziewczyna zdołała go przekonać, na szczęście. Jeszcze by sobie kłopotów narobili. Idiotów trzeba ignorować, takie życie.
    Alex może być ciekawy, zależy jak go "poprowadzisz" :) Ale na pewno masz jakiś pomysł ;)
    Życzę weny i miłej nocy :)
    Elena

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaobserwowałam bloga, żeby "mieć na ciebie oko" :D

      Usuń
    2. Hej :*
      Bardzo dziękuje za wszystkie miłe słowa. Może wydawać się to niewiele, jednak dla mnie naprawdę dużo znaczy. I zdecydowanie jest pewną formą motywacji ! :)
      Lucas słodkim ? Cóż mam nadzieję, że twoje pozytywne nastawienie do tej postaci pozostanie takie na dłuższy czas :)
      Mam nadzieję, że Alex będzie ciekawy - taki mam przynajmniej plan.. Zobaczymy jak mi wyjdzie :P
      Jeszcze raz bardzo dziękuje !
      Ściskam ! :***

      Usuń
  18. Po co mi nóż? Wystarczy pluszowa maskotka! Lucas jest po prostu... idealny, aż nie mogę uwierzyć, że z początku mi się nie podobał! Jego opowieść z dzieciństwa - cud miód! Jak ja uwielbiam, jak ktoś opowiada mi właśnie takie rzeczy, jak się przede mną otwiera, to są najlepsze momenty <3 Matko on jest taki uroczy, nie mogę się nim nacieszyć. Sky standardowo, zdobywa moje serce. Jest tak samo boska jak Lucas. Alex... hmm... widzę, że to nie będzie osoba trzymająca się z boku. Zdecydowanie nie. Boję się, że sporo namiesza i popsuje coś między Sky i Lucasem, to jest coś czego bardzo bym nie chciała, ale chyba tak niestety się stanie :/ Bardzo cieszę się, że nie zbliżyłaś tych dwoje do tej pory. To wprowadza pewnego rodzaju napięcie i oczekiwanie, a z drugiej strony sprawia, że twoje opowiadanie wydaje się doroślejsze. I tak piszesz cudownie i twoje książki wydawali by wszyscy, a dodatkowo piszesz tak realistycznie... matko, jak ja ci zazdroszczę tych umiejętności!
    Wracając do postaci, wydawało mi się, że jestem podobna do Sky, ale coraz bardziej przekonuję się, że mam sporo z Lucasa. Nie natrafiłam w internecie na opowiadanie, w którym mogłabym się upodobnić do jednego z bohaterów, a w twoim mam dylemat do którego! Wesołe miasteczko podobnie jak burza, cyrk i owady należy do rzeczy, których się panicznie boję i moja noga nigdy tam nie postanie. Dlatego tak bardzo przejmowałam się uczuciami Lucasa podczas jady kolejką :(
    Cóż mogę jeszcze dodać... Rozdział oczywiście jak zwykle fenomenalny, ale to już chyba wiesz. Z całą pewnością mogę stwierdzić, że z każdym rozdziałem coraz bardziej zakochuję się w tym opowiadaniu <3 Trzymaj się cieplutko i buziaki!
    P.S. bardzo, bardzo dziękuję, za wspaniały komentarz pod rozdziałem u mnie, zmotywowałaś mnie do napisania czegoś nowego więc jeśli będziesz miała czas i ochotę to wpadaj :) http://got-any-more-bad-ideas.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. Z góry przepraszam za to opóźnienie! Możesz mnie za nie ukamienować. Jednak rekrutacja na studia, potem wpis i szukanie mieszkania skradły całą moją uwagę. No, ale już jestem.
    Rozdział był naprawdę fantastyczny. Wesołe miasteczko! Och, sama nie pamiętam, kiedy miałam okazję być w podobnym miejscu. A lubię je bardzo. Dlatego nie dziwię się też radości Sky. Lucas jest zdolny do wielkich poświęceń, skoro pomimo swoich lęków zgodził się na ten wymysł :D Dużo bym dała za takiego faceta. Tylko gdzie oni się chowają? :D
    Czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  20. Czyli Lucas jednak nie jest w 100% idealny — ma jakiś lęk! To normalnie niemożliwe, haha. Sytuacja z Diabelskim Młynem naprawdę mnie rozbawiła. I bojaźliwość Luca do wysokości również, zwłaszcza, że bał się w ogóle przyznać do swojego lęku. Nie powinien się tak idealizować — nawet jeśli chce być perfect men, to jednak mi samej nie podobają się tacy mężczyźni. Idealny mężczyzna jest nieidealny. :p
    Wydaje mi się, że Lucas musi mieć na koncie jakąś poważną bójkę lub nawet coś większego. Zapewne ma jakąś gorszą przeszłość? Błagam, tylko nie zrób z niego badboy'a z ff, bo całe opowiadanie straci swój blask:(( Ale przyznam się, że jestem bardzo ciekawa jego przeszłości + tej sprawy z bratem, która się jeszcze nie wyjaśniła.
    Alex wydaje mi się miłym gościem, ale też nie wiadomo, czy jest tym, za kogo się podaje. Mam nadzieję, że szybko rozwiejesz moje wątpliwości.

    Wybacz za spóźnienie ;)
    Trzymaj się, kochana!

    OdpowiedzUsuń
  21. Przeczytałam już wszystko. Nie spodziewałam się, że skończę już dzisiaj, ale jak widać i tak się zdarza.
    Nawet nie mam pojęcia, co powinnam napisać. Hmmm... Może zacznę od tego, że tworzysz nietuzinkową historię, którą świetnie wspierasz swoim stylem pisania. Branie ślubu z powodu jakiegoś programu, w którym po 50 dniach albo dostajesz pieniądze, albo zdobywasz miłość - jak już pisałam pod prologiem - spotykam się z tym po raz pierwszy. Nie pierwszy raz jednak spotykam się z niektórymi dialogami, przygryzaniem wargi, wydymaniem ust, czy apodyktyczną postawą faceta. Tak, tak zapewne nie będę pierwszą osobą, która ma skojarzenia z książką E.L. James, czytając Twoje opowiadanie. Osobiście akurat w końcu się przemogłam (za nic nie potrafiłam się zdecydować, aby po nią sięgnąć...) i właśnie jestem w trakcie czytania jej kolejnej części, więc mam wrażenie powielania schematów... Nie mam zamiaru jednak wypisywać tu wszystkiego, co wydaje mi się co najmniej podobne, albo identyczne. Co to to nie! (Szkoda, że nie wzięłam się za czytanie Twojego opowiadania jakiś tydzień temu, chociaż nie miałabym żadnych skojarzeń...) Postaram się jednak skomentować to, co przeczytałam, wyrzucając jednocześnie z głowy tego całego Greya (Hah... Trudno mi się do tego faceta przekonać).
    Piszesz tak lekko, że lektura była wręcz przyjemnością. W sumie łatwo można to zauważyć po tym, że mam ją już za sobą. Poza tym polubiłam Sky. Czasem wydaje się być zagubiona, ale mam wrażenie, że dosyć twardo stąpa po ziemi i ma własne ideały. Jej pierwsze reakcje na widok Luca były trochę dziwne, ale trzymam ją za słowo, że ten chłopak jest na tyle przystojny, że nie można wprost zareagować na niego inaczej. W końcu sam Christian rzucił jej, że gdyby miał inną orientację...Nie no, nie będę przytaczać fabuły! Jeśli bym się za to wzięła to przecież mój komentarz mógłby swobodnie konkurować z długościami rozdziałów... Wracając do sedna, (bo mam wrażenie, że co sekundę uciekam w zupełnie inną stronę) podobało mi się to, co przeczytałam. O tak! Od tego to ja powinnam w ogóle zacząć :) Jest jednak taka godzina, że sama się plącze pomiędzy swoimi myślami...
    Zapewne i tak wiele rzeczy pominę, ale mam zamiar skupić się jeszcze na kilku. Tym razem na wydarzeniach z ostatnich rozdziałów, bo zaraz wyjdzie na to, że ich nie przeczytałam ha ha :D Lucas zapunktował tym boksowaniem, gdy go tak sobie wyobraziłam na ringu... No dobra zaczyna mi brakować słów na ten temat. Niemniej jednak urocze było to, jak uczył Sky podstaw boksu, jak również, jak wspierał ją podczas burzy. Zdecydowanie ujęły mnie te momenty! Chociaż w tym rozdziale też było kilka perełek. Przykłady? Proszę bardzo. Moment po przejażdżce na Diabelskim Młynie, kiedy Luc wspomniał o wspaniałych widokach, jakie oglądał xD Albo to zdobycie pingwinka. Na samą myśl mam uśmiech na ustach, a co! Tak sobie piszę i piszę, ale coś mi się wydaje, że zaraz okaże się, że będę musiała dzielić ten komentarz. Zatem będę się już streszczać...
    Zajrzę tu po ciąg dalszy, bo historia mnie zainteresowała i z miłą chęcią poczytam sobie jeszcze o perypetiach twoich bohaterów. Tym bardziej, że pod koniec mieliśmy pojawienie się nowego. Alex wydaje się być spoko gościem - w kolejnych rozdziałach zapewne okaże się, czy aby na pewno. Nie będę tu oceniać ludzi po pozorach! Hah xD Poza tym potrafisz genialnie wszystko ubierać w słowa i ciekawie przedstawiać, z pozoru zwyczajne sytuacje. Zdecydowanie zasługuje to na docenienie.
    Kończąc już (mam nadzieję, że do tej pory jeszcze nie zasnęłaś nad tym komentarzem) życzę Ci ogromnych pokładów weny, motywacji i wolnego czasu. A i tak, abym nie zapomniała - jeśli najdzie Cię ochota to zapraszam też do mnie. A co! Po przelaniu tylu słów mogę przy okazji też przekazać zaproszenie :) Pozdrawiam serdecznie! :)
    PS: Jak coś przepraszam za nagromadzenie słów i ten cały bałagan w komentarzu. Zwyczajnie trafiło się, że "wena" nie dawała mi napisać jakoś sensownie tego komentarza, czy też za szybko go skończyć...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i jednak mój komentarz nie jest aż tak strasznie długi - nie musiałam go dzielić :)

      Usuń
  22. Prawdę powiedziawszy jak Lucas wspomniał o areszcie to myślałam, że miał większe kłopoty i będzie z tym jakaś większa akcja xD Wybacz, ale ja mam słabość do niegrzecznych chłopców :P Wypad do wesołego miasteczka, czyli coś, na co nigdy nie jest się za starym (uwierz mi, ostatnio moja mama bawiła się lepiej ode mnie :/ ). Ale zaskoczyłaś mnie tymi chłopakami przystawiającymi się do Skylar... I dobrze, że Luc jednak się opanował... Z jego umiejętnościami mógłby chłopakom niezłych szkód narobić, a wtedy dopiero mieliby problemy! A Alex na końcu... Wydaje się miłym gościem, ale nie mam pewności, jak zareagowałby na niego Lucas xD Z jego zazdrością...
    Lecę do następnego :D

    OdpowiedzUsuń
  23. Cele już od lat nie są zimne i brudne, teraz trzeba spełniać unijne wymogi xD Poza tym do aresztu nieraz trafiają niewinne osoby, więc nie można ich narażać nawet na przeziębienie. Dodam też, że w niektórych więzieniach przestępcy nierzadko mają lepsze warunki niż niektórzy we własnym domu, co już jest skrajną niesprawiedliwością.
    Niekiedy ze Sky robisz faceta - piszesz "chciał" zamiast "chciałam" i inne tego typu.
    W tym rozdziale literówek było mniej, a więc czytało mi się lepiej.
    Rozdział przyjemny, ale widzę w Lucasie coś takiego... coś takiego co ma mój Hektor Rodrigez (bohater "Jabłek i śniegów") w sobie. Luc tak jak Hekt zapomniał o czymś takim, jak powiedzenie, że nawet kota można zagłaskać na śmierć. Chodzi o to, że Lucas roztacza nad Sky i wokół niej taki... klosz. Przesadza, bardzo przesadza, bo powinien jej dać trochę samej pożyć, jak tak dalej pójdzie, to zapragnie nawet jej w oddychaniu pomagać ;-)

    Pozdrawiam i lecę do ostatniego rozdziału. Czyli tak jak przewidywałem, udało mi się i tego ranka będę już na bieżąco z twoim opowiadaniem.

    dariusz-tychon.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  24. Sky trochę wyolbrzymia, jakby sobie Lucas posiedział na pryczy w ciepłej celi, z zapewnionym wiktem, to chyba nic złego by mu się nie stało. Zwłaszcza, że ja ciągle mam przeczucie iż on nie jest do końca taki niewinny i grzeczniutki za jakiego chce uchodzić
    Lucas jest strasznie nadopiekuńczy. Ja bym z kimś takim chyba nie wytrzymała. Rozumiem troskę, opiekę, ale bez przesady. Ona jest dorosła! DOROSŁA!

    Pozdrawiam:
    sie-nie-zdarza.blogspot.com
    prawdziwa-legenda.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  25. Oj, błędów mnóstwo. Ale od czego jestem ja :)
    przejmuję nade mną kontrolę
    przejmuje
    nerwowo przeczesuję swoje niesforne włosy
    przeczesuje
    Staje na przeciwko niego
    Staję
    mamroczę niewyraźnie, żywo gestykulując przy tym rękoma.
    mamrocze
    zaprzeczenie jest dość uroczę
    urocze
    jest gotów przeżyć katuszę
    katusze
    przystaje i spoglądam w zielone oczy Luca.
    przystaję
    nie chce go narażać
    chcę
    - Nie puszczę Cię samej.
    cię
    delikatnie całuje jego brodę
    całuję
    Potrzymam Cię za rękę
    cię
    dodaje, szturchając go delikatnie biodrem
    dodaję
    Nie traktuje mnie protekcjonalnie
    traktuj
    szepcze, zaciągając się jego zapachem
    szepczę
    Chce ułatwić mu to wszystko
    Chcę
    Czuje szybkie bicie jego serca
    Czuję
    Nie wiemy praktyczni nic
    Praktycznie
    szepcze, kierując jego twarz z powrotem
    szepczę
    Chce powiedzieć "Tak" tylko jeszcze nie teraz.
    Chcę
    całuje jego brodę.
    całuję
    masz racje
    rację
    nie nakryła Cię na czymś takim
    cię
    i szczerzenie mówiąc nie winię go za to
    szczerze mówiąc
    Może nie koniecznie fizyczne
    niekoniecznie
    w jakiś sposób Ci na niej zależy, czy może przypomina Ci jakiś
    ci, ci
    trzy wieżę pustych
    wieże
    nieprzekraczający przy tym
    nie przekraczając
    Zostaje, więc z czymś
    Zostaję więc
    Z takim nastawieniem przyjmuję startową pozycje
    pozycję
    a za razem tak daleko!
    zarazem
    Z pewnością podaję mężczyźnie pieniądze
    podaje
    zbija pierwszą wierze
    wieżę
    zaraz wyląduje na ziemi
    wyląduję
    Po raz trzeci tego dnia staje na palcach
    staję
    pierwszy raz żałuje
    żałuję
    czym całkowicie mnie zaskakuję
    zaskakuje
    moim najlepszym przyjaciele
    przyjacielem
    zatrzymuję się i zerka w moją stronę
    zatrzymuje
    jest naprawdę słodkie, nie mówiąc już o tym, że niesamowicie wzruszające.
    słodki, wzruszający (bo fakt)
    - To naprawdę uroczę wiesz – szepcze
    urocze, szepczę
    proponuję, już wyraźniej spokojniejszy.
    proponuje (bo to on proponuje)
    informuję mnie - Nigdzie się nie ruszaj.
    informuje
    na który udał mi się wdrapać
    udało
    kolejną porcje kolorowych żelków
    porcję
    uparcie czekają się moją odpowiedź
    czekają na moją odpowiedź
    Kiedy jednak ręka chłopaka ląduję na moim
    ląduje
    Szybko wskakuję pomiędzy nas
    wskakuje
    ktoś nie zareaguję ten cudowny dzień
    zareaguje
    szepcze, w panice mocniej zaciskając uścisk wokół jego szyi.
    szepczę
    - Dziękuje, dziękuje Luc
    Dziękuję, dziękuję
    obieram głowę na jego ramieniu.
    opieram
    Jak tylko zostawię Cię samą na pięć minut
    cię
    całuje jego policzek.
    całuję
    bezbronna jak Ci się wydaje
    ci
    tłumacze, wpychając do buzi dwa kolorowe robaczki
    tłumaczę
    Szybko całuje jego policzek
    całuję
    jakby w ogóle nie stała tutaj od kilku minut
    jakbym
    emanuję przyjemną energią oraz dobrym humorem.
    emanuje
    obsługa wyraźni cię ignoruję
    wyraźnie
    Masz racje.
    rację
    Jest wyraźniej szczęśliwy
    wyraźnie
    - Gratuluje Alex !
    Gratuluję
    ten delikatnie ujmuję
    ujmuje
    - Miło Cię poznać Skylar
    cię
    Rozdział fajny :) Tylko ta Sky… wydaje mi się, że za często całuje Lucasa w brodę. Ja bym nie wytrzymała, żeby nie całować normalnie męża, także podziwiam ją za wytrwałość :P Lucas trochę nadopiekuńczy, no ale do Sky naprawdę lgną problemy :( Ciekawe co by się stało gdyby Lucas nie przyszedł do niej w momencie gdy ci młodzi się do niej przystawiali.
    Czytam dalej :)

    amandiolabadeo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń